W Palermo kończy się już nawet makaron

Miliony Włochów bardziej od wirusa obawiają się głodu i braku dochodów.

Aktualizacja: 02.04.2020 06:42 Publikacja: 01.04.2020 19:39

Burmistrz Turynu Chiara Appendino 31 marca w południe. Całe Włochy uczciły wtedy minutą ciszy przesz

Burmistrz Turynu Chiara Appendino 31 marca w południe. Całe Włochy uczciły wtedy minutą ciszy przeszło 12 tys. osób zmarłych z powodu koronawirusa

Foto: AFP

Premier Giuseppe Conte jako pierwszy w Europie zdecydował się na poddanie całego kraju kwarantannie. Od 9 marca Włosi mogą wyjść z domu tylko po leki i żywność. Kilka dni później wstrzymano także działalność wszystkich, poza strategicznymi, przedsiębiorstw. Te drastyczne restrykcje zaczynają przynosić rezultaty: wzrost liczby zarażonych każdego dnia słabnie (we wtorek był już niższy niż 5 tys.), a umarłych ustabilizowała się na poziomie 800–900 dziennie.

Ale to może się okazać czasowe zwycięstwo, jeśli rząd znów zezwoli na kontakty międzyludzkie. Dlatego w środę minister zdrowia Roberto Speranzo przedłużył przynajmniej do 13 kwietnia obecne zasady.

Praca na czarno

Dla południa kraju oznacza to jednak szczególnie poważne wyrzeczenia.

Środki ostrożności są co prawda i tu konieczne z sanitarnego punktu widzenia. Gdy w Lombardii epidemia rozwijała się z pełną prędkością, przewodniczący władz regionalnych Pugli Michele Emiliano apelował do mieszkańców swojego regionu, którzