1. Bałagan w finansach osobistych
Każdy bank, zanim udzieli nam kredytu, zawsze najpierw sprawdzi naszą zdolność kredytową w Biurze Informacji Kredytowej. Przeszkodą na drodze do uzyskania kredytu, mogą być zaległe raty innych zobowiązań – musimy pamiętać, że każde opóźnienie w spłacie o 30 dni, skutkuje zarejestrowaniem tej informacji w BIK, co stawia nas w złym świetle. Na obniżenie naszej zdolności kredytowej wpływ mają również otwarte limity w koncie albo karty kredytowe, nawet jeśli z nich nie korzystamy. – W BIK widnieją jedynie informacje o tym, że posiadamy taki produkt i jego maksymalny limit. Każdy bank bierze więc pod uwagę ten górny pułap, jako nasze zobowiązanie, które musimy spłacać – mówi Marta Postek z Operatora Bankowego Fines. Mając konto z limitem np. 5 tys. złotych, bank nalicza nam 5% tej kwoty jako stałe miesięczne zobowiązanie, czyli w tym przypadku 250 złotych, taka kwota potrafi obniżyć naszą zdolność. Warto więc przed złożeniem wniosku o kredyt, pozamykać wszystkie zobowiązania z których nie korzystamy.
2. Za dużo wniosków kredytowych na raz
Często szukając najlepszej oferty, składamy wnioski w kilku bankach naraz licząc, że któryś na pewno przyzna nam kredyt. W ten sposób popełniamy poważny błąd. Bank sprawdzając nasze dane w Biurze Informacji Kredytowej widzi, ile złożyliśmy zapytań o kredyt, nie ma jednak dostępu do informacji, ile z nich zakończyło się wypłatą (takie dane pojawiają się w BIK przynajmniej z miesięcznym opóźnieniem). Zakłada więc najbardziej niekorzystny dla nas scenariusz, że zaciągnęliśmy tyle kredytów ile złożyliśmy wniosków i w ten sposób zabezpiecza się przed ryzykiem przekredytowania. - Tego ryzyka unikniemy, sprawdzając dostępne i pasujące nam oferty kredytowe u dobrego pośrednika, najlepiej ogólnopolskiej firmy, która w naszym imieniu sprawdzi różne możliwości, nie pogarszając naszej pozycji. Zatem zapytaj raz a dobrze – tłumaczy Marta Postek.
3. Nie korzystam z banków, mam „czystą kartę", kredyt dostanę
Myślenie w stylu „nigdy nie pożyczałem, to teraz na pewną dostanę" to mit. Często nie otrzymuje kredytu osoba, która nigdy wcześniej go nie miała. To co powinno być zaletą, okazuje się więc wadą. Wynika to z tego, że jeśli nigdy nie zaciągaliśmy kredytu, pożyczkodawca nie wie, czy potrafimy rzetelnie wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Nie ma możliwości sprawdzenia naszej wiarygodności, co może skutkować nieufnością i odrzuceniem naszego wniosku. Swoją historię kredytową trzeba więc budować przy każdej pożyczce, nawet na pralkę czy lodówkę, a zobowiązania warto spłacać bez opóźnień. Istnieje coraz więcej sklepów, gdzie możemy skorzystać z kredytów ratalnych 0%. Zamiast kupować za gotówkę, możemy nabyć np. telewizor, kino domowe czy pralkę rozkładając zakup chociażby na 3 raty. Niewiele zwiększa się koszt takiego zakupu, a dane o kredycie trafiają do BIK i jeśli terminowo go spłacamy, budują naszą pozytywną historię.
4. Wszędzie wymagają tego samego
To kolejne nieporozumienie. W niektórych bankach załatwimy wszystko na jeden dowód osobisty, inne wymagają jednak dodatkowych dokumentów, np. paszportu czy prawa jazdy. Dla niektórych kredytodawców, problemem może być też zameldowanie czasowe, brak telefonu, praca na umowę zlecenie (lub na czas określony), czy dochody z kontraktu zagranicznego. Inne zaś posiadają specjalną ofertę np. dla „wolnych zawodów". Wbrew pozorom, same oferty kredytów też bardzo się od siebie różnią, nie sposób dowiedzieć się wszystkiego z reklam czy nawet z wnikliwej lektury warunków. - Nie chodzi tutaj o oprocentowanie czy dodatkowe koszty, ale rodzaj i przeznaczenie oferty. W jednym banku promowane będą młode osoby bez zobowiązań, w innym wręcz przeciwnie – stateczne rodziny. Jeśli więc naprawdę śpieszymy się kredytem i nie możemy sobie pozwolić na chodzenie od banku do banku, warto skorzystać z doradców kredytowych – wyjaśnia Marta Postek.