Zabytki pochodzą z wykopalisk prowadzonych w latach 20. ubiegłego wieku przez Leonarda Woolleya w ruinach sumeryjskiego miasta Ur w Mezopotamii (Irak). Rzecz w tym, że Uniwersytet w Bristolu nigdy nie miał nic wspólnego z wykopaliskami w Ur. Woolley prowadził badania z ramienia British Museum. Nie wiadomo, jakim cudem skrzynia trafiła do Bristolu.
Zawiera ona skrupulatnie sporządzone metryczki informujące o miejscu znalezienia zabytków. Są w niej „normalne" zabytki, czyli ułamki ceramiki, ale także ziarna zbóż, zwęglone jabłka i fragmenty kości zwierzęcych.
Znalezisko jest wyjątkowe, w latach 20. archeolodzy nie przywozili tego rodzaju „śmieci", interesowały ich piękne wazy gliniane, marmurowe popiersia, złote diademy, groty, miecze, hełmy, tarcze.
Teraz badane są szczątki organiczne świadczące o życiu codziennym. Dzięki odkryciu w uniwersyteckim magazynie dowiadujemy się, że 4500 lat temu Sumerowie jadali mięso, pieczywo i jabłka.