Szybsza emerytura szkodzi starszym

Polacy zbyt wcześnie kończą aktywność zawodową. Obniżenie wieku emerytalnego spowoduje, że zamiast gonić Europę, staniemy w miejscu.

Aktualizacja: 18.09.2017 06:15 Publikacja: 17.09.2017 18:35

Szybsza emerytura szkodzi starszym

Foto: 123RF

Zbliżająca się wielkimi krokami obniżka wieku emerytalnego przynosi coraz więcej niespodzianek. Ostatnio prezes ZUS Gertruda Uścińska ujawniła, że według szacunków Zakładu aż 40 proc. z nowych emerytów (od października) to osoby obecnie nieubezpieczone. To znaczy niepracujące, przynajmniej w sposób oficjalny, bezrobotne, nieaktywne na rynku pracy i w tej chwili niepłacące składek.

Patrząc z punktu widzenia pracodawców, ten zaskakująco duży odsetek niepracujących przyszłych świadczeniobiorców może być dobrą informacją. Uderzenie w rynek pracy wywołane obniżeniem wieku emerytalnego nie będzie bowiem tak duże. – Okazuje się, że ubytek na rynku pracy wyniesie nie 330 tys. ale około 200 tys. osób – komentuje Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – To wciąż dużo, ale gdyby dla firm odejście starszych pracowników było problemem, to nieco łatwiej byłoby uzupełnić kadry – dodaje.

Przymus czy własna wola

Z drugiej strony fakt, że 40 proc. nowych potencjalnych emerytów to osoby niepracujące, uświadamia poważny problem: zbyt dużo osób przestaje być czynnymi zawodowo jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

Dlaczego tak się dzieje? – W części przypadków to przymus. Zdarza się, że ktoś, kto straci pracę, nie może znaleźć nowej, bo pracodawcy niechętnie zatrudniają tych, którym do emerytury zostało pięć lat, czyli są w okresie ochronnym – wyjaśnia Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. Takie osoby mogą oczywiście pracować, ale już np. na szaro.

Część osób rezygnuje z aktywności z własnej woli, ze względu na stan zdrowia, zmęczenie, poczucie nieprzystosowania do nowych czasów czy chęć podjęcia obowiązków rodzinnych – opieki nad wnukami czy starszymi rodzicami.

Z Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności, wynika, że o ile jeszcze wśród kobiet w wieku 50–54 lata zatrudnienie ma ok. 75 proc. z nich, o tyle w grupie na pięć lat przed emeryturą, czyli 55–59 lat, wskaźnik ten gwałtownie spada do 56 proc. (pozostałe 44 proc. to osoby bierne zawodowo). Wśród mężczyzn jest jeszcze gorzej – spadek z 68 proc. (w grupie wiekowej 55–59 lat) do 46 proc. (w grupie 60–64 lata).

Spadek aktywności zawodowej wraz z wiekiem jest dosyć naturalnym zjawiskiem i tak się dzieje w większości krajów UE. – Problem w tym, że w Polsce zaczyna się to stosunkowo wcześnie, z rynku pracy odchodzą osoby stosunkowo młode – podkreśla Kozłowski. Dla porównania w Szwecji aż 86 proc. kobiet w wieku 55–59 wciąż pracuje, w Niemczech – 77,8 proc., we Francji – 73,3 proc.

To w znacznej mierze kwestia różnic w ustawowym wieku emerytalnym. – Z doświadczeń w Polsce i innych krajów wynika, że ludzie na jakieś pięć lat przed emeryturą zaczynają mniej dbać o podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych i uzupełnianie wiedzy, przy obecnym postępie technologicznych zaczynają mieć problem z byciem na bieżąco – opisuje Mordasewicz. Jednocześnie pracodawcy także mniej chętnie inwestują w takich pracowników, w ich szkolenia czy zmianę ich stanowiska i warunków pracy dostosowanych do ich czasami specyficznych potrzeb. W efekcie 57-letnia kobieta czy 63-letni mężczyzna przestaje się czuć pełnoprawnym uczestnikiem rynku pracy, a ich powtórna aktywizacja zawodowa jest niezwykle trudna.

Demografia wymaga

– Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat dawało nadzieję, że rozwiążemy problem zbyt wczesnego okres dezaktywizacji zawodowej Polaków. Powrót do wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzna, przekreśla w dużej mierze te nadzieje – podkreśla Mordasewicz. – Politycy próbują nas przekonywać, że obniżenie wieku jest korzystne właśnie dla tych starszych pracowników. A to nieprawda, obniżenie wieku im zaszkodzi – dodaje. Im wcześniej bowiem ktoś kończy pracę, tym mniej wpłaca składek do systemu, a przez to jego świadczenie emerytalne będzie mniejsze.

– Demografia powoduje, że w dosyć szybkim tempie będzie nam ubywać zasobów pracy. Tym bardziej konieczne są takie działania, by Polacy jak najdłużej pozostawali na rynku pracy – mówi Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych. – Reforma rządu PiS przyniesienie wprost odwrotne efekty – podkreśla.

Utrwalenie stereotypów

Zdaniem Piotra Lewandowskiego reforma przyniesie też jeszcze jeden negatywny skutek.

– Obecnie w Polsce wciąż bardzo silny jest stereotyp, że 55-letnia kobieta czy 60-letni mężczyzna to starzy ludzie – mówi Lewandowski. – Obniżenie wieku zakonserwuje te postawy, a to przecież nieprawda. Dzisiaj pracownicy w grupie 55+ nie są też tak zmęczeni pracą jak jeszcze pokolenie naszych rodziców. Coraz więcej ludzi pracuje umysłowo, a nawet w przemyśle mamy coraz więcej automatyzacji – zaznacza Lewandowski.

Wysokie koszty, niskie emerytury

Przepisy przywracające wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn z 67 wejdą w życie od października tego roku. ZUS oszacował, że na skutek tych zmian w 2017 r. ok. 415 tys. osób nabędzie prawo do emerytury, a ok. 80 proc. skorzysta z tego prawa. Oznacza to, że ok. 331 tys. osób faktycznie przejdzie w stan spoczynku, a pozostałe 84 tys. raczej pozostaną na rynku pracy. Od 1 wrześnie uprawnieni mogą już składać wnioski o przyznanie świadczenia i do 14 września wpłynęło ich ok. 120 tys. Obniżenie wieku emerytalnego w 2017 r. ma kosztować ok. 800 mln zł, a w 2018 r. – już 9 mld zł. Największym problemem wynikającym z reformy może być niska wartość świadczeń, które będą otrzymywać kobiety po przejściu na emeryturę w wieku 60 lat.

Opinia

Maciej Bukowski, prezes think tanku Wise Europa

W Polsce wiek dezaktywizacji zawodowej jest stosunkowo niski, ale w ostatnich latach znacznie wzrósł. W grupie osób z wyższym wykształceniem praktycznie wszyscy pracują do osiągnięcia wieku emerytalnego lub później. Problem wczesnego odchodzenia z rynku pracy dotyczy przede wszystkim grupy osób z wykształceniem podstawowym, zawodowym czy średnim. Zmieniająca się struktura społeczeństwa, w tym coraz większy udział osób w wykształceniem wyższym oraz coraz większe upowszechnianie się elastycznych form zatrudniania, powinny spowodować, że średni wiek dezaktywizacji powinien się wydłużać. Jednak obniżenie wieku emerytalnego będzie równoważyć ten trend.

Zbliżająca się wielkimi krokami obniżka wieku emerytalnego przynosi coraz więcej niespodzianek. Ostatnio prezes ZUS Gertruda Uścińska ujawniła, że według szacunków Zakładu aż 40 proc. z nowych emerytów (od października) to osoby obecnie nieubezpieczone. To znaczy niepracujące, przynajmniej w sposób oficjalny, bezrobotne, nieaktywne na rynku pracy i w tej chwili niepłacące składek.

Patrząc z punktu widzenia pracodawców, ten zaskakująco duży odsetek niepracujących przyszłych świadczeniobiorców może być dobrą informacją. Uderzenie w rynek pracy wywołane obniżeniem wieku emerytalnego nie będzie bowiem tak duże. – Okazuje się, że ubytek na rynku pracy wyniesie nie 330 tys. ale około 200 tys. osób – komentuje Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – To wciąż dużo, ale gdyby dla firm odejście starszych pracowników było problemem, to nieco łatwiej byłoby uzupełnić kadry – dodaje.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ubezpieczenia
Drożeją polisy na zdrowie i abonamenty medyczne
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Ubezpieczenia
Roszady w największym polskim ubezpieczycielu. Były szef mBanku na czele PZU Życie
Ubezpieczenia
OFE dały zarobić lepiej niż lokaty bankowe i subkonta ZUS
Ubezpieczenia
Po wyborze nowego zarządu kapitalizacja PZU w górę o blisko miliard złotych
Ubezpieczenia
Rekord sprzedaży polis majątkowych i życiowych Warty