Rynek zalewają podróbki pestycydów. Firmy tracą miliard euro

Straty spowodowane sprzedażą podrabianych środków ochrony roślin w Unii Europejskiej sięgają 1 mld euro. To niemal 10 proc. rocznej sprzedaży.

Publikacja: 09.06.2019 21:00

Testowanie oryginalnych środków trwa nawet dziesięć lat i kosztuje rocznie 20 mln euro

Testowanie oryginalnych środków trwa nawet dziesięć lat i kosztuje rocznie 20 mln euro

Foto: shutterstock

Rynek podróbek to nie tylko luksusowe zegarki i ubrania. Z powodu obecności na rynku podrabianych środków ochrony roślin producenci tracą bezpośrednio rocznie miliard euro rocznej sprzedaży. To jednak nie koniec rachunków, bo rynek podróbek w tej branży powoduje straty całkowite szacowane nawet na 2,1 mld euro.

Co więcej, Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (UEIPO), który przedstawił właśnie swoje szacunki, uważa, że obrót fałszowanymi lub szmuglowanymi do UE pestycydami powoduje likwidację 1,8 tys. bezpośrednich miejsc pracy, a pośrednio rynek pracy traci nawet 8 tys. stanowisk.

Podróbki przynoszą straty

– Świadomi rolnicy nie ryzykują, żeby stosować podrabiane środki – mówi Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacja Producentów Zbóż. Fałszowane są zresztą nie tylko pestycydy, ale też nawozy. Środki te bywają na tyle dobrze podrobione, że większość rolników kupuje je przypadkiem, nie celowo, jednak najłatwiej je poznać po cenie. – To niemożliwe, żeby produkt oryginalny był tańszy o 10–15 proc. od średniej rynkowej. Rolnik. kupując coś okazjonalnie, powinien się od razu głęboko zastanowić – radzi Rafał Mładanowicz.

Rolnik z 20-letnim stażem zauważa, że stosowanie tych środków się nie opłaca, bo po prostu nie spełniają swojego celu. – Efekt pracy środków ochrony roślin widać w ciągu dziesięciu dni. Jeśli preparat nie zadziała, te dziesięć dni oznacza ogromne straty w uprawach. Nasza plantacja może stracić nawet 40 proc. plonów, zwłaszcza jeśli chodzi o fungicydy – dodaje ekspert.

Środki mogą być podrabiane całkowicie, inny sposób to rozcieńczanie oryginalnych preparatów. Producenci zabezpieczają się przez wprowadzanie kodów kreskowych czy banderoli na opakowaniach. Komisja Europejska szacuje rynek podróbek na średnio 10 proc. Jednak według Europolu w niektórych krajach środki te stanowią 25 proc. rynku.

Wartość rynku towarów podrabianych jest trudna do oszacowania. Jednak skala zjawiska wskazuje na zorganizowaną przestępczość. Wie o tym dobrze Europol, który prowadzi właśnie czwartą już operację Silver Axe („Srebrny topór"), wspólnie z Europejskim Urzędem ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Wyniki akcji znane będą w wakacje.

W ubiegłym roku policja sprawdzała porty, lotniska, kontrolowała granice i magazyny w 27 krajach UE, w tym w Polsce. Śledczy wykryli 360 ton podrabianych pestycydów.

Taka ilość wystarczyłaby do oprysków na terenie 48 tys. km kw. – obszarze większym niż Dania. Głównym źródłem podróbek są Chiny. Inne kraje – Indie, Malezja, Indonezja, Turcja i Ukraina – odgrywają mniejszą rolę. Główne bramy do UE to największe morskie porty, jak Rotterdam czy Antwerpia.

Skąd taki wysiłek europejskich służb? Bezpośrednio na tym procederze tracą budżety państw, z powodu nieodprowadzanych podatków, a także producenci, którym rynek podróbek uszczupla sprzedaż. Problem jednak jest poważniejszy niż koszty ekonomiczne.

Podróbki bez kontroli

Średnio aż dziesięć lat trwają prace i testowanie przed wprowadzeniem na rynek legalnego środka ochrony roślin, a roczny koszt inwestycji w badania jednego produktu branża ocenia na 20 mln euro. Takich kosztów oczywiście nie ponoszą fałszerze. Nie wiadomo, jakie badania przechodzą podrabiane pestycydy (i czy w ogóle ktoś je bada). Dlatego mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie konsumentów żywności wyprodukowanej z zastosowaniem tych środków, a nawet mogą być groźne rolników.

Obrót środkami jest ściśle kontrolowany przez państwo, a za kontrolę odpowiada Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN).

– PIORiN nawiązała ścisłą współpracę z Krajową Administracją Skarbową w zakresie nadzoru nad wprowadzaniem środków ochrony roślin na terytorium Polski z państw trzecich – mówi Pani Joanna Tumińska, dyrektor Biura Ochrony Roślin i Techniki.

Inspekcja rocznie prowadzi ok. 20 tys. kontroli stosowania środków ochrony roślin. Urząd prowadzi też program laboratoryjnej kontroli środków ochrony roślin, by zminimalizować ryzyko stosowania produktów złej jakości, rocznie badanych jest 300 próbek z handlu. Część kontroli jest prowadzona w drodze interwencji, w razie podejrzeń, albo wręcz jako uzupełnienie akcji organów ścigania.

Joanna Gałązka kierownik projektów, Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin

Środki ochrony roślin to obok lekarstw najbardziej kontrolowana i uregulowana prawnie gałąź przemysłu chemicznego. Konsumenci mogą czuć się bezpieczni, sięgając po ulubione warzywo lub owoc, bo produkcja oraz stosowanie tych środków podlegają trzypoziomowej kontroli. Zaczyna się ona od ośmioletniego etapu tworzenia produktu, który obejmuje ponad 100 różnego rodzaju badań. Sprawdza się wtedy, czy substancja czynna wpływa na rośliny, ludzi i całe środowisko oraz w jakim tempie ulega biodegradacji. Sito badań przechodzi tylko jedna na 160 000 substancji. Dalej następuje proces autoryzacji, w ściśle uregulowanym i wieloetapowym procesie biorą udział niezależni eksperci – naukowcy z całej Europy oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Na kolejnym poziomie kontrolowany jest rolnik – czy stosowane przez niego środki ochrony pochodzą z legalnego źródła i czy są stosowane bezpiecznie. Nadzór nad prawidłowym stosowaniem pestycydów sprawuje Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN). Jako Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin walczymy z szarą strefą, uczulając rolników na zakup środków podrobionych i z nielegalnych źródeł. Współpracujemy przy tym z PIORiN oraz Krajową Administracją Skarbową. Finalny poziom kontroli, ważny dla konsumenta, prowadzi sanepid, który sprawdza produkty spożywcze. W połowie próbek nie wykrywa się pozostałości w ogóle, a przekroczenia dotyczą ok. 4 proc. próbek. Pamiętajmy, że nawet jeśli normy są przekraczane, nie oznacza to automatycznie przekroczenia granicy bezpieczeństwa produktu. Normy są ustalane na tak niskim poziomie, aby nawet ich kilkudziesięciokrotne przekroczenie było bezpieczne.

Izabela Wawerek dyrektorka ds. zrównoważonego rozwoju, Syngenta

Rolnik to zawód, który nie zawsze jest doceniany. Tymczasem to właśnie na nim ciąży odpowiedzialność za produkcję żywności wysokiej jakości i bezpiecznej. Wybór narzędzi pracy, w tym środków ochrony roślin, wymaga ogromnej wiedzy i świadomości użytkownika. Dlatego też Syngenta i cała branża producentów środków ochrony roślin wspiera rolników, dostarczając im nie tylko produkty, ale też wiedzę, jak je bezpiecznie stosować. Inwestujemy w szkolenia dla rolników na temat właściwych metod aplikacji, promujemy zasady rolnictwa zrównoważonego i odpowiedzialnego. Od 2013 r. prowadzimy program The Good Growth Plan, na który składają się zobowiązania poprawy kondycji ziemi uprawnej czy wzrostu wydajności upraw – bez zwiększania zużycia wody, gleby i innych zasobów. Nasze działania w Polsce koncentrują się na poprawie wydajności upraw, poprawie różnorodności biologicznej oraz zwiększeniu bezpieczeństwa przy stosowaniu środków ochrony roślin. Producenci sprawują opiekę nad swoimi produktami od momentu ich powstania aż po utylizację pozostałości i opakowań. Jako branża od 15 lat prowadzimy i finansujemy system odbioru opakowań, który daje pewność, że opakowania po pestycydach są właściwie zagospodarowywane. Jak w każdej branży również na rynku środków ochrony roślin mamy do czynienia z tzw. podróbkami i prowadzimy w tym zakresie kampanię ostrzegawczą. Producenci rolni wiedzą jednak, że stosowanie nielegalnych pestycydów obarczone jest niepotrzebnym ryzykiem i wybierają oryginalne produkty, gwarantujące bezpieczeństwo plonów, użytkownika i środowiska.

Soplica buduje „Pszczele azyle”

Dziko żyjące owady zapylające odgrywają niezwykle ważną rolę w przyrodzie. Dzięki nim możemy cieszyć się wspaniałym smakiem owoców, widokiem ukwieconych łąk, rabatek czy parków. To one pozwalają zachować bioróżnorodność naszego kraju, dlatego tak istotne jest udostępnianie dzikim owadom zapylającym miejsc, w których mogą się schronić, a przede wszystkim rozmnażać. Z troski o dzikich zapylaczy powstał projekt „Pszczele azyle”, którego inicjatorem jest Soplica – marka, która ma swoje korzenie w staropolskiej tradycji, czerpie z darów natury, rodzimych owoców i zbóż. W ramach projektu na terenie Warszawy i okolic budowane są hotele dla pszczół. Ich projekt wykonał Rob in Wood – Niepokorna Stolarka, a cała konstrukcja została pozytywnie zaopiniowana przez Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”, które od lat angażuje się w działania na rzecz pszczół.

Celem kampanii „Pszczele Azyle” jest również edukacja na temat roli pszczół, które narażone są na skutki działalności człowieka. Soplica chce zwrócić uwagę na to, że każdy niewielkim wysiłkiem może wspierać naszych pracowitych przyjaciół, np. poprzez wystawianie poidełek na balkonach, tworzenie małych domków dla pszczół i umieszczanie ich w swoich ogrodach, sadzenie ziół czy miododajnych kwiatów.

#PszczeleAzyle

www.pszczeleazyle.pl

Rynek podróbek to nie tylko luksusowe zegarki i ubrania. Z powodu obecności na rynku podrabianych środków ochrony roślin producenci tracą bezpośrednio rocznie miliard euro rocznej sprzedaży. To jednak nie koniec rachunków, bo rynek podróbek w tej branży powoduje straty całkowite szacowane nawet na 2,1 mld euro.

Co więcej, Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (UEIPO), który przedstawił właśnie swoje szacunki, uważa, że obrót fałszowanymi lub szmuglowanymi do UE pestycydami powoduje likwidację 1,8 tys. bezpośrednich miejsc pracy, a pośrednio rynek pracy traci nawet 8 tys. stanowisk.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów