Zaprezentowany ostatnio przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt skrócenia terminów przedawnienia pomija problem łatwego odnawiania roszczeń, choć był on w pierwotnym tekście. Polega na masowym wykorzystywaniu narzędzi przedłużania i odnawiania przedawnienia, np. poprzez kolejne zawezwanie do próby ugodowej bądź kolejne egzekucje.
Wieczne roszczenia
Zasadą prawa cywilnego jest to, że roszczenia majątkowe po pewnym czasie się przedawniają. Okres zależy od rodzaju roszczenia, np. opłaty za jazdę bez biletu przedawniają się po roku. Najdłuższy termin przedawnienia wynosi dziesięć lat. Podejmując określone w przepisach czynności, można je jednak przerwać, wskutek czego termin zaczyna biec od początku. Przerwę taką powoduje m.in. złożenie przez wierzyciela wniosku o zabezpieczenie roszczenia czy zawezwanie do próby ugodowej. W konsekwencji, jeśli dane roszczenie przedawnia się np. po trzech latach, z których upłynęły już dwa, to w sumie można go dochodzić przez pięć lat. A dodajmy, że podobny skutek mają kolejne wezwania do próby ugodowej czy kolejne egzekucje.
Pierwotny projekt MS przewidywał, że te dodatkowe czynności przed sądem wstrzymywałyby zakończenie biegu przedawnienia o czas ich trwania, np. na kilka miesięcy. W obecnej wersji projektu nie ma już tego ograniczenia. Zapisano jedynie, że sąd obowiązkowo ma uwzględnić przedawnienie nawet bez zarzutu dłużnika – konsumenta, i w tej sytuacji wierzyciel nie będzie mógł się domagać spełnienia przedawnionego roszczenia. Zanim to jednak nastąpi, przedawnienie nadal będzie mógł odsuwać.
– Wskazany przepis reguluje skutki upływu terminu przedawnienia, a nie przerwę w jego biegu. Może ona nastąpić na ogólnych zasadach i po każdym przerwaniu termin zacznie biec od początku. Sąd wkroczy dopiero po upływie nowego terminu – twierdzi Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Potrzebna granica
– Kolejne zawezwania do ugody powinny być ograniczone terminem, a ponowna egzekucja ma sens, gdy np. dłużnik uzyskał właśnie majątek. Powinien być też ogólny termin na egzekucję długu – uważa Jarosław Świeczkowski, komornik, członek zespołu, który pracował nad projektem.