Reklama
Rozwiń

PiS chce zaprowadzać sprawiedliwość w kredytach frankowych

PiS chce zaprowadzać sprawiedliwość w kredytach frankowych, zapominając, że sam protestował przeciw ich ograniczeniu. Banki z kolei przespały moment na sensowne dobrowolne propozycje.

Aktualizacja: 19.04.2016 06:30 Publikacja: 18.04.2016 21:00

Foto: Bloomberg

Łączny dochód banków na kredytach walutowych jest nieproporcjonalnie mniejszy niż potencjalne koszty wynikające z przewalutowania. Punkt „sprawiedliwy' musi być ustawiony gdzie indziej.

Z danych, które zostały przygotowane i zestawione przez UKNF zgodnie z zapotrzebowaniem Kancelarii Prezydenta wynika, że z grubsza licząc, dochód banków z tego tytułu od 2000 roku, a więc przez 15 lat, wyniósł kilkanaście miliardów złotych. Na to składają się wynik odsetkowy (12,9 mld zł) i wynik prowizyjny (1,6 mld zł). Stanowi to odpowiednio 4 proc. oraz 1 proc. w tych dochodach ogółem. Do tego dochodzi wynik z pozycji wymiany (5,5 mld zł), a uzyskane dochody zmniejszają rezerwy zawiązane na ten cel (3,6 mld zł). Przy czym wynik z pozycji wymiany zawiera również koszty domknięcia pozycji walutowej, czyli wartości pomniejszające przychody z tytułu różnic kursowych. Oczywiście rentowność tych kredytów była dużo większa w czasie największego boomu na te kredyty, m.in. dlatego, że banki dużo zarabiały na nich w momencie udzielania. Gros tego zysku stanowił spread wynikający z tego, że kredyt był wypłacany po kursie kupna, czyli już w momencie udzielania kredytu banki realizowały spory zysk. W przedstawionych w piątek wyliczeniach wynik z pozycji wymianu wynosi 5,5 mld zł, podczas gdy w ocenie skutków prezydenckiej ustawy koszt zwrotu spreadów został oszacowany na 15 mld zł. Z czego wynika różnica? Nie tylko z tego, że te dwie pozycje nie są do końca porównywalne, ale przede wszystkim dlatego, że KNF licząc skutki dla banków w tej pozycji uwzględniła zarówno pobrane spready jak i odsetki ustawowe. Przypomnijmy, że KNF wyliczyła wówczas, że łączne koszty rozwiązań zaproponowanych w prezydenckiej ustawie w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu wyniósłby 67 mld zł (przy założeniu kursu franka, jaki był na koniec 2015 roku). W tej kwocie największe koszty związane byłyby z przeliczeniem kredytu po tzw. kursie sprawiedliwym według algorytmu załączonego do prezydenckiego projektu, co w praktyce oznacza przewalutowanie. Takiego ciosu jednorazowego sektor bankowy by nie przetrwał, co skończyłoby się katastrofą dla całej gospodarki.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Banki
Jak pogodzić cyfrową Alfę z tradycyjnymi Boomersami? Banki mają problem
Banki
Pekao i PZU dogadują szczegóły połączenia
Banki
MF nie chce karać „złych banków”. Ale i tak dołoży im podatków
Banki
Banki z satysfakcją przyjmują wyrok TSUE
Banki
Bank Anglii nie zmienił stóp procentowych