Zysk grupy banku Millennium za I kwartał 2010 r. wyniósł 68 mln zł wobec 12 mln zł przed rokiem i był nieco wyższy od oczekiwań analityków, którzy spodziewali się 61 mln zł.
Wynik odsetkowy netto wyniósł 217,4 mln zł (bez derywatów) i był o 70 proc. wyższy niż przed rokiem, natomiast wynik z tytułu prowizji wyniósł 147,8 mln zł (był wyższy o 17 proc.). Jednak portfel kredytowy banku spadł w ujęciu rocznym o 9 proc., do 33 mld zł. Bank tłumaczy to efektem zmian kursów walutowych.
Prezes banku Bogusław Kott liczy na odbudowanie pozycji rynkowej w kredytach hipotecznych. – Mamy 3,3 proc. udział w rynku pod względem nowo udzielanych kredytów hipotecznych, a chcemy mieć 5 proc. Obserwując wyniki sprzedaży w kwietniu, można powiedzieć, że jesteśmy niedaleko od osiągnięcia tego celu – mówi Kott. Zastrzega, że bank pozostaje przy udzielaniu kredytów wyłącznie w rodzimej walucie.
– Dopiero kolejne kwartały pokażą, jak jest realizowana nowa strategia banku przewidująca m.in. wzrost kredytów w różnych segmentach. Jednocześnie bank będzie musiał utrzymywać napływ depozytów, żeby te kredyty finansować, a także płacić odpowiednie bonusy za sprzedaż. Na razie po sumie bilansowej widać, że strategia nie zaczęła jeszcze działać – ocenia Andrzej Powierża, analityk DM Banku Handlowego.
Koszty ogółem banku sięgnęły 235,5 mln zł, a relacja kosztów do dochodów wyniosła 60,2 proc. (spadek o 4,2 pkt proc. w ujęciu rocznym i wzrost o 2,5 pkt proc. w porównaniu z IV kw. 2009 r.) Odpisy na kredyty zagrożone wyniosły 83,3 mln zł i były zbliżone do prognoz analityków. W tej kwocie 42,7 mln zł przypadło na kredyty klientów indywidualnych, a 40,6 mln zł na kredyty przedsiębiorstw. – W 2010 r. rezerwy nie powinny być wyższe niż 1 proc. wartości całego portfela kredytowego – mówi Fernando Bicho, członek zarządu Millennium.