Piotr Maj: Pojawia się szansa, z której warto skorzystać

Inwestycja w budowę hubu jest szacowana na 1 mld dol. amerykańskich - mówi Piotr Maj, szef projektu brazylijskiego w Grupie Gremi.

Aktualizacja: 21.11.2016 06:59 Publikacja: 20.11.2016 20:06

Piotr Maj, szef projektu brazylijskiego w Grupie Gremi

Piotr Maj, szef projektu brazylijskiego w Grupie Gremi

Foto: materiały prasowe

Rz: W styczniu z inicjatywy Grupy Gremi odbędzie się konferencja „Brazylia – Natal jako polska brama na Amerykę Południową: łapiemy okazję czy czekamy jak zwykle?". O jakiej okazji mowa?

Piotr Maj: Chcemy pokazać polskim przedsiębiorcom, że pojawia się ciekawy moment i szansa na zbudowanie przyczółka dla polskiego biznesu dla ekspansji w Brazylii i szerzej, Ameryce Południowej. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w Natalu zostanie zlokalizowany hub (węzłowy port lotniczy – red.), który stanie się wrotami do tego regionu. Chodzi o to, żeby pojawić się tam wcześniej i zgarnąć za to premię. Mam tu na myśli także moment w gospodarce – teraz Brazylia boryka się z recesją, ale niebawem odbije. Trzeba się zastanowić, jak skorzystać z tego momentu.

Jakie znaczenie miałaby budowa hubu w Natalu?

Natal to miasto na północy Brazylii, zaledwie 6,5 godziny lotu z Lizbony i tyleż samo z Miami. Najważniejszy obecnie hub znajduje się w Sao Paulo, na południu kraju. Przykład praktyczny – podróż z Frankfurtu na północ Brazylii to konieczność odbycia 10,5-godzinnego lotu do Sao Paulo, przesiadki i czterogodzinnego lotu na miejsce docelowe. To konieczność nadłożenia kilku tysięcy kilometrów. Budowa hubu na północy, zbierającego loty z Europy i USA i rozprowadzającego loty do państw regionu, spowoduje znaczne oszczędności czasu i zmniejszenie kosztów transportu. Stworzenie hubu jest ważne dla strategii brazylijskich linii lotniczych LATAM, które chcą w 2018 r. stać się jednym z trzech największych przewoźników na świecie. Samemu regionowi otwarcie hubu dodałoby 3,5 pkt proc. do tempa wzrostu gospodarczego przez pierwszych pięć lat i 2,5 pkt proc. przez kolejnych pięć. Władze stanowe są więc mocno zainteresowane zlokalizowaniem hubu w Natalu.

Kiedy zapadnie decyzja w sprawie lokalizacji hubu?

Kryzys opóźnił termin podjęcie decyzji, jest szansa na rozstrzygnięcia w przyszłym roku. Wybrano trzy potencjalne miejsca, ale Natal to najbardziej optymalny wybór. Lotnisko, zbudowane przed piłkarskimi mistrzostwami świata w Brazylii w 2014 r., daje ogromne możliwości rozbudowy. Obecnie przyjmuje 3 mln pasażerów rocznie, obecna infrastruktura pozwala na zwiększenie tej liczby do 5,5 mln, a po rozbudowie nawet do 50 mln. Tymczasem potencjał lotnisk w Recife i Fortalezie jest mocno ograniczony. Natal to jedyne prywatne lotnisko w Brazylii, atutem jest też to, że władze regionalne obniżyły podatki na paliwo lotnicze. Nie bez znaczenia jest fakt, że poczta brazylijska właśnie w Natalu ulokowała swój hub.

Jakie szanse dla polskich firm dostrzegacie?

Inwestycja w budowę hubu jest szacowana na 1 mld dol. amerykańskich. Po pierwsze, to szansa dla polskiego kapitału na zainwestowanie, być może nawet wspólnie z LATAM. Po drugie, szansa na udział firm budowlanych czy logistycznych. Po trzecie, możliwość stworzenia przyczółka, najkrótszego kanału wejścia na brazylijski czy południowoamerykański rynek drogą transportu lotniczego.

Brazylia boryka się z recesją. Kiedy spodziewacie się poprawy sytuacji?

Obecny kryzys nie jest wywołany elementami gospodarczymi, tylko politycznymi – system rozdawnictwa poniósł klęskę, spowodował wielkie problemy natury korupcyjnej, obniżył zaufanie do Brazylii powodując odpływ inwestorów i recesję. Jednak największe grupy finansowe, jak Blackstone czy Brookfield, od zeszłego roku prowadzą coraz więcej operacji w Brazylii, wierząc, że to za wielki i za bogaty kraj, by polityczna burza mogła go załamać. Spodziewamy się, że w 2017 r. recesja będzie wygasać, a w 2018 r. wszyscy będą czekać, kto będzie prezydentem. Chodzi o to, by w chwili odbicia już tu być.

Kiedy mowa o globalnej ekspansji polskich firm, pojawia się pytanie, czy nasze państwo wspiera przedsiębiorców. Jak to wygląda w przypadku Brazylii?

Mamy nadzieję, że w końcu powstanie silna agencja promocji polskiego eksportu. Brazylia jest trudnym rynkiem, struktury promocyjne powinny mieć status dyplomatyczny – to otwiera wiele drzwi.

Rz: W styczniu z inicjatywy Grupy Gremi odbędzie się konferencja „Brazylia – Natal jako polska brama na Amerykę Południową: łapiemy okazję czy czekamy jak zwykle?". O jakiej okazji mowa?

Piotr Maj: Chcemy pokazać polskim przedsiębiorcom, że pojawia się ciekawy moment i szansa na zbudowanie przyczółka dla polskiego biznesu dla ekspansji w Brazylii i szerzej, Ameryce Południowej. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w Natalu zostanie zlokalizowany hub (węzłowy port lotniczy – red.), który stanie się wrotami do tego regionu. Chodzi o to, żeby pojawić się tam wcześniej i zgarnąć za to premię. Mam tu na myśli także moment w gospodarce – teraz Brazylia boryka się z recesją, ale niebawem odbije. Trzeba się zastanowić, jak skorzystać z tego momentu.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację