Batalia o zyski z chwilówek

Rząd wojuje z lichwą, ale przy okazji utrudnia życie wartemu miliardy ?złotych biznesowi. Klientom pozostanie szara strefa, chyba że interes zwęszą banki.

Publikacja: 13.05.2014 05:27

Batalia o zyski z chwilówek

Foto: Fotorzepa, Radosław Pasterski

Batalia o kształt regulacji rynku pozabankowego, która ma swój początek jeszcze w aferze Amber Gold, weszła właśnie na ostatnią prostą. Projekt nowych regulacji zatwierdziła w ubiegłym tygodniu Rada Ministrów. Kluczową zmianą ma być wprowadzenie maksymalnego limitu kosztów pożyczki, który obejmie nie tylko oprocentowanie kredytu, ale też wszelkie inne opłaty i prowizje, jakie ponoszą klienci. Państwo chce w ten sposób ukrócić lichwiarskie odsetki pobierane przez firmy pożyczkowe. Ale efekt może być też taki, że ten biznes niektórym firmom przestanie się opłacać.

4  mld złotych może być wart rynek pożyczek pozabankowych w Polsce według nieoficjalnych szacunków

– Dostosowanie się do nowych regulacji zwiększy koszty firm. Pożyczanie kwot niższych niż 700–800 zł będzie trudne, a kiedy wzrosną stopy procentowe, stanie się praktycznie niemożliwe bez dopłacania do biznesu – uważa Łukasz Gębski, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej. A dla pokaźnej grupy Polaków takie małe pożyczki to alternatywa dla kredytu w banku.

Gratka ?dla lombardów?

Według różnych szacunków pożyczkę poza bankiem wzięło w Polsce już nawet 3 mln osób, a firm prowadzących działalność pożyczkową działa na naszym rynku ponad tysiąc.

Pożyczki to prężny biznes, wartość rynku w ciągu niespełna dwóch lat się podwoiła i dziś szacowana jest na ponad 4 mld zł. Średnio Polacy pożyczają niewiele ponad 700 zł, najczęściej na miesiąc. Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych, zwraca uwagę, że nie chodzi tu tylko o najbiedniejszych.

– Korzystający z mikropożyczki to często osoby wykluczone z oferty sektora bankowego w związku z charakterem wykonywanej pracy lub formą zatrudnienia. To np. pracownicy sezonowi, przedstawiciele wolnych zawodów, zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych – mówi. – Dla nich firmy pożyczkowe są jedyną legalną alternatywą dla wyprzedaży majątku w lombardach lub zadłużania się w szarej strefie – dodaje.

Przedstawiciele branży pożyczkowej twierdzą, że proponowane przez rząd przepisy nie ochronią Polaków przed nadmiernym zadłużaniem się, a w niektórych przypadkach mogą sprawić, że pożyczki będą droższe, bo firmy będą równały do maksymalnych limitów.

Branża zarzuca rządowi, że wpycha Polaków w ręce lombardów. Te bowiem obchodzą ustawę antylichwiarską, zawierając zamiast umowy o pożyczkę, umowę  sprzedaży, co oznacza, że mogą praktycznie dowolnie ustalać cenę zastawionych przedmiotów.

– Gdy z rynku znikną firmy legalnie oferujące mikropożyczki, część Polaków może też paść ofiarą nieuczciwych pożyczkodawców działających w szarej strefie – ostrzega Jarosław Ryba.

Walka o klienta

Także eksperci nie są przekonani, że nowe regulacje będą skuteczne. – Już w średniowieczu, jak był kryzys, to królowie opodatkowywali lichwę. Teraz mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Jednak zawsze jest tak, że rynek próbuje obchodzić tego typu regulacje. Lepiej by było, gdyby rząd podjął działania mające na celu ponowne wepchnięcie ryzykownych klientów do sektora bankowego – mówi Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte.

– Wszelkie regulacje ustalające górne limity kończą się rozwojem czarnego rynku, więc zamiast pomagać ludziom, szkodzą im. Zamiast nadmiernie ograniczać rynek, należy stworzyć warunki do legalnego obrotu na przejrzystych zasadach – twierdzi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Jedno jest pewne – rynek pożyczkowy w Polsce czekają duże zmiany. Nie dla wszystkich będą to jednak zmiany na gorsze. Kilka lat temu w naszym kraju popularne były tzw. pożyczki społecznościowe. Teraz firmy działające w takiej formule mają szanse na renesans działalności.

