Termin wernisażu jest nieprzypadkowy – tuż po święcie Przemienienia Pańskiego, jednym z najważniejszych w prawosławnym kalendarzu liturgicznym, uroczyście obchodzonym na nieodległej Świętej Górze Grabarce. Punkt wyjścia do dialogu artystów stanowi ikona Nowosielskiego „Przemienienie na górze Tabor” z 1961 r. oraz praca Leona Tarasewicza w konwencji site-specific.
– Będzie ikona Jerzego Nowosielskiego, jasny korytarz i światło. Trudno o tym opowiadać – zastrzega Leon Tarasewicz. – Można oczywiście wszystko strywializować, bo cóż to jest światło, a jednocześnie można o tej światłości napisać wiele książek. Wszystko zależy od patrzącego – jego wiedzy i wiary. Szukam współczesnego języka plastycznego, który mógłby przemawiać w świątyniach.
Prawosławna wspólnota
Związki artystyczne i prywatne Leona Tarasewicza z Jerzym Nowosielskim zaczęły się wiele lat temu.
– Dojeżdżałem do niego do Krakowa na pół godziny, żeby przez następne pół roku można było żyć normalnie – wspominał Leon Tarasewicz w filmie dokumentalnym „Śladami mistrzów. Nowosielski na Podlasiu” Piotra Łozowika. – Przez 30 minut można dużo powiedzieć. Te dyskusje były bardzo ciekawe. W 1982 roku na Grabarce prowadziłem obóz malowania ikon z ramienia Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Przyjechał Nowosielski z żoną Zofią i mogłem obserwować od początku do końca, jak maluje Pantokratora na deskach na dzwonnicy. Niestety, tej cerkwi już nie ma: spłonęła.
W 2016 roku Tarasewicz zrealizował mozaikową barwną podłogę w średniowiecznej Kaplicy Trójcy Świętej w Lublinie. Przed wejściem zawisły ikony Nowosielskiego. W 2017 roku na wystawie „I żałuję, że Jerzy nie jest tutaj…” w białostockim Muzeum Rzeźby można było zobaczyć kilkadziesiąt szkiców i projektów malarskich do cerkwi, ikonostasów, świątyń Nowosielskiego ze zbiorów Tarasewicza.