Rz: W styczniu z inicjatywy Grupy Gremi odbędzie się konferencja „Brazylia – Natal jako polska brama na Amerykę Południową: łapiemy okazję czy czekamy jak zwykle?". O jakiej okazji mowa?
Piotr Maj: Chcemy pokazać polskim przedsiębiorcom, że pojawia się ciekawy moment i szansa na zbudowanie przyczółka dla polskiego biznesu dla ekspansji w Brazylii i szerzej, Ameryce Południowej. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w Natalu zostanie zlokalizowany hub (węzłowy port lotniczy – red.), który stanie się wrotami do tego regionu. Chodzi o to, żeby pojawić się tam wcześniej i zgarnąć za to premię. Mam tu na myśli także moment w gospodarce – teraz Brazylia boryka się z recesją, ale niebawem odbije. Trzeba się zastanowić, jak skorzystać z tego momentu.
Jakie znaczenie miałaby budowa hubu w Natalu?
Natal to miasto na północy Brazylii, zaledwie 6,5 godziny lotu z Lizbony i tyleż samo z Miami. Najważniejszy obecnie hub znajduje się w Sao Paulo, na południu kraju. Przykład praktyczny – podróż z Frankfurtu na północ Brazylii to konieczność odbycia 10,5-godzinnego lotu do Sao Paulo, przesiadki i czterogodzinnego lotu na miejsce docelowe. To konieczność nadłożenia kilku tysięcy kilometrów. Budowa hubu na północy, zbierającego loty z Europy i USA i rozprowadzającego loty do państw regionu, spowoduje znaczne oszczędności czasu i zmniejszenie kosztów transportu. Stworzenie hubu jest ważne dla strategii brazylijskich linii lotniczych LATAM, które chcą w 2018 r. stać się jednym z trzech największych przewoźników na świecie. Samemu regionowi otwarcie hubu dodałoby 3,5 pkt proc. do tempa wzrostu gospodarczego przez pierwszych pięć lat i 2,5 pkt proc. przez kolejnych pięć. Władze stanowe są więc mocno zainteresowane zlokalizowaniem hubu w Natalu.
Kiedy zapadnie decyzja w sprawie lokalizacji hubu?