„Zapomniany” pracownik sutenerów z Podkarpacia

Menedżer w hotelach braci R. prowadzących seksbiznes umknął uwadze prokuratury. Wpadł po własnych zeznaniach.

Aktualizacja: 28.04.2020 06:42 Publikacja: 27.04.2020 18:47

„Zapomniany” pracownik sutenerów z Podkarpacia

Foto: shutterstock

Małopolskiej Prokuraturze Krajowej, która rozpracowuje tzw. aferę podkarpacką – w tym skorumpowany seksbiznes prowadzony przez braci Aleksieja i Jewgenija R. – „zagubiła" się ważna postać pojawiająca się w tym procederze. To niejaki Paweł I. – wieloletni menedżer w ich hotelach, wykorzystywanych faktycznie jako agencje towarzyskie, w których zmuszano kobiety do nierządu. Dopiero teraz, po zgłoszeniu jednego ze świadków, zaczęto wyjaśniać jego rolę – dowiedziała się „Rzeczpospolita".

Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa stręczycielstwa przez menedżera złożył biznesmen Marek K., od lat tropiący podkarpacki układ. To on siedem lat temu namówił boksera Dawida Kosteckiego do złożenia zeznań na temat układu łączącego największych bossów branży z elitą policji.

Pochodzący z Ukrainy Aleksiej i Jewgenij R. – o czym „Rzeczpospolita" pisała wielokrotnie – to biznesmeni, którzy przez kilkanaście lat prowadząc na Podkarpaciu hotelarski biznes, zajmowali się handlem żywym towarem i zmuszaniem kobiet do prostytucji i. Od 2000 do 2016 r. R. korumpowali pięciu rzeszowskich policjantów, głównie z CBŚ – oferując im darmowy seks, trunki, posiłki i noclegi. Kres lukratywnemu seksbiznesowi położył nalot ABW w lutym 2016 r. Bracia R. dwukrotnie zostali skazani m.in. za sutenerstwo i stręczycielstwo. Trudnili się tym przez co najmniej 18 lat życia w Polsce.

Śledztwo jest w toku. Prowadzi je Małopolski Wydział Prokuratury Krajowej i sukcesywnie rozlicza kolejne osoby z „układu podkarpackiego" – wyroki skazujące usłyszeli też pracownicy R., zarzuty korupcji mają byli i obecni policjanci, którzy chronili ich interes.

Zawiadomienie dotyczące Pawła I. złożył Marek K., biznesmen został przesłuchany kilka dni temu przez policję na polecenie Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 204 § 1 k.k. (czerpanie zysków z cudzego nierządu). – Po wykonaniu zleconych czynności 23 kwietnia całość materiałów zwrócono do prokuratury celem podjęcia dalszych decyzji procesowych – mówi nam Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Dlaczego biznesmen złożył doniesienie na Pawła I.? – Ponieważ dowiedziałem się, że był on menedżerem u sutenerów braci R. i w innym lokalu, którego szefa także zatrzymano za prowadzenie agencji towarzyskiej. A w tym samym czasie pracował jako menedżer w hotelu o nazwie „S". Za rzekome niezapłacenie za pobyt w tym hotelu ludzie z układu podkarpackiego wytoczyli mi fałszywe oskarżenie – mówi nam biznesmen Marek K.

Do pracy u sutenerów Paweł I. przyznał się... sam przed rzeszowskim sądem podczas procesu o zapłatę, wytoczoną właśnie Markowi K.

Markowi K. za to, że obciążył ludzi z układu podkarpackiego, wytoczyli oni sprawę szytą grubymi nićmi (o czym pisaliśmy w grudniu 2019). Z inspiracji byłego już policjanta z CBŚ, Daniela Ś. w błahą sprawę sporu cywilnego włączyło się ówczesne rzeszowskie CBŚ. Biznesmena oskarżono o to, że „korzystał z hotelu i nie opłacił pobytu" – o czym przypomniano sobie po kilku latach. Okazało się, że świadkiem zeznającym przeciwko Markowi K. był m.in. właśnie Paweł I. Szkopuł w tym, że I. na rozprawie przyznał się do bliskich związków z braćmi R.

– Pracując u nich jako menedżer, nie mógł nie wiedzieć o ich seksbiznesie, wiem, że utrzymywał bliskie kontakty z byłym policjantem Danielem Ś. i innymi dziś podejrzanymi o korupcję policjantami, którzy ochraniali seksbizes braci R. Sądzę, że wraz z Danielem Ś. spreparowali mi fałszywą sprawę – mówi nam Marek K.

W listopadzie 2017 r. sąd skazał pracowników gangu sutenerów – dobrowolnie poddali się karze m.in. menedżerowie, księgowa i kierowca dowożący kobiety do klientów. Dostali wyroki niewiele niższe od ukraińskich szefów. Dlaczego nie było w tej grupie Pawła I.?

Rolę menedżera powinna zbadać małopolska Prokuratura Krajowa, bo sprawa ściśle łączy się z głównym wątkiem dotyczącym seksbiznesu braci R. Wczoraj nie udało nam się uzyskać komentarza.

Już po zamknięciu wydania gazety, Prokuratura Krajowa odpisała "Rzeczpospolitej", że w prowadzonym śledztwie "Paweł I. występował  w charakterze świadka. Zgromadzony w postępowaniu materiał dowodowy nie dostarczył dowodów świadczących o popełnieniu przez wymienionego przestępstwa".

Małopolskiej Prokuraturze Krajowej, która rozpracowuje tzw. aferę podkarpacką – w tym skorumpowany seksbiznes prowadzony przez braci Aleksieja i Jewgenija R. – „zagubiła" się ważna postać pojawiająca się w tym procederze. To niejaki Paweł I. – wieloletni menedżer w ich hotelach, wykorzystywanych faktycznie jako agencje towarzyskie, w których zmuszano kobiety do nierządu. Dopiero teraz, po zgłoszeniu jednego ze świadków, zaczęto wyjaśniać jego rolę – dowiedziała się „Rzeczpospolita".

Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa stręczycielstwa przez menedżera złożył biznesmen Marek K., od lat tropiący podkarpacki układ. To on siedem lat temu namówił boksera Dawida Kosteckiego do złożenia zeznań na temat układu łączącego największych bossów branży z elitą policji.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Co z Ukraińcami, których Kijów widziałby w wojsku? Urząd ds. cudzoziemców tłumaczy
Społeczeństwo
Groził, wyzywał i wybijał szyby. Policja nie widziała podstaw do interwencji
Społeczeństwo
W Warszawie wyją syreny alarmowe? Wyjaśniamy dlaczego
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach