Resort infrastruktury podmienił projekt ustawy i uderza w Ubera. Dotarliśmy do nowego projektu ustawy

„Rzeczpospolita” dotarła do nowego projektu ustawy o transporcie, opracowanego przez Ministerstwo Infrastruktury (MI), który niespodziewanie trafił do Rady Ministrów na dzień przed czwartkowymi protestami taksówkarzy. Co ciekawe, jest to kompletnie inna wersja przepisów, niż ta, która powstała w wyniku wcześniejszych uzgodnień społecznych. Wprowadza regulacje, które w praktyce uniemożliwią działanie w Polsce takim firmom jak amerykański Uber, czy estońsko-chiński Taxify.

Aktualizacja: 20.10.2018 12:23 Publikacja: 20.10.2018 00:01

Resort infrastruktury podmienił projekt ustawy i uderza w Ubera. Dotarliśmy do nowego projektu ustawy

Foto: Chris Ratcliffe

Poprzedni projekt ustawo transporcie leżał w szufladach MI od maja. 17 października opracowane przez resort propozycje przepisów trafiły do Departamentu Prawnego w Rządowym Centrum Legislacji z adnotacją, że projekt był już przedmiotem konsultacji i uzgodnień publicznych, a także rozpatrywany był przez Stały Komitet Rady Ministrów 4 października. MI pisze również, że w jego ocenie uwzględnia ustalenia poczynione na tym posiedzeniu. W praktyce jednak przesłany do RCL projekt ustawy, wprowadza „po cichu”, bez konsultacji z firmami pośredniczącymi w przewozach, rozwiązania, które blokują ich działalność. A w dodatku może być niezgodny z unijnymi regulacjami.

Nowy projekt z 17 października wprowadza np. obowiązek, by pośrednik przy przewozie osób posiadał wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) albo numer w KRS (proponowany art. 5c ust. 2a pkt 3). – Oznacza to, że o licencję na pośrednictwo osób, a w konsekwencji wszystkie czynności dokonywane przez pośrednika, będzie mógł mieć tylko podmiot posiadający jakąś formę obecności na terytorium RP – mówi Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji w Pracodawcach RP.

Według niego niemożliwym będzie więc ubieganie się o licencję przez podmiot zagraniczny prawnie i faktycznie niefunkcjonujący w Polsce. A to oznacza, że Uber, czy Taxify, które swoje tzw. centra bilingowe mają za granicą (Uber w Amsterdami, Taxify w Amsterdamie i Estonii) nie będą mogły działać. Część ekspertów twierdzi, że to niezgodne z unijnym prawem. Zastanawiające jest w tym kontekście, że resort infrastruktury dołączył do projektu ustawy wysłanego do RCL pismo Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ), w którym resort ten zaświadcza o zgodności z prawem UE. Problem w tym, że zaświadczenie to datowane jest na 1 października, więc eksperci, z którymi rozmawialiśmy sugerują, że może to dotyczyć poprzedniej (majowej) wersji ustawy.

Firmy, które prowadzą aplikacje przewozowe w Polsce, są oburzone i zaskoczone niespodziewanym ruchem Ministerstwa Infrastruktury. Alex Kartsel, szef Taxify na Polskę, wskazuje nam, że taka szybka zmiana projektu na dzień przed protestem taksówkarzy w Warszawie może sugerować, iż miał on uspokoić tę grupę społeczną na kilka dni przed wyborami samorządowymi.

„Rzeczpospolitej” udało się ustalić, że na 12 godzin przed rozpoczęciem protestu przeciwko przewoźnikom przedstawiciele taksówkarzy zostali zaproszeni do siedziby MI. Spotkali się z wiceministrem Markiem Chodkiewiczem. Rozmowy dotyczyły projektu ustawy, ale na spotkaniu zabrakło przewoźników. – Rozmawialiśmy o naszych oczekiwaniach względem ustawy. Wiceminister zapewnił nas, że będzie czuwał nad rozwiązaniami, które uwzględniają nasze postulaty. Czujemy wyraźne wsparcie resortu – nie ukrywa Artur Wnorowski, wiceprzewodniczący związku zawodowego Warszawski Taksówkarz.

Do spotkania doszło między godz. 19 a 21. – To było wieczorne czytanie projektu ustawy, na którym zastanawialiśmy się jak uszczelnić ten rynek – zdradza nam jeden z uczestników spotkania.

Według niego przez działalność takich firm, jak Uber, Taxify, które nie płacą podatków od prowizji w naszym kraju, za granicę wypływają potężne pieniądze. – Tak, jak w przypadku mafii vatowskich, te pieniądze można byłoby zatrzymać w Polsce i przekazać np. na podwyżki dla innych grup społecznych, choćby służb mundurowych – zaznacza.

Przewoźnicy są zaskoczeni tym, że MI uległo środowisku taksówkarskiemu. Uważają, że chodzi o uspokojenie tej grupy zawodowej przed wyborami samorządowymi. Czy to może oznaczać, że po wyborach strony znowu usiądą do stołu i będą pracować nad projektem ustawy o transporcie?

Z naszych informacji wynika, że tak najprawdopodobniej się stanie. Mimo nacisków branży taxi. Taksówkarze zapowiadają, że – jeśli nie zostaną spełnione ich postulaty – dojdzie do kolejnych protestów. Być może jeszcze w ciągu miesiąca.

Ale zmianami w projektowanej ustawie zaskoczeni są nie tylko przedstawiciele branży przewoźników. Niektórzy członkowie rządu w nieoficjalnych rozmowach z „Rz” przyznają, że opiniowali inny projekt ustawy niż ten, który trafił do RCL.

Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury nie odpowiedział na nasze pytania.

Co ciekawe, część regulacji zawartych w projekcie nie odpowiada samym taksówkarzom. Jarosław Iglikowski, jeden z liderów czwartkowego protestu taksówkarzy, twierdzi, że należy zaostrzyć proponowane regulacje, choć takim zmianom wyraźnie nie sprzyjają Ministerstwo Cyfryzacji oraz resort przedsiębiorczości i technologii.

 

Zwolennikiem zaproponowanych zmian jest natomiast mytaxi. Operator aplikacja łącząca pasażerów z licencjonowanymi taksówkarzami nie ukrywa zadowolenia z najnowszej propozycji MI. – Zmiany zmierzają w kierunku zapewnienia tych samych minimalnych wymogów od wszystkich kierowców świadczących te same usługi i uszczelniają obowiązujący w Polsce jednolicencyjny system.

Podtrzymujemy nasze stanowisko, że wprowadzenie licencji dla pośredników jest nieuzasadnionym biurokratycznym obciążeniem – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi w Polsce.

Jego zdaniem w najnowszym projekcie ustawy zabrakło w dalszym ciągu uelastycznienia sposobu naliczania opłat w taksówkach. – Obecnie nie mogą one konkurować z rozwiązaniami stosowanymi w usługach tzw. peer-to-peer, takimi jak np. uzależnienie taryfy od natężenia popytu, czy elektroniczne naliczanie opłaty. Ważne jest również dalsze uelastycznienie wymogów dotyczących taksówkarzy, np. zniesienie corocznego badania technicznego auta oraz umożliwienie świadczenia usługi w sąsiednich gminach – podkreśla.

Według obowiązującego prawa „licencja na krajowy przewóz osób samochodem osobowym”, niebędącym taksówką, pozwala wykonywać usługi tylko pod warunkiem, że umowa przewozu zawarta jest w formie pisemnej w lokalu przedsiębiorstwa i opłata zapłacona jest ryczałtem z góry. Usługa ta wyklucza więc występowanie pośrednika w przekazywaniu i zawieraniu umów przez aplikację lub call-center. Jest to zatem licencja na inny rodzaj usług niż regularne przewożenie pasażerów z dowolnego punktu A do B na terenie miasta zamówionego przez telefon czy internet. Taki rodzaj usługi mogą świadczyć zgodnie z prawem kierowcy, którzy wyrobią licencję taxi.

Ministerstwo Infrastruktury w projekcie opublikowanym 17 października doprecyzowuje obowiązujące wcześniej zasady. W sposób jednoznaczny wykluczona jest możliwość pośredniczenia w przewozach okazjonalnych samochodem osobowym niebędącym taksówką. Wskazana jest również kara w wysokości 40 tys. zł za wykonywanie takiego pośrednictwa. Nowością jest możliwość zawarcia umowy okazjonalnego przewozu osób nie tylko pisemnie w siedzibie przedsiębiorstwa, ale również w formie elektronicznej, opatrzonej podpisem elektronicznym za pośrednictwem Profilu Zaufanego.

Projekt ustawy obecnie jest skierowany do Komisji Prawniczej z prośbą o pilne jego rozpatrzenie. Jest to ostatni etap przed jego ewentualnym przyjęciem przez Radę Ministrów. Ustawa ma wejść w życie sześć miesięcy od jej opublikowania.

 

 

KOMENTARZ DLA „RZ”

Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora generalnego Pracodawcy RP

Nie rozumiemy działań Ministerstwa Infrastruktury – to kolejny projekt ustawy, w zasadzie już trzecia jego wersja, przedstawiony przez resort. Dziwi nas, że MI pracuje nad ustawą mało transparentnie i bez uwzględnienia roli partnerów społecznych, tylko po raz kolejny umieszcza na Rządowym Centrum Legislacji kolejną wersją, bez konsultacji. Zgłaszaliśmy liczne uwagi do pierwszej wersji  projektu proponowanego przez ministerstwo, ale to było już prawie rok temu. W tym czasie pojawiły się kolejne wersje nie przedstawiane partnerom społecznym czy Radzie Dialogu Społecznego.

Z pewnością  obecna propozycja nie uwzględnia aktualnych potrzeb rynku transportowego,  otoczenia rynkowego, w tym  cyfryzacji  czy nowych technologii. Ustawowe eliminowanie z rynku tysięcy małych i średnich przedsiębiorców, funkcjonujących obecnie jako licencjonowani przewoźnicy osób, jak proponuje MI w aktualnej wersji projektu, jest bardzo złym pomysłem. Apelujemy o mądre prawo, tworzone w duchu dialogu,  które przyniesie korzyści zarówno dla państwa, jak i przedsiębiorców.

Alex Kartsel, country manager Taxify na Polskę

Pamiętajmy, że kiedy mówimy o aplikacjach przewozowych i taksówkach, to podstawa usługi jest taka sama – bezpieczny przejazd pasażera z punktu A do punktu B. Proponowana nowelizacja ustawy wprowadza jednak różne zasady i różne licencje na prowadzenie de facto tej samej działalności. Jest również pełna nieścisłości i archaicznych rozwiązań, które w znacznym stopniu ograniczają możliwość korzystania z aplikacji przewozowych tysiącom kierowców i pasażerów w całej Polsce. Poza wąską grupą taksówkarzy na proponowanych zmianach nie zyskuje nikt. Ani rząd, który nie uzyska pełnej i transparentnej kontroli nad rynkiem ani pasażerowie, których prawo do wyboru odpowiadającej im usługi zostaje ograniczone. Tymczasem przykłady krajów takich jak np. Estonia pokazują, że możliwe jest stworzenie nowoczesnej regulacji, która łączy wszystkich graczy w jeden rynek, a także nie tworzy barier dla rozwoju technologicznego.

Ilona Grzywinska-Lartigue, dyrektor komunikacji na nasz region Europy w Uberze

Nowoczesne miasta zmieniają się i potrzebują innowacyjnych rozwiązań w zakresie mobilności, aby móc wyjść na przeciw takim problemom jak korki, zanieczyszczenia czy brak miejsc parkingowych. Aby to się wydarzyło, konsumenci potrzebują jak najwięcej różnorodnych rozwiązań, które pozwoliłyby im zrezygnować z posiadania własnego auta. Z drugiej strony z takiej wielości rozwiązań korzystają polscy przedsiębiorcy, którzy dzięki aplikacjom mobilnym mogą zarabiać i tworzyć własne firmy. Obecny projekt uderzy przede wszystkim w tysiące małych i średnich przedsiębiorców funkcjonujących obecnie jako licencjonowani przewoźnicy osób. 

Wkrótce na Rp.pl więcej informacji na ten temat.

Poprzedni projekt ustawo transporcie leżał w szufladach MI od maja. 17 października opracowane przez resort propozycje przepisów trafiły do Departamentu Prawnego w Rządowym Centrum Legislacji z adnotacją, że projekt był już przedmiotem konsultacji i uzgodnień publicznych, a także rozpatrywany był przez Stały Komitet Rady Ministrów 4 października. MI pisze również, że w jego ocenie uwzględnia ustalenia poczynione na tym posiedzeniu. W praktyce jednak przesłany do RCL projekt ustawy, wprowadza „po cichu”, bez konsultacji z firmami pośredniczącymi w przewozach, rozwiązania, które blokują ich działalność. A w dodatku może być niezgodny z unijnymi regulacjami.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec