Kilka dni temu minister Ziobro ogłosił wielki sukces rządu, którym jest zatwierdzenie ustawy penalizującej nielegalny wywóz leków.
Marcin Wiśniewski, farmaceuta, przewodniczący Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA): Ustawa ma zadatki na ogromny sukces. Po pierwsze jest długo wyczekiwana, po drugie daje realne szanse na rozwiązanie problemu braku leków i w końcu – sam problem jest olbrzymi. Od lat w hurtowniach i aptekach brakuje leków, bo są wywożone za granicę i tam sprzedawane z wielokrotnie wyższą marżą. Obecnie, zgodnie z obwieszczeniem Ministerstwa Zdrowia, brakuje 338 leków, każdego roku 16 mln pacjentów odchodzi z aptek z kwitkiem, a ostatnio opublikowany raport NIK podaje, że każdego miesiąca znikają z Polski leki warte 170 mln zł. Problem jest tak wielki i tak społecznie dotkliwy, że ten kto da mu kres, będzie święcił tryumfy, co w roku wyborczym ma niebagatelne znaczenie.
Czytaj także: Wysyłkowa sprzedaż leków może opóźnić ustawę antywywozową
Okazuje się jednak, że regulacja wymaga notyfikacji Unii Europejskiej, która może potrwać nawet rok. Jak to się stało?
Ustawa przeszła przez Radę Ministrów i jest gotowa do procedowania choćby na najbliższym posiedzeniu Sejmu, ale nie będzie, bo do zwartego i kompletnego projektu Ministerstwa Sprawiedliwości dołączono kilka nie związanych z problemem, bodaj autorskich zapisów wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego, które wymagają notyfikacji w Komisji Europejskiej. Oznacza to, że cały, niezwykle ważny społecznie projekt, z powodu trzech pobocznych artykułów, trafi do unijnej zamrażarki na trzy do 18 miesięcy, co sprawi, że ustawa antywywozowa może w ogóle nie wejść w życie w tej kadencji. Każdy miesiąc to, 170 mln zł w rękach mafii i ponad milion pacjentów, którym odmówiono realizacji recepty z powodu braku leku.