Taką konkluzją zalecającą pierwsze kapitałowe obciążenie banków „zbyt dużych, aby mogły upaść” zakończyły się obrady panelu specjalistów zorganizowanego przez szwajcarski rząd. Dwa największe szwajcarskie banki powinny dysponować kapitałem o wartości co najmniej 19 proc. ich aktywów związanych z ryzykiem. Przyjęte w połowie września zasady opracowane przez Bazylejską Komisję Nadzoru Bankowego przewidują stosunek kapitału podstawowego do aktywów związanych z ryzykiem na poziomie 10,5 proc. Do 2019 r. wspólny wskaźnik adekwatności kapitałowej dla obu tych banków powinien wynosić co najmniej 10 proc., w porównaniu z 7 proc. wymaganymi przez Bazyleę III.

Rząd Szwajcarii uratował w czasie kryzysu UBS przed nieuchronnym bankructwem, a teraz zwrócił się do grupy bankowców, specjalistów nadzoru i innych ekspertów o zaproponowanie sposobów uniknięcia konieczności udzielania takiej pomocy w przyszłości. Łączne aktywa obu banków wynoszą 2,6 bln franków szwajcarskich (7,64 bln zł.). To ponad cztery razy więcej niż wynosi produkt krajowy brutto Szwajcarii. – Taki plan jest najkorzystniejszy dla Szwajcarii – uważa Harris Dellas, profesor makroekonomii i polityki pieniężnej na uniwersytecie w Bernie. – Jeśli banki nie zdołają pozyskać wymaganego dodatkowego kapitału, będą skazane na marginalizację bez bezpośredniej rządowej pomocy. Jeśli natomiast im się to uda, to rynki uwierzą, że mogą one kontynuować grę w najwyższej lidze – dodał Dellas.

Jeśli propozycje panelu zaakceptuje rząd i zyskają one aprobatę parlamentu, to gwałtownie może ożywić się rynek warunkowych obligacji zamiennych, w angielskim skrócie CoCos. Ich struktura polega na tym, że dopiero po przekroczeniu przez ich cenę określonego pułapu, można je wymienić na akcje. Oba banki w minionym tygodniu poinformowały, że ich aktywa związane z ryzykiem mogą osiągnąć wartość 400 mld franków, według zasad Bazylei III, co oznacza, że będą musiały sprzedać CoCosów za 72 mld franków, aby sprostać wymogom kapitałowym.