Początkowo, oprócz świadczenia usług dla rządu, BoE funkcjonował jak każdy inny bank. Przyjmował depozyty, które poświadczał specjalnymi notami, i udzielał pożyczek, finansując handel. Związki z rządem zapewniały mu w oczach Londyńczyków większą wiarygodność, niż miały konkurencyjne instytucje, więc jego noty wykorzystywano jako środek wymiany chętniej niż noty konkurentów. W 1844 r. rząd przestał wydawać nowe przywileje emisyjne dla banków walijskich i angielskich. Wydane wcześniej pozwolenia pod pewnymi warunkami nadal obowiązywały, ale liczba posiadających je instytucji systematycznie malała, aż w latach 30. XX w. znikła ostatnia z nich.
Do dziś jednak prawo emisji banknotów (nominowanych w funtach szterlingach) zachowały instytucje szkockie i północnoirlandzkie, pod warunkiem, że mają dla nich zabezpieczenie w postaci pieniędzy Banku Anglii. Banknoty te nie mają jednak statusu prawnego środka płatniczego, co oznacza, że ich przyjmowanie jako zapłaty nie jest obowiązkowe. Mimo to na terenie Wielkiej Brytanii są one niemal powszechnie akceptowane, a za ciekawostkę można uznać to, że Royal Bank of Scotland, jeden z największych brytyjskich banków komercyjnych, jest dziś jedyną instytucją wprowadzającą do obiegu banknoty jednofuntowe. Choć więc BoE ma monopol na emisję pieniądza, ten przywilej jest rozumiany nieco inaczej niż w innych państwach. Dowodzą tego m.in. kontrowersje z 2000 r., gdy Europejski Bank Centralny dał do zrozumienia, że po ewentualnym przystąpieniu Wielkiej Brytanii do europejskiej unii walutowej emisja szkockich i północnoirlandzkich banknotów musiałaby ustać, nawet gdyby miały one być nominowane w euro.
[srodtytul]Dziedzictwo Bagehota[/srodtytul]
Ważniejszym punktem wspomnianej ustawy z 1844 r. było zakazanie BoE emisji nowych banknotów niewymienialnych na złoto. Każdej zwyżce podaży papierowego pieniądza w obiegu miał odtąd towarzyszyć adekwatny wzrost rezerw złota w skarbcach banku. W dużej mierze zasady tej przestrzegał on już wcześniej, ale w pamięci Brytyjczyków pozostawały doświadczenia z początku XIX wieku, gdy związane z wojnami napoleońskimi zawieszenie wymienialności banknotów na kruszec doprowadziło do wybuchu inflacji, a przywrócenie dyscypliny finansowej w 1821 r. poskutkowało kryzysem bankowym. Rozpleniło się też fałszerstwo, bowiem jedno- i dwufuntowe banknoty, które BoE emitował w związku z niedoborem monet w obiegu, okazały się łatwe do podrobienia. W drugiej połowie XIX w. odstępstwa od wymienialności nadal się zdarzały, ale rzadko i na krótko. To, wraz z ustaloną ceną złota w funtach, dało podwaliny pod tzw. system standardu złota, czyli pierwszy międzynarodowy system walutowy. Do rozpadu podczas I wojny światowej był on gwarantem stabilności światowej gospodarki.
Nie oznacza to, że w Wielkiej Brytanii nie dochodziło do kryzysów bankowych. Jednym z najpoważniejszych był ten z 1866 r., gdy zbankrutował bank Overend, Gurney & Co. Podczas poprzednich krachów to właśnie on był instytucją, do której po pożyczki zgłaszali się konkurenci, którzy chwilowo utracili płynność. Gdy sam upadł pod ciężarem długów, pociągnął za sobą 200 innych firm.
Kilka lat później Walter Bagehot, wpływowy redaktor naczelny tygodnika „The Economist” wydał książkę „Lombard Street”, której tytuł nawiązywał do adresu siedziby Overend, Gurney & Co. Tłumaczył w niej, że w okresie paniki jedno bankructwo ważnego banku pociąga inne, musi więc istnieć instytucja, która zapobiegnie temu pierwszemu. Gdy w 1890 r. na krawędzi bankructwa stanął bank Barings, Bank Anglii podjął się naszkicowanej przez Bagehota misji, organizując konsorcjum, które pożyczyło chwiejącej się instytucji 17 mln funtów. BoE zaczął więc pełnić obowiązki kredytodawcy ostatniej instancji.