Ustawa o podatku od niektórych instytucji finansowych przewiduje, że od lutego 2016 r. m.in. banki, firmy ubezpieczeniowe, SKOK-i i firmy pożyczkowe będą obłożone tzw. podatkiem bankowym, wynoszącym rocznie 0,44 proc. wartości ich aktywów. Celem ustawy o podatku bankowym jest, jak argumentowali autorzy - posłowie PiS - pozyskanie dodatkowego "źródła finansowania wydatków budżetowych, w szczególności wydatków społecznych". Zgodnie z ustawą opodatkowaniem zostaną objęte banki (krajowe, oddziały banków zagranicznych, oddziały instytucji kredytowych), zakłady ubezpieczeń i reasekuracji, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe oraz firmy pożyczkowe.
Jak podkreśla Piotr Stanek, ekspert ds. bankowości i finansów Klubu Jagiellońskiego, ustawodawca nie ukrywa, że wprowadzenie podatku ma przede wszystkim zapewnić dodatkowe wpływy do budżetu. Dodaje, że podstawą opodatkowania jest suma aktywów pomniejszona w zależności od rodzaju instytucji o 4 mld, 2 mld lub 200 mln zł, co według niego sprawia, iż podatek będzie dość prosty do ustalenia i pobrania.
"Wbrew pojawiającym się głosom wydaje mi się, że trudno będzie unikać tak skonstruowanego podatku przez przesuwanie znaczących kategorii aktywów poza bilans bądź poza granice kraju" – zauważył.
Obawy, że struktura podatku może być zachętą do transferu aktywów za granicę, wyraził we wtorek w swojej opinii Europejski Bank Centralny.
"Wydaje się, że w krótkim horyzoncie czasowym główny cel tak skonstruowanego podatku zostanie zrealizowany i rząd ma szansę osiągnąć założone z tego tytułu wpływy podatkowe. W moim przekonaniu jednak instytucje finansowe będą się starały (...) przenieść ciężar tego podatku na klientów, co ostatecznie przyczyni się mniejszej akcji kredytowej i pewnego spowolnienia wzrostu gospodarczego, a więc w konsekwencji uszczuplenie wpływów z innych podatków, jak VAT, PIT i CIT" – ocenił Stanek.