Platformy, takie jak Kokos.pl, największa i działająca już od sześciu lat, łączą osoby chcące pożyczyć gotówkę z inwestorami. Firma tylko pośredniczy w wymianie, takie pożyczki nie podlegają więc ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym. Niedawno na polski rynek weszła niemiecka firma Lendico, która również w pożyczkach społecznościowych widzi szansę na zyski.

Niewykluczone, że o klientów firm pożyczkowych, zwłaszcza tych najmłodszych, powalczą też banki. Niektóre już mają w swojej ofercie szybkie pożyczki na niskie kwoty.

– W Alior Banku klient może zaciągnąć pożyczkę na trzy miesiące, a najniższa dostępna kwota to 500 zł – mówi Julian Krzyżanowski, rzecznik prasowy banku. Kredyt w 30 sekund ma od niedawna w swojej ofercie mBank. A PKO BP reklamuje ostatnio kredyt gotówkowy udzielany przy minimum formalności.

Opinia dla „Rz"

Katarzyna Dwórznik ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej

Projekt nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym oraz prawa bankowego ma na celu zapewnienie większej ochrony konsumentowi, co zdecydowanie oceniamy pozytywnie. Projektowane zmiany zakładają wyeliminowanie tzw. rolowania długu, skutkować też powinny bardziej świadomym podejściem klienta do kwestii pożyczki – realną oceną swojej zdolności kredytowej. Wprowadzanie sztywnych regulacji, limitów kosztów kredytu może jednak doprowadzić do zmniejszenia konkurencji na rynku, jak również istnieje zagrożenie zaistnienia szarej strefy. W praktyce może się okazać, że część nieopłacalnych produktów po prostu zniknie z rynku.

Branża chce zmian w ustawie

Nie będzie ewidencji firm

Instytucje państwowe nie dogadały się, kto ma sprawować nadzór nad firmami pozabankowymi. Przyjęty przez Radę Ministrów projekt ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym to już czwarta wersja regulacji. Nie ma w niej jednak nic o planowanym wcześniej stworzeniu rejestru firm pożyczkowych. Początkowo taką ewidencję miała prowadzić Komisja Nadzoru Finansowego, później proponowano, aby robił to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a w trakcie konsultacji projektu wymieniano też Ministerstwo Gospodarki. W rezultacie rejestr nie powstanie. – To bardzo zła informacja z punktu widzenia celów tej regulacji – zwiększenia ochrony praw konsumentów. Tylko rejestr daje realną szansę na efektywny nadzór nad rynkiem – komentuje Andrzej Roter, dyrektor Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, zrzeszającej część firm pożyczkowych. Utworzenie centralnego rejestru firm pożyczkowych postuluje też Związek Firm Pożyczkowych. „Proponowany rejestr byłby katalogiem firm uprawnionych do świadczenia usług pożyczkowych, pełniąc przy tym funkcję informacyjną dla konsumentów" – czytamy w piśmie ZFP do Ministerstwa Finansów. Oprócz tego związek postuluje m.in. obowiązek publikowania przez firmy pożyczkowe pełnych informacji o całkowitych kosztach pożyczki w sposób zrozumiały dla konsumenta. Inna z propozycji to zapis mówiący o tym, aby pozaodsetkowe koszty przyznania i obsługi kredytu nie przekraczały jego wartości, niezależnie od kwoty i czasu trwania umowy. „ZFP proponuje podjęcie dyskusji o tym jak lepiej ukształtować przepisy, zanim jeszcze projekt trafi do Sejmu" – czytamy w piśmie do przedstawicieli rządu.

Batalia o kształt regulacji rynku pozabankowego, która ma swój początek jeszcze w aferze Amber Gold, weszła właśnie na ostatnią prostą. Projekt nowych regulacji zatwierdziła w ubiegłym tygodniu Rada Ministrów. Kluczową zmianą ma być wprowadzenie maksymalnego limitu kosztów pożyczki, który obejmie nie tylko oprocentowanie kredytu, ale też wszelkie inne opłaty i prowizje, jakie ponoszą klienci. Państwo chce w ten sposób ukrócić lichwiarskie odsetki pobierane przez firmy pożyczkowe. Ale efekt może być też taki, że ten biznes niektórym firmom przestanie się opłacać.

Pozostało 91% artykułu
Banki
ZBP: Rezygnacja z „kredytu 0 proc.” paradoksalnie zwiększy popyt na kredyty hipoteczne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano