Elektroniczne wnioski o wydanie dokumentów - rozmowa z ministrem cyfryzacji Markiem Zagórskim

Rejestracja samochodu będzie możliwa przez internet, a wniosek o 500+ sam się złoży po elektronicznym zgłoszeniu narodzin dziecka – zapowiada minister cyfryzacji w rozmowie z Katarzyną Wójcik.

Aktualizacja: 07.05.2018 15:23 Publikacja: 06.05.2018 09:57

Elektroniczne wnioski o wydanie dokumentów - rozmowa z ministrem cyfryzacji Markiem Zagórskim

Foto: AdobeStock

Cyfryzacja to zadanie trudne, a jednocześnie niezwykle ważne – powiedział podczas pana nominacji na ministra prezydent Andrzej Duda. Co dla pana będzie największym wyzwaniem?

Marek Zagórski: Takich spraw jest co najmniej kilka. Dokończenie prac nad systemem CEPiK, wdrożenie do polskiego systemu prawnego unijnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych, budowa Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej, czyli dostarczenie do wszystkich polskich szkół szybkiego internetu. Najtrudniejsze jest chyba objęcie cyfryzacją wszystkich procesów w administracji i skoordynowanie ich tak, by przynosiła korzyści.

Cyfryzacja to proces ciągły. To nie jest coś, co zaczęło się wczoraj i skończy pojutrze. Od kiedy pojawiły się rozwiązania cyfrowe w gospodarce, a także w administracji, ciągle ewoluują. Cały czas się ich uczymy. Miarą sukcesu będzie stwierdzenie, że główne procesy w administracji są na tyle zinformatyzowane, że podczas załatwiania różnych spraw obywatel nie będzie musiał wielokrotnie podawać tych samych danych, a elektroniczne formularze nie będą już odzwierciedleniem ich papierowych wersji.

Sukcesem będzie, jeśli najważniejsze procesy w administracji staną się na tyle zautomatyzowane, że praktycznie niedostrzegalne, a większość elektronicznych usług to będą usługi naprawdę dojrzałe.

Dojrzałe?

Tak, chodzi przykładowo o to, żeby po zgłoszeniu przez internet do urzędu narodzin dziecka nie trzeba było równocześnie składać wniosku o 500+. Będzie wysyłany automatycznie. Na razie nie chcę podawać jednak terminu, kiedy to się stanie, ale do tego dążymy.

Czy jeszcze w tym roku?

Niewykluczone, że jeszcze w tym roku. Ale do tego jest konieczne nie tylko dostosowanie systemów komputerowych, ale też prawa. To wszystko trwa.

Obywatele zapewne by oczekiwali jednego konta w administracji, by mogli w jednym miejscu załatwić wszystkie sprawy urzędowe. Nad tym też pracujemy.

Chyba do tego daleka droga.

Właśnie wcale nie. Chcemy w naszych działaniach przyjąć zasadę małych kroków. Nawet jeżeli jakieś rozwiązanie nie będzie idealne, ale będzie funkcjonalne, będziemy je wdrażać. Najważniejsze, by uprościć obywatelowi funkcjonowanie.

Kiedy będzie można połączyć platformy takie jak PUE ZUS, ePUAP czy platformę Ministerstwa Finansów do rozliczeń podatkowych?

Tu nie chodzi o ich łączenie. Odeszliśmy od pomysłu łączenia platform. Ważne jest, by łączyć dane, którymi dysponują te systemy, i uprościć obsługę obywatela. Na portalu GOV każdy obywatel będzie miał swoje konto. A na tym koncie spersonalizowane i dostosowane do jego potrzeb usługi. Wystarczy raz się zalogować, by sprawdzić liczbę swoich punktów karnych czy wejść na portal podatkowy.

Także system CEPiK, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców, jest dla pana wyzwaniem.

Jednym z największych.

Raport z ostatniej kontroli NIK był dla państwa miażdżący.

Tak, był miażdżący, ale nie tyle dla nas, ile dla państwa polskiego, dla kolejnych rządzących, bo przecież raport dotyczył nie tylko ostatnich działań. Najważniejsze, by z tego wyciągać wnioski, nie powielać tych samy błędów i by to się nie powtórzyło. Nie jest tajemnicą, że w listopadzie system został wdrożony, a nie był na to gotowy. Zapanowanie nad tym rzeczywiście było dla mnie na początku poważnym wyzwaniem.

Przez pierwsze miesiące koncentrowałem się na usunięciu błędów i dziś jesteśmy już w innym miejscu. System działa stabilnie, a z liczbą błędów udało się nawet zejść do poziomu niższego niż przed listopadowym wdrożeniem. Owszem zdarzają się problemy, ale one zawsze występują w takich systemach. Przyznaję – nie wszystko działa jeszcze doskonale. Rejestracja nowego samochodu wciąż trwa zbyt długo. Trzeba mieć jednak świadomość, że to nie tylko efekt pracy systemu, ale również obowiązujących procedur. Chciałbym to zoptymalizować.

System jednak działa i daje np. takie możliwości jak sprawdzanie liczby punktów karnych czy historii auta. A już niedługo przy kontroli drogowej nie trzeba będzie mieć przy sobie dowodu rejestracyjnego czy dowodu ubezpieczenia.

Kiedy ta usługa będzie dostępna?

Ustawa jest teraz w Sejmie, ale sądzę, że jeszcze w tym roku. Chcemy też, by w przyszłości było możliwe zarejestrowanie auta przez internet. Będzie więc to mógł robić za nas dealer lub w przypadku kupna używanego auta – jeśli sprzedający i kupujący będą mieć profil zaufany, będą to mogli zrobić sami. Trzeba też się zastanowić, czy rzeczywiście potrzebna jest np. karta pojazdu, za którą przecież płacimy. Moim zdaniem można z niej zrezygnować. Przyglądamy się temu wspólnie z resortem infrastruktury.

Dużym zmartwieniem jest też dla mnie Centralna Ewidencja Kierowców.

No właśnie: przez opóźnienia w tworzeniu systemu 4 czerwca nie wejdą w życie zmiany związane z naszym bezpieczeństwem. Chodzi o dwuletni okres próbny, w trakcie którego początkujący kierowcy będą musieli jeździć wolniej, czy o obowiązkowy kurs doszkalający po kilku miesiącach jazdy.

Rzeczywiście w dalszych pracach nad systemem CEPiK chcemy odejść od wskazywania sztywnych dat, bo były problemem. Prawda jest taka, że w połowie stycznia, kiedy przejąłem te sprawy, zająłem się przede wszystkim gaszeniem pożaru związanego z Centralną Ewidencją Pojazdów. Budowa Centralnej Ewidencji Kierowców nie została tak naprawdę rozpoczęta. Mimo że według pierwotnych planów powinna przecież działać już w grudniu 2015 r. Muszę teraz zaplanować, jak to wdrożyć, jak najszybciej zakończyć prace i by to nie kosztowało zbyt wiele.

Teraz to pan ma decydować o tym, kiedy zostaną uruchomione poszczególne części systemu.

Taką propozycję przedłożymy do parlamentu. Chodzi o to, by uniknąć takich sytuacji, jak miała miejsce w listopadzie z Centralną Ewidencją Pojazdów. I żebyśmy nie musieli więcej prosić Sejmu o kolejne przesuwanie terminu.

Ale terminy chyba mobilizują do pracy.

Tak mobilizują, że było ich już kilka, a systemu nie ma w całości. Ja wolę oddawać kolejne elementy systemu wtedy, gdy będę wiedział, że są one dobrze przygotowane i nie będą powodować problemów. Informatyzacja nie może się ludziom kojarzyć z totalnym bałaganem i nieudolnością państwa.

Pana poprzedniczka w jednym z wywiadów skarżyła się, że jako minister napotykała opór przy pracach nad korzystnymi dla obywateli ustawami. Mówię np. o ustawie o mDokumentach czy o krajowym węźle tożsamości elektronicznej. Czy pan się nie obawia takiego oporu?

Nie.

To co się zmieniło?

Może nie będę mówił o oporze, ale o faktach. Ustawa o cyberbezpieczeństwie jest na końcowym etapie prac. Podobnie jak nowa ustawa o ochronie danych osobowych. Ustawa o węźle krajowym, czyli projekt nowelizacji ustawy o usługach zaufania i informatyzacji, uzyskała akceptację rządu i też jest w parlamencie. Dołożyliśmy do niej kwestię usankcjonowania mDokumentów jako aplikacji rządowej, która będzie pozwalała na to, by nie musieć przy sobie nosić dokumentów – od legitymacji szkolnej czy studenckiej po inne dokumenty.

Wystarczy telefon komórkowy.

Tak, ale pamiętajmy, że tradycyjny dowód osobisty nie zniknie. Dzięki mDokumentom będzie można pomocniczo zweryfikować tożsamość. A więc do podpisania aktu notarialnego nie wystarczy telefon, ale będzie można z nim iść np. na pocztę, by odebrać przesyłkę.

Czyli opór zniknął wraz z odejściem minister Streżyńskiej?

Zostawię to bez komentarza.

A czy RODO jest dla pana wyzwaniem?

Tak, to bardzo duże wyzwanie, zwłaszcza dla tak małego ministerstwa jak nasze. RODO to też wyzwanie dla administracji i przedsiębiorców. My musimy skoordynować zmiany w wielu aktach prawnych – w ok. 400 ustawach, w tym ponad 100, w których zmiany będą większe. To nie jest specyfika Polski. W Niemczech konieczne są zmiany równie wielu przepisów. Ten proces zachodzi w całej Unii Europejskiej.

Szerokie konsultacje kosztowały nas dużo czasu. Spodziewaliśmy się dużego zainteresowania, ale proszę sobie wyobrazić, że zestawienie uwag po konsultacjach liczyło ponad tysiąc stron. Dlatego podzieliliśmy prace i najpierw przygotowaliśmy ustawę o ochronie danych osobowych.

Czy ministerstwo ze wszystkim zdąży?

Nie, ale mamy nadzieję, że ustawa o ochronie danych osobowych wejdzie na czas, czyli przed 25 maja. Część przepisów wprowadzających wejdzie później. Ale bez szkody dla obywateli, ponieważ rozporządzenie unijne stosuje się bezpośrednio. To nie jest wyłącznie specyfika Polski. Jeśli chodzi o wdrażanie RODO, jesteśmy jednym z europejskich liderów. W innych krajach idzie ono dużo gorzej, chociaż oczywiście to nie jest wytłumaczenie.

Pamiętajmy – RODO ma chronić obywateli. I to, czy wdrożymy je w przepisach krajowych, tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Prawo do bycia zapomnianym czy większe obowiązki informacyjne po stronie przedsiębiorców i tak będą obowiązywać. Przepisy wprowadzające bardziej dotykają sfery administracji niż obywateli i przedsiębiorców.

Ale paraliżu administracji pan nie przewiduje?

Nie, jeśli nie pojawią się masowe skargi przeciwko urzędom czy przedsiębiorcom, bo np. zdaniem obywatela dany podmiot przetwarza jego dane niezgodnie z nowym prawem. Spodziewamy się takich „testowych" skarg, zapowiada to chociażby fundacja Panoptykon. Ale to miałoby zapewne miejsce, nawet gdyby wszystkie przepisy weszły w życie.

Panie ministrze, a co się dzieje z systemem e-doręczeń, który miał zastąpić tradycyjną korespondencję z obywatelem?

W maju przedstawimy propozycje Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów. Możliwych wariantów jest kilka. Albo urzędy będą prowadzić e-korespondencję tylko z osobami, które posiadają elektroniczną skrzynkę doręczeniową, albo urząd całą swoją korespondencję będzie przesyłał do operatora w formie elektronicznej. Ten będzie tę korespondencję przetwarzał i jeśli adresat ma skrzynkę doręczeniową, wysyłał e-korespondencję albo ją drukował i przesyłał w tradycyjnej formie.

Czy system ma dotyczyć wyłącznie administracji, czy także sądownictwa?

To zależy od wariantu. Będzie mógł dotyczyć wszystkiego, także sądownictwa. Najpełniejszy wariant przewiduje, że każdy podmiot publiczny ma wysyłać swoją korespondencję do operatora, a ten ją doręczy.

A kto będzie pełnił funkcję operatora? Czy powstanie nowy urząd?

Nie. A kto zostanie operatorem, to się dopiero okaże. Dla mnie najważniejsze, by ci, którzy tego zechcą, mieli możliwość otrzymywania oficjalnej korespondencji w formie elektronicznej. Podobnie jak z innymi sprawami – powoli do przodu.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego