Krajowa gospodarka w 2021 r. powinna wychodzić z pandemii koronawirusa, a w ślad za tym na normalne tory powróci przemysł chemiczny. Jak przewiduje Polska Izba Przemysłu Chemicznego (PIPC), branżę czeka odbudowa wartości produkcji sprzedanej, która zmniejszyła się w tym roku o ok. 20 proc.
– Jednym z najważniejszych zadań będzie odnowienie relacji biznesowych, których model może ulec zmianie ze względu na nowe mechanizmy zastosowane w wyniku pandemii. Jednak potrzeby innych sektorów, dla których produkty chemiczne są podstawą funkcjonowania, będą siłą napędową – przewiduje Tomasz Zieliński, prezes PIPC. – Analizując, jak branża chemiczna poradziła sobie w czasie pandemii, można przypuszczać, że rok 2021 może być rokiem kilkuprocentowego wzrostu – dodaje.
Wyzwaniem dla branży będą ceny surowców. – Polska chemia już teraz zmaga się z dużą presją kosztową, głównie z uwagi na rosnące od połowy września ceny gazu. Spodziewamy się też, że wraz z odbiciem popytu na stal pójdą w górę ceny węgla koksowego – wylicza Jakub Szkopek, analityk BM mBanku. Przełożenie na cały sektor będą miały też rosnące ceny CO2. – Prognozujemy, że w 2021 r. średnia cena uprawnień do emisji CO2 wyniesie 32 euro/t. Zaostrzenie unijnej polityki klimatycznej wskazuje na to, że już za dziesięć lat stawki mogą sięgnąć 50 euro – przewiduje analityk.
Koszty emisji będą coraz mocniej ciążyć spółkom chemicznym. Producent sody Ciech już się do tego przygotowuje i ma plan ograniczania emisji, np. poprzez modernizację kotłowni czy budowę spalarni śmieci.
– Z kolei Grupa Azoty ma w tym obszarze wiele do nadrobienia. Pomimo dużych emisji CO2 skupia się na budowie fabryki w Policach i nie rezygnuje z budowy bloku węglowego w Puławach. Tymczasem jej konkurenci pracują już nad instalacjami wykorzystującymi zielony wodór – zauważa Jakub Szkopek z BM mBanku.