Jakość powietrza w Polsce jest dramatycznie zła. Jesteśmy w niechlubnej czołówce państw, gdzie przekraczanie dopuszczalne stężeń rakotwórczych pyłów jest normą. Rok temu problem dostrzegł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejski (TSUE). W swoim wyroku z 22 lutego 2018 r. zobowiązał Polskę do szybkiej poprawy jakości powietrza. Po roku Ministerstwo Środowiska przygotowało projekt, który realizuje orzeczenie. Eksperci go chwalą. Nie podoba się natomiast gminom, ponieważ przewiduje wysokie kary.
Czytaj także: Walka ze smogiem - rząd zrobił niewiele
Winny: piece i samochody
Chodzi o projekt nowelizacji prawa ochrony środowiska, który dotyczy programów ochrony powietrza. Chodzi o to aby podejmować faktyczne działania ograniczające przekroczenia pyłu PM10. Według TSUE od 2007 d0 2015 r. do dopuszczalnych (średniodobowych) przekroczeń dochodziło w 35 strefach na 46 stref ochrony powietrza istniejących w Polsce.
Programy ochrony powietrza będą nadal przygotowywać marszałkowie województwa. Jego projekt ma przewidywać konkretne działania by w jak najkrótszym czasie jakość powietrza się poprawiła. Zarząd województwa będzie raz w roku sprawdzał, czy gminy wdrażają program,czy jest on tylko na papierze. Minister środowiska też będzie miał nowe zadania. Będzie dostawał informację od zarządów województw z wdrażania programów.
- Ministerstwo rezygnuje z obowiązku zaleceń pokontrolnych. Oznacza to, że nie będzie już przyzwolenia dla samorządów, które nie realizują przyjętych programów na rzecz jakości powietrza, co w tej chwili jest złym standardem. Jeżeli wojewódzki inspektor ochrony środowiska uzna, że program nie jest realizowany, to wymierzy karę od 50 tys. - mówi Agnieszka Warso-Buchanan radca prawny z fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.