Piotr J. jeździł na nartach biegowych. Wykupił polisę obejmującą ochroną koszty leczenia oraz poszukiwania i ratownictwa. Podczas wycieczki po zalesionych górach złamał paliczek paznokciowy palucha i utracił świadomość ze względu na dotkliwy ból. W trakcie wypadku uszkodził telefon i nie mógł skontaktować się z bliskimi. Rezydent biura podróży zaniepokojony tym, że Piotr J. nie wrócił do hotelu, powiadomił służby ratownicze. Akcja poszukiwawcza przy użyciu helikoptera zakończyła się sukcesem.

Problemy pojawiły się później, gdyż ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania powołując się na zapis w ogólnych warunkach ubezpieczenia wyłączający odpowiedzialność w razie zgubienia się ubezpieczonego podczas zjeżdżania na nartach.

Sprawa trafiła do Rzecznika Finansowego, który wsparł stanowisko ubezpieczonego, uznając, że przedstawione przez ubezpieczonego okoliczności faktyczne pozostają w związku przyczynowo–skutkowym z podjętą akcją ratowniczą, według nas spełnione zostały zatem przesłanki zawarte w zapisie OWU, według którego za koszty ratownictwa uważa się niezbędne i udokumentowane koszty poniesione na akcje ratowniczą lub poszukiwawczą (koszty ratownictwa), prowadzoną przez wyspecjalizowane służby ratownicze w celu ratowania życia lub zdrowia ubezpieczonego, który uległ w czasie pobytu za granicą RP lub krajem rezydencji nieszczęśliwemu wypadkowi.

W omawianej sprawie akcja ratownicza przeprowadzona była ze względu na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia ubezpieczonego, spowodowane nieszczęśliwym wypadkiem. Nieprawdą było, że akcja poszukiwawcza spowodowana była zgubieniem się ubezpieczonego podczas zjeżdżania na nartach. Piotr J. uprawiał narciarstwo biegowe. Jak powszechnie wiadomo, trasy biegowe wyznaczone są w lesie, charakteryzują się znaczną odległością od wyciągów narciarskich i od stoków narciarskich, co oznacza, że na tym terenie znajduje się mniej ludzi i łatwiej jest się zgubić, a także trudniej o pomoc osób trzecich. W dokumentacji ze śmigłowca użyty został termin ,,missing", rezydent zawiadamiając policję i ubezpieczyciela, a następnie policja wzywając służby interwencyjne i helikopter, jako powód akcji podała ,,missing", ponieważ nikt nie wiedział, co się dzieje z ubezpieczonym z którym nie było kontaktu, gdyż miał on uszkodzony telefon.