Dla Platformy liczyło się, żeby w niesprzyjającym środowisku nie stracić, a jednocześnie przemówić do elektoratu PiS, który rzadko ogląda Trzaskowskiego w innym zestawieniu niż w trakcie wieczornych “Wiadomości". Dobór pytań przez prowadzących debatę tylko pomógł kandydatowi Koalicji Obywatelskiej, który mówił m.in. że nie będzie prezydentem totalnej opozycji, a o wartościach uczyli go rodzice i katecheta. Nie wdepnął w żadna minę, ale nie był też szczególnie porywający. Dla sztabu liczyło się najbardziej kilka minut wypowiedzi bez filtra Wiadomości i TVP Info - zapewne jedynych w tej kampanii.

Po debacie wszyscy są nadal w rozgrywce. Prezydent Duda nie stracił w sytuacji, w której był celem ataków innych. Władysław Kosiniak Kamysz jak zwykle zgrabnie punktował i budował dystans między sporem PO-PiS. Bosak pokazał się jako alternatywa dla całego tego sporu i ostro punktował też TVP. Szymon Hołownia nie odpuszcza pościgu za Trzaskowskim.  Robert Biedroń najmocniej akcentował zmianę i ostro starł się z prezydentem - być może najmocniej ze wszystkich, bo głównym rywalem Trzaskowskiego był dziś Kurski. Pokazał też swój program gospodarczy wykorzystujący środki unijne. Kandydatem całkowitej alternatywy w tej debacie był Waldemar Witkowski, już teraz nazywany polskim Berniem Sandersem.

Każdy z polityków może być zadowolony. Co innego widzowie, którzy bez znajomości politycznych mechanizmów musieli być mocno skonfundowani poziomem i treścią pytań. I tak przez 70 minut.