Zdaniem Konrada Kąkolewskiego, byłego prezesa GetBacku, to właśnie Abris przede wszystkim odpowiada za obecną sytuację windykatora. W wywiadzie, który ukazał się w piątek, nie szczędził on ostrych słów.
– Dalej podtrzymuję, że jest to dobra fabryka, która generuje pieniądze. Płynność została utracona tylko dlatego, że Abris zachowywał się w nierozsądny sposób. To jest absolutnie skandaliczne zachowanie – stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Kąkolewski.
Przedstawiciele funduszu Abris odbijają jednak piłeczkę. – To, co mnie szokuje najbardziej, to fakt, że Konrad Kąkolewski zwraca się teraz przeciwko nam, podmiotowi, który go wspierał również przy okazji wykupienia firmy z grupy pana Leszka Czarneckiego. Proszę zauważyć, że my wspieraliśmy tę spółkę. Przegłosowaliśmy przecież emisje akcji. Kiedy trzeba było udzielić pożyczki, to zrobiliśmy to. Fakty zaprzeczają emocjonalnym stwierdzeniom – przekonuje Paweł Gieryński, partner zarządzający w Abris Capital Partners. I zapowiada konkretne kroki.
– Po tym, co przeczytaliśmy, zdecydowaliśmy się złożyć pozew przeciwko Konradowi Kąkolewskiemu o naruszenie naszych dóbr osobistych, bo część informacji jest po prostu nieprawdziwa i narusza nasze dobre imię. My zachowujemy się odpowiedzialnie. Rozumiem, że wszyscy są zainteresowani tym, co się stało, i tym, co może się jeszcze wydarzyć. Chcemy jednak najpierw mieć pełną wiedzę, zapoznać się ze wszystkimi faktami i dopiero później szukać rozwiązania, a nie odwrotnie – twierdzi przedstawiciel Abrisu.
GetBack to w ostatnim czasie najgorętszy temat na rynku. Spółka znalazła się w kłopotach po tym, jak nie udało jej się znaleźć finansowania. Dziś nie wykupuje ona co najmniej części obligacji ani nie płaci odsetek od wyemitowanych papierów. GetBack dwa tygodnie temu informował co prawda, że jest blisko pozyskania finansowania od PFR i PKO BP, ale obie instytucje temu zaprzeczyły, a głową za feralny komunikat zapłacił Konrad Kąkolewski. Wcześniej zapewniał on też, że ma również zagranicznych inwestorów, którzy chcą zainwestować w spółkę. W rozmowie z „Rzeczpospolitą" mówił nawet o deklaracjach inwestorskich na ponad 450 mln dolarów.