RPP podwyższyła też pozostałe stopy procentowe, z wyjątkiem depozytowej, a także stopę rezerwy obowiązkowej (z 0,5 do 2 proc.). W komunikacie nie ma też mowy o strukturalnych operacjach otwartego rynku, czyli skupie przez NBP obligacji skarbowych i gwarantowanych przez skarb państwa. To sugeruje, że bank centralny zawiesił prowadzony od początku pandemii program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej.
Stopa referencyjna NBP była na rekordowo niskim poziomie 0,1 proc. od maja 2020 r. W ostatnich miesiącach RPP była jednak pod coraz większą presją, aby politykę pieniężną – poluzowaną w trakcie pandemii - zaostrzyć. W czerwcu zaczęły to robić banki centralne Węgier i Czech, we wtorek dołączył do nich Narodowy Bank Rumunii. Efektem coraz większego osamotnienia NBP była chwiejność złotego. W środę po decyzji Rady złoty gwałtownie się umocnił. Po południu euro kosztowało niespełna 4,55 zł, w porównaniu do ponad 4,63 zł rano.
Czytaj więcej
To może być dopiero początek zacieśniania polityki pieniężnej. Inwestorzy rzucili się na akcje banków.
W całym regionie problemem jest nadmierna inflacja. W Polsce we wrześniu, jak wstępnie oszacował GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od ponad 20 lat. To był już szósty miesiąc, gdy inflacja przekroczyła nie tylko cel NBP (2,5 proc.), ale nawet górną granicę pasma dopuszczalnych odchyleń od tego celu (3,5 proc.). Co więcej, ekonomiści powszechnie oczekują, że w najbliższych miesiącach inflacja jeszcze przyspieszy, nawet do 7 proc. W 2022 r. powinna już stopniowo maleć, ale cały czas pozostanie powyżej 3,5 proc.
Większość członków RPP oceniała dotąd, że inflację napędzają czynniki, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. To przede wszystkim szybki wzrost cen surowców, w tym energetycznych oraz rolnych, a także zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw, które skutkują niedoborami niektórych komponentów oraz wysokimi cenami frachtu. Jeszcze we wtorek na Kongresie 590 mówił o tym prezes NBP. - Z pełnym przekonaniem mówimy, że inflacja jest przejściowa, ale musimy patrzeć, czy ta przejściowa inflacja wynikająca z szoków podażowych, pochodzących z zewnątrz, nie przenosi się na gospodarkę w postaci spirali cen i płac, żądań płacowych w szczególności. W tej chili nie ma takiej sytuacji – deklarował. I podkreślił, że gdyby nie szoki podażowe, to inflacja byłaby zgodna z celem NBP.