– Chcemy, żeby centra ruszyły już na początku roku – mówi prof. Janusz Bohosiewicz, konsultant krajowy chirurgii dziecięcej.
Dziś wiadomo, że centrum urazowe, czyli wielospecjalistyczny oddział szpitalny, dysponujący najnowocześniejszym sprzętem do ratowania życia i lądowiskiem dla śmigłowca lotniczego pogotowia ratunkowego, powstanie w sześciu szpitalach: gdańskim Copernicusie, Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu oraz Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie.
Rozporządzenie w sprawie centrum urazowego dla dzieci weszło w życie na początku czerwca, sześć lat po rozporządzeniu regulującym powstanie centrów dla dorosłych.
– Cieszymy się z tej regulacji i z tego, że NFZ zaakceptował rozliczanie procedur dziecięcych w centrum. Od przyszłego roku ruszy tylko sześć z planowanych 12 ośrodków, ale dzieci po urazach będą nadal dobrze leczone w ośrodkach, do których trafiały dotychczas – mówi prof. Bohosiewicz. O status centrum urazowego stara się Samodzielny Publiczny Dziecięcy Szpital Kliniczny w Warszawie, który czeka na otwarcie szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), oraz Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Kłopot jest z Poznaniem. Szpital Kliniczny im. Jonschera, który widziałby u siebie zespół koordynujący powstanie centrów urazowych, nie ma SOR. Z kolei w Szpitalu św. Józefa SOR wprawdzie funkcjonuje, ale brakuje lądowiska dla śmigłowców. Lokalizacja centrów w innych miastach wojewódzkich, m.in. w Lublinie, nie jest jeszcze pewna.
Uzyskanie statusu jest teraz o tyle łatwiejsze, że zmieniono kryteria sprzętowe – nie trzeba mieć pracowni angiografii.