Projekt powstania unii bankowej budzi wiele emocji, ale jest już w zasadzie przesądzony.
– Twarde fakty są takie, że strefa euro zdecydowała o powstaniu europejskiego jednolitego nadzoru i założyła, że jest to warunek niezbędny do rekapitalizacji banków. Zdecydowano więc, iż dla przetrwania wspólnej waluty zostaną podjęte wszystkie niezbędne kroki. Nas nikt nie pyta o zdanie, bo to jest gra o przetrwanie strefy euro i nie jest rozgrywana na naszym podwórku. Na marginesie dyskutuje się, co zrobić z krajami, które nie są w strefie euro – tłumaczy Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy Premierze.
Dodaje, że musimy być świadomi, że udział aktywów banków spoza strefy euro wynosi ok. 30 proc., w tym krajów regionu jedynie 1,8 proc. Reszta, czyli ok. 70 proc., jest w strefie euro, tam są największe problemy i proponowane zmiany dotyczą właśnie tych aktywów.
Uniknąć powtórki z Hiszpanii
Według Andrzeja Raczki z zarządu NBP należy oczekiwać, że unia bankowa pozwoli oddzielić negatywne zjawiska w sferze budżetowej od sytuacji w europejskim sektorze bankowym. Dodaje, że skutki braku unii bankowej ujawniły się np. w Hiszpanii, kiedy koniecznego zwiększenia kapitałów w hiszpańskim sektorze bankowym dokonano ze środków europejskich za pośrednictwem budżetu państwowego.
Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, podkreśla, że utworzenie unii bankowej jest przesądzone, bo stanowi warunek integralności wspólnego rynku. Polska powinna w jak największym stopniu zadbać o swoje interesy na etapie tworzenia konkretnych rozwiązań. – Jednocześnie banki takie jak PKO BP powinny korzystać z okazji, które pojawiają się w efekcie wdrażanych rozwiązań. Tak było w przypadku operacji LTRO zwiększających płynność banków w strefie euro, do których my nie mieliśmy dostępu, ale wykorzystaliśmy poprawę sytuacji na rynkach spowodowaną działaniami EBC i wyemitowaliśmy obligacje walutowe na bardzo atrakcyjnych warunkach –mówi Jagiełło.