Pracownicze plany kapitałowe ruszyły w połowie roku. Mają nas zachęcić do dodatkowego oszczędzania na czas emerytury, bo świadczenia wypłacane z ZUS będą raczej niskie.
Czytaj także: Kalkulator kosztów PPK dla firm
Turbodoładowanie dla oszczędności
Program PPK zakłada, że pracownicy będą w nim odkładać co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Swoją część dorzuci też państwo, które poprzez Fundusz Pracy dopłaci oszczędzającemu 250 zł wpłaty powitalnej oraz dodatkowo 240 zł dopłaty rocznej. Eksperci mówią o turbodoładowaniu dla oszczędności. A to nie wszystko, bo osoby z niskimi zarobkami zamiast 2 proc. mogą odkładać mniej, minimalnie 0,5 proc. pensji. Mogą tak zrobić osoby, których pensja nie przekracza 120 proc. płacy minimalnej. Od pracodawców i państwa i tak dostaną tyle, ile dostałyby przy wpłacie 2 proc.
Można to pokazać także w inny sposób: PPK gwarantuje każdemu oszczędzającemu zysk w postaci wpłaty pracodawcy w wysokości co najmniej 75 proc. tego, co wpłacił pracownik – pracownik wpłaca wspomniane 2 proc. swojej pensji, a pracodawca nie mniej niż 1,5 proc. tej pensji. W przypadku osób z niskimi dochodami zysk będzie zdecydowanie wyższy.
– Wzrost płacy minimalnej do 2600 zł w 2020 r. oznacza, że osoby, które zarobią 3120 zł miesięcznie będą mogły wpłacać do PPK 15,6 zł miesięcznie w ramach swojej składki. Pracodawca dopłaci im do tego nie mniej niż 46,8 zł, a państwo 20 zł. W sumie więc przy wpłacie nieco ponad 15 zł, na swoje konto w PPK dostaną od pracodawcy i państwa blisko 70 zł, czyli przeszło cztery razy więcej – pokazuje na przykładzie przyszłego roku Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie PPK.