Kształcimy urzędników, którzy będą partnerami dla obywateli - rozmowa z dyrektorem KSAP

Jesteśmy szkołą liderów, praktycznie przygotowującą do kierowania zespołami w instytucjach państwowych – mówi dr Wojciech Federczyk, dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej w rozmowie z Pawłem Rochowiczem.

Publikacja: 23.10.2018 06:40

Wojciech Federczyk

Wojciech Federczyk

Foto: materiały prasowe

Rz: Mury Krajowej Szkoły opuściło już 28 roczników absolwentów. Czy Pana zdaniem ta wykształcona kadra jest właściwie wykorzystywana w administracji państwowej?

dr Wojciech Federczyk, dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej: Większość z około 1300 absolwentów wciąż pracuje w administracji. Wielu z nich to bardzo znani urzędnicy, że choćby wspomnieć, ministra Mariusza Błaszczaka, Szefa Służby Cywilnej Dobrosława Dowiata-Urbańskiego, ambasadora Waldemara Dubaniowskiego czy nieżyjącego już szefa Kancelarii Prezydenta RP, Władysława Stasiaka. Liczni absolwenci piastują funkcje naczelników wydziałów czy dyrektorów departamentów, dyrektorów generalnych w różnych urzędach. Wielu z nich pracuje w Najwyższej Izbie Kontroli, co zresztą jest zasługą naszego patrona Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jako prezes NIK przyjął tam do pracy znaczną część pierwszego rocznika absolwentów. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszyscy po spełnieniu obowiązku pracy przez 5 lat w służbie cywilnej pozostali w niej.

Wielu urzędników podchodzi nieufnie do absolwentów KSAP. Krążą o nich opinie jako o zadufanych w sobie „wykształciuchach", którzy pojęcia nie mają o pracy w urzędzie, ale czują się lepsi od innych. Skąd się to bierze?

Takie opinie pochodzą najczęściej od osób, które same ani razu nie miały do czynienia z żadnym naszym absolwentem. Jesteśmy szkołą liderów, a przyjście dobrze przygotowanego pracownika z zewnątrz do znającego się wcześniej zespołu zawsze budzi pewną nieufność. Jednak nasze półtoraroczne kształcenie to nie tylko wiedza ale i umiejętności nabywane podczas staży krajowych i zagranicznych. Wśród naszych wykładowców są praktycy, w tym absolwenci KSAP. Myślę że taki sposób kształcenia gwarantuje absolwentom, że przychodząc do pracy w urzędzie nie będą przybyszami z innego świata i będą mieli dobre predyspozycje do kierowania zespołami urzędniczymi.

Czytaj też: Rekrutacja do KSAP: wysokie wymagania dla przyszłych urzędników

A czy nie jest rolą najwyższych urzędników, w tym ministrów, troska o wysoki poziom kadr w swoich resortach? Może to właśnie oni powinni zachęcać absolwentów KSAP do pracy u siebie?

Nasi absolwenci otrzymują oferty pracy w służbie cywilnej, ale niewiele osób zatrudnionych w administracji decyduje się na podjęcie kształcenia w KSAP. Oczywiście niejeden przełożony na pewno widzi wśród swoich młodych pracowników osoby dobrze rokujące na przyszłość. Być może chciałby je dodatkowo wyszkolić. Jednak kształcenie stacjonarne w KSAP trwa półtora roku i jest na tyle intensywne, że oznacza wyłączenie z pracy. Co może stanowić praktyczną trudność. Dlatego, aktualizując ofertę szkoły, planujemy krótsze programy kształcenia dla osób z doświadczeniem pracy w administracji publicznej.

Czy szkoła utrzymuje związki ze swoimi absolwentami?

Oczywiście. Już od lat 90. działa Stowarzyszenie Absolwentów KSAP, dzięki któremu wiemy sporo o ich ścieżkach zawodowych. Niezależnie od tego jak potoczyły się ich kariery, jest to z pewnością środowisko zainteresowane sprawami publicznymi.

25 października odbędzie się w KSAP konferencja „Stulecie polskiej administracji. Doświadczenia i perspektywy". Dlaczego chcecie Państwo rozmawiać o stuleciu administracji?

Zręby współczesnej administracji publicznej kształtowały się w okresie, gdy Polska znajdowała się pod zaborami, dlatego losy odrodzonego Państwa Polskiego to również dzieje jego administracji i urzędników, którzy pełnili swoje obowiązki niezależnie od okoliczności.

Rocznica, którą obchodzimy stanowi dobrą okazję do podsumowania doświadczeń oraz wyzwań, ponieważ nowoczesne państwo wymaga odpowiedniego przygotowania struktur administracji publicznej i jej pracowników. Dlatego podczas konferencji, którą organizujemy w ramach obchodów stulecia odzyskania niepodległości, pod Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy i Honorowym Patronatem Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, będziemy dyskutować na temat wyzwań stojących przed polską administracją, przyjrzymy się jej strukturom, systemom zarządzania oraz wykorzystaniu potencjału korpusu służby cywilnej.

Podczas konferencji będzie omawiany m.in. postulat pełnej kodyfikacji procedury administracyjnej. Czy to jest celowe? Przecież inną specyfikę ma postępowanie w sprawach budowlanych, a inną – podatkowe.

Jest to problem aktualny, ale wiąże się z całą koncepcją procedury administracyjnej, której korzenie sięgają XIX wieku. Regulują głównie sytuacje, w których występują dwie strony: organ państwa i obywatel. Tymczasem współcześnie zdarzają się postępowania, w których występują nawet setki stron. Tak jest na przykład przy budowie autostrad, gdzie jest wielu właścicieli nieruchomości. Kodyfikacja procedury nie musi przybierać formy jednego aktu prawnego dla różnych gałęzi administracji. Bardziej celowe byłoby ogłoszenie zasad ogólnych prawa i postępowania administracyjnego, swoistej konstytucji dla różnych postępowań administracyjnych. Poza tym, prawo administracyjne powinno podążać za realiami. Nawet, jeśli są w nim gwarancje dla obywatela jako strony teoretycznie słabszej, to bywa, że są one wykorzystywane przez duże i silne podmioty gospodarcze przeciwko administracji. Praktyka dostarcza takich przykładów np. co do legalizacji samowoli budowlanych.

Chcecie też dyskutować o mediacjach i niewładczych sposobach załatwiania spraw. Czasem widać palącą potrzebę takiej współpracy urzędu z obywatelem, zwłaszcza gdy nie da się jednoznacznie ustalić np. wartości gruntu. Ale urzędnicy nie zawsze są skłonni do takich działań, wolą się zasłonić sformalizowaną procedurą. Jakie szanse widzi Pan dla takich instytucji w prawie administracyjnym?

Władztwo administracyjne nie ogranicza możliwości podejmowania partnerskiej rozmowy podmiotami prywatnymi – stronami postępowania. Przecież nie chodzi o to, by tylko formalnie wydać jakąś decyzję, ale żeby rzeczywiście rozwiązać problem. Gdy jest złożony – warto go przedyskutować i dojść do jakiegoś kompromisu. Takie możliwości daje postępowanie mediacyjne wprowadzone w ubiegłym roku do kodeksu postępowania administracyjnego. Szersze zastosowanie mediacji wymaga również zmiany mentalności urzędników, ponieważ często trudniej jest stanąć do dyskusji i na żywo konfrontować argumenty z drugą stroną, niż w zaciszu gabinetu wydać decyzję. Również o tym problemie chcemy dyskutować podczas zbliżającej się konferencji.

Absolwenci KSAP mają takie partnerskie podejście?

Staram się osobiście do tego zachęcać naszych słuchaczy. W programie kształcenia kładziemy nacisk na pragmatyczne podejście do przyszłej pracy urzędniczej. Rzetelne rozwiązanie sprawy wymaga zrozumienia wszystkich jej okoliczności. Stąd potrzeba dyskusji i wyjaśniania problemów, a jeśli trzeba – włączenia mediatora. Jest to jedno z wyzwań współczesności, z którym musi zmierzyć się administracja, w czym mogą pomóc absolwenci Krajowej Szkoły. ©?

—rozmawiał Paweł Rochowicz

„Rzeczpospolita" jest patronem medialnym Konferencji „Stulecie polskiej administracji. Doświadczenia i perspektywy", która odbędzie się 25 października 2018 r. w Krajowej Szkole Administracji Publicznej

Rz: Mury Krajowej Szkoły opuściło już 28 roczników absolwentów. Czy Pana zdaniem ta wykształcona kadra jest właściwie wykorzystywana w administracji państwowej?

dr Wojciech Federczyk, dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej: Większość z około 1300 absolwentów wciąż pracuje w administracji. Wielu z nich to bardzo znani urzędnicy, że choćby wspomnieć, ministra Mariusza Błaszczaka, Szefa Służby Cywilnej Dobrosława Dowiata-Urbańskiego, ambasadora Waldemara Dubaniowskiego czy nieżyjącego już szefa Kancelarii Prezydenta RP, Władysława Stasiaka. Liczni absolwenci piastują funkcje naczelników wydziałów czy dyrektorów departamentów, dyrektorów generalnych w różnych urzędach. Wielu z nich pracuje w Najwyższej Izbie Kontroli, co zresztą jest zasługą naszego patrona Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jako prezes NIK przyjął tam do pracy znaczną część pierwszego rocznika absolwentów. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszyscy po spełnieniu obowiązku pracy przez 5 lat w służbie cywilnej pozostali w niej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego