Istnieje ryzyko, że jeden z podstawowych celów ustawy o odnawialnych źródłach energii – jakim było wyeliminowanie zjawiska blokowania mocy – może nie zostać zrealizowany.
Wszystko przez wprowadzoną w maju możliwość jednostronnego wypowiedzenia umowy o przyłączenie dla projektu farmy wiatrowej, któremu minął określony umownie termin na dostarczenie energii do sieci – wskazują prawnicy. Ustawa o OZE daje na to 48 miesięcy (lub w przypadku morskiej farmy – 72 miesiące).
Kwestia definicji
– Bardziej odpowiednią formą niż wypowiedzenie byłby tu znany z rynku budowlanego tryb odstąpienia od umowy. Taka praktyka powinna się utrwalić na całym rynku energetycznym, bez względu, czy jest to technologia odnawialna czy konwencjonalna – wskazuje radca prawny z kancelarii DLA Piper Wiater Mikołaj Strojnowski.
Z tego względu zaleca zmiany w tym zakresie w przypadku nowelizacji ustawy o OZE. Przede wszystkim dlatego, że wypowiedzenie nie skutkuje zwrotem wzajemnych należności i świadczeń, w tym zaliczki, której wysokość może wynieść nawet 3 mln zł. W przypadku odstąpienia do takiego zwrotu dochodzi, choć niekoniecznie w pełnej wysokości – argumentuje Strojnowski.
Jego zdaniem jeśli ta sprawa nie zostanie uregulowana, sprawy będą grzęzły na długie miesiące w sądach.