Nie dowiemy się zapewne dlaczego pozostawił swoje dokumenty w kabinie ciężarówki, jeżeli oczywiście zrobił to umyślne. Jeżeli nie, to po zamachu musiał sobie zdać sprawę, że nie ma portfela i gdzie on może się znajdować. Mimo to, o czym świadczą zdjęcia, udał się w kilka godzin po zamachu do jednego z meczetów w Moabit, dzielnicy Berlina, w której mieszka wielu imigrantów. Czy był gotów tam właśnie się bronić przed aresztowaniem? To wszystko ważne pytania, mogące dać służbom wiele wskazówek na temat przebiegu radykalizacji niektórych imigrantów.

Wiadomo już, że deklarował w przeszłości gotowość dokonania samobójczego ataku. Mówił o tym jednemu z islamistów, którego telefon był na podsłuchu. Czyżby więc pozostawił dokumenty w samochodzie, licząc się z tym, że nie wyjdzie cało z operacji i zostanie na miejscu zastrzelony? Mógł też przecież postarać się zatrzeć ślady swej obecności w kabinie. Mógł zamordować polskiego kierowcę wcześniej, a nie dopiero w trakcie samego zamachu. Może liczył na to, że po jego ucieczce, ranny w zamachu Polak zostanie aresztowany, co da zamachowcowi nieco czasu na ukrycie się.

Na razie wiele wskazuje na to, że Polak usiłował w ostatniej chwili przeszkodzić w skierowaniu ciężarówki w tłum na jarmarku. Przypłacił to życiem.

Pytań jest wiele także pod adresem niemieckich służb. Zawiodły na całej linii. Przede wszystkim dlatego, że nie śledziły konsekwentnie Anisa Amriego, mimo podejrzeń, że może stać się groźnym terrorystą. Już po zamachu nie przeszukano kabiny ciężarówki i dokumenty Amriego znaleziono dopiero na drugi dzień. Sprawca zadawał sobie zapewne pytanie. jak to możliwe, że nikt go nie poszukuje i postanowił być może skorzystać z szansy i się gdzieś zaszyć. Inna sprawa, że na dłuższą metę nie byłoby to możliwe.

Musiał o tym wiedzieć.