Od boomu do zmienności

Konsumenci dążą do maksymalnej wygody i jak najlepszego doświadczenia wspieranego nowymi technologiami. A to dobra wiadomość dla firm rozwijających kanały cyfrowe. Perspektywy dla internetowej sprzedaży i usług są obiecujące.

Publikacja: 26.08.2022 09:00

Od boomu do zmienności

Foto: Adobe Stock

Dwa lata pandemii nakręciły boom na wszelkiego rodzaju rozwiązania dostępne przez internet. Eksplodowała popularność handlu online, bankowości elektronicznej oraz e-usług. Z kolei standardem – za sprawą zdalnej edukacji i pracy – stały się systemy do „spotkań” i konferencji w sieci, a telemedycyna odnotowała niespotykany dotąd rozwój.

Rynkowa sinusoida

Według analizy „Perspektywy rozwoju rynku e-commerce w Polsce”, przeprowadzonej przez PwC, obecnie na polskim rynku ponad 150 tys. firm oferuje dostęp do towarów i usług za pomocą sklepów i platform sprzedażowych online. Szacuje się, że wartość polskiego e-commerce, który jest jednym z najszybciej rozwijających się w Europie, wynosi obecnie 92 mld zł. Wciąż jednak daleko nam do Niemiec i Francji, gdzie wartość rynków e-handlu sięga tam odpowiednio 100 i 120 mld euro. Według przewidywań ekonomistów z PwC, już w 2026 r. e-commerce w naszym kraju przebije jednak pułap 162 mld złotych.

Według danych Gemius w ub.r. aż 77 proc. kupujących Polaków robi to w sieci. Eksperci nie mają wątpliwości, że przyczyną rewolucyjnej zmiany w podejściu do kanałów sprzedaży online był Covid-19. Analitycy podkreślają, że wśród „stałych” internetowych klientów wypracował zwiększoną częstotliwość i wartość zakupów. Ale, co ważniejsze, pandemia spowodowała, iż konsumenci, którzy z różnych powodów dotychczas nie korzystali z e-zakupów (głównie osoby po 60. roku życia), sięgnęli do kanałów cyfrowych. Badania pokazują, że podczas pandemii zainteresowanie zakupami online wśród tej grupy wzrosło o blisko 12 proc., a magnesem przemawiającym za korzystaniem z e-sklepów stała się ich nieograniczona dostępność, szybkość procesu i opłacalność transakcji względem zakupów stacjonarnych.

Nic dziwnego, że w reakcji na kryzysową sytuację firmy zaczęły masowo stawiać na e-commerce. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 2013 r. ledwie 16 proc. przedsiębiorców wyrażało chęć rozwijania kanałów online, gdy w 2020 r., na skutek lockdownów, nastąpił spektakularny, blisko 40-proc. wzrost rodzimego e-handlu – wskazują dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Pomimo tego boomu rok 2022 przyniósł niespodziewane załamanie trendu. Jak podaje GUS, w lutym rozpoczął się spadek w dynamice sprzedaży internetowej i trwa do dziś. W maju br. odnotowano spadek udziału e-commerce w handlu w Polsce ogółem do 8,9 proc., natomiast miesiąc później ów udział wynosił już tylko 8,6 proc. Spadek odnotowały przede wszystkim przedsiębiorstwa specjalizujące się w sprzedaży tekstyliów, odzieży i obuwia (z 22,3 proc. w maju do 21,7 proc. w czerwcu) oraz mebli, RTV i AGD (odpowiednio z 16,7 do 16,4 proc.).

Raport Salesforce wskazuje, że w pierwszym kwartale br. przychody z handlu elektronicznego na całym świecie skurczyły się o 3 proc. (w ujęciu r./r.), a w Europie spadły jeszcze mocniej – aż o 13 proc. Winą za odwrócenie trendu eksperci obarczają pogarszającą się sytuację gospodarczą, a także wojnę w Ukrainie. – A jeszcze na początku roku przewidywano, że zwyżka w e-commerce wyniesie 20 proc. Szacunki wskazywały także na wzrost sprzedaży detalicznej o 10 proc. – mówi Łukasz Łukasiewicz, operations manager w SwipBox Polska. I podkreśla, że o ile dynamika sprzedaży w ujęciu nominalnym może przekroczyć szacunki, o tyle realne liczby mogą okazać się niższe od prognoz.

Niepewność może być normą

Spadkom w e-commerce towarzyszyła w ostatnich miesiącach poprawiająca się kondycja „tradycyjnej” sprzedaży detalicznej – tu w czerwcu 2022 r. zaobserwowano rok do roku wzrost o 3,2 proc. Największy skok odnotowały grupy: „tekstylia, odzież, obuwie” (o 13,2 proc.), „farmaceutyki, kosmetyki” (o 10,9 proc.) czy „żywność, napoje i wyroby tytoniowe” (o 7,9 proc.). Analitycy PIE tłumaczą, że wzrost sprzedaży detalicznej spowodował nagły, masowy przyrost ludności napływającej zza wschodniej granicy. Ale i tu kończy się koniunktura. Jak podaje Ewa Rybołowicz, dyrektorka ds. analiz rynkowych w M/platform (cyfrowa platforma usług, która wspiera tradycyjne punkty handlowe), wskaźnik NHT (Nastroje Handlu Tradycyjnego), określający nastroje panujące wśród prowadzących małe i średnie sklepy detaliczne, w lipcu br. odnotował miesiąc do miesiąca spadek o 6,1 pkt, do poziomu 46,4 pkt. – Jeszcze bardziej pesymistyczna jest prognoza na sierpień, która wynosi tylko 43,1 pkt, co wyraźnie wskazuje na odwrócenie się pozytywnego trendu w nastrojach. Wpływ na oceny ma niewątpliwie wysoka inflacja, ale również spodziewany wzrost kosztów utrzymania związany z prognozami cen prądu i gazu – wskazuje Rybołowicz.

Długookresowo dla internetowej sprzedaży towarów i usług nad Wisłą perspektywy są jednak obiecujące. Do 2027 r. wartość rynku e-commerce w Polsce wzrośnie o ponad 94 mld zł do 187 mld zł – przewidują analitycy Strategy & Polska. „Od 2024 r. zakładamy powrót do długoterminowej trajektorii wzrostu oraz stabilizacji warunków makroekonomicznych” – piszą w najnowszym raporcie.

– Czasy przewidywalności z drugiej dekady XXI w. szybko do nas nie wrócą, a normą biznesową stanie się operowanie w warunkach dużej zmienności i niepewności. Wśród najważniejszych implikacji strategicznych dla firm będzie konieczność rozwijania nowych kanałów dotarcia do klienta. Konsumenci dążą do maksymalnej wygody i jak najlepszego doświadczenia wspieranego nowymi technologiami, a firmy muszą za nimi nadążać – komentuje Grzegorz Łaptaś ze Strategy & Polska.

Opinia partnera cyklu - Analizy "Rzeczpospolitej"

315 mln zł zaległości w 5 tys. sklepów

E-commerce za sprawą wojny w Ukrainie oraz inflacji wytracił w tym roku impet – wynika z danych GUS. Rozczarowanie jest tym większe, że wszelkie założenia mówiły wyłącznie o wzroście przychodów, te jednak zamiast piąć się górę, zaczęły się kurczyć.

Niestety, szybko przełożyło się to na sytuację w zaległościach branży wobec dostawców i banków. Jak widać w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor oraz w bazie informacji kredytowych BIK, przeterminowane zobowiązania „Sprzedaży detalicznej prowadzonej przez domy sprzedaży wysyłkowej lub Internet” (PKD 4791Z) podwyższyły się w I półroczu o 12 proc., do niemal 315 mln zł, i znów swoją dynamiką mocno zaczęły odstawać od sytuacji w handlu detalicznym, ten bowiem zwiększył zaległości o niecałe 3 proc., do 2,63 mld zł. A warto tu podkreślić, że w zeszłym roku po raz pierwszy udawało się e-commerce nie wyprzedzać handlu pod tym względem, co wreszcie znacząco obniżyło ryzyko nieotrzymania w terminie należności przez dostawców i finansujące ten biznes instytucje. Jak istotna była to zmiana, najlepiej pokazują wyniki za 2019 r., w którym e-commerce podwyższył zaległości o 60 proc. w sytuacji, gdy handel o 16 proc.

Wyższe o niemal 35 mln zł niż na koniec zeszłego roku przeterminowane zobowiązania rozkładają się obecnie na 5 tys. aktywnych, zawieszonych i zamkniętych firm. Przez pół roku przybyło tu nieco ponad 500 nowych podmiotów z problemami w terminowych rozliczeniach. Po części jest to skutek rosnącej popularności zdalnej sprzedaży, przybywa graczy na rynku i ostatecznie mimo wzrostu liczby przedsiębiorstw z długami ich udział w całym biznesie utrzymuje się w granicach 4 proc. Co dalej? Koniunkturę na tym rynku determinuje to, co będzie się działo ze sprzedażą detaliczną. Niestety, niepewność konsumentów rośnie, a z uwagi na drożyznę spadają ich możliwości nabywcze. Jednak niemal dwa lata spowodowanego przez Covid-19, przyspieszonego rozwoju tego rynku zrobiły swoje i były na tyle znaczące, że biznes ten powinien już utrzymać się na nowym wyższym poziomie. Ostatni okres nie tylko ośmielił biznes do zainwestowania i udoskonalenia rozwiązań, czy też w ogóle podjęcia wyzwania, by wejść na ten rynek, bo sklepów internetowych działa już około 150 tys., przybywa też platform typu marketplace. Taki model biznesowy to dziś domena już nie tylko Allegro czy Amazona, ale także Empiku czy Carrefoura, które zapraszają pod swój szyld zewnętrznych sprzedawców. Można zakładać już również, że trwale zmieniły się zachowania klientów, którzy kupują w sieci więcej produktów i robią to częściej niż przed 2020 r. Dodatkowo, e-commerce, poza oferowaną 24-godzinną dostępnością towarów i bezpieczeństwem zakupów, zyskał jeszcze jeden atut. Coraz częściej nawet przy drobnych zakupach daje możliwość opłacenia transakcji za jakiś czas. Dzięki opcji „Kup teraz zapłać później” klient może więc, np. nie angażując się finansowo, otrzymać różnego rodzaju towary, obejrzeć je, zastanowić się i zapłacić tylko za ten, który ostatecznie wybrał. Szanse, by obronić zdobytą pozycję i zwiększać udział w rynku, są naprawdę duże, choć w obecnych warunkach rozwój może przebiegać wolniej, niż się spodziewano.

- Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor prowadzącego rejestr dłużników konsumentów i firm.

Opinia partnera cyklu - Analizy "Rzeczpospolitej"

Dwa lata pandemii nakręciły boom na wszelkiego rodzaju rozwiązania dostępne przez internet. Eksplodowała popularność handlu online, bankowości elektronicznej oraz e-usług. Z kolei standardem – za sprawą zdalnej edukacji i pracy – stały się systemy do „spotkań” i konferencji w sieci, a telemedycyna odnotowała niespotykany dotąd rozwój.

Rynkowa sinusoida

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Może nie trzeba będzie zapłacić?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Materiał partnera
Siła kompleksowego wsparcia pracowników
Analizy Rzeczpospolitej
Cyfrowa rewolucja w procesach kadrowych
Analizy Rzeczpospolitej
Coraz więcej technologii i strategii
Materiał partnera
Kompleksowe podejście kluczem do sukcesu