Jesteśmy dopełnieniem transportu publicznego – przekonują przedstawiciele Ubera. Na dowód pokazują dane:
Z badań IPSOS przeprowadzonych na zlecenie Ubera wynika, że 42% osób polskich użytkowników aplikacji nie ma własnego samochodu. Zdaniem przedstawicieli firmy oznacza to, że mniej aut stoi w korkach i w rezultacie mniejsza jest emisja spalin. Do tego dorzuca informację, że już teraz jedna trzecia przejazdów realizowanych w Warszawie ma swój początek lub koniec w pobliżu stacji metra.
„Aby podnieść jakość powietrza w polskich miastach należy szukać skutecznych metod obniżania liczby samochodów poprzez umieszczanie większej liczby osób w mniejszej liczbie samochodów. Tylko w taki sposób możemy obniżyć zawartość spalin w powietrzu, sprawić, że miasta są bardziej przejezdne i jest w nich więcej przestrzeni dla ludzi niż dla parkingów" - przekonuje David Plouffe, Członek Zarządu Ubera.
Badania Pew Research Center przeprowadzone USA pokazują, że im częściej ktoś korzysta z aplikacji typu Uber, tym rzadziej posiada własne auto. Wśród użytkowników tego typu rozwiązań w USA, 64% ma własne samochody, zaś wśród tych, którzy z aplikacji do współdzielenia przejazdów nie korzystają odsetek ten wynosi 78%.
W maju do słuszności „współdzielenia" przejazdów szef Ubera przekonywał w Brukseli urzędników Komisji Europejskiej. Mówił o tym, że aplikacja Ubera to najtańszy krok w kierunku rozwiązania problemu korków, braku miejsc parkingowych i zbyt dużej liczby samochodów na ulicach. Teraz będzie przekonywał polskie samorządy. Nie przez przypadek, bo już marcu Uber informował, że Polska to trzeci największy rynek Ubera w Europie. Tylko w Warszawie miesięcznie przybywa 10 tysięcy użytkowników miesięcznie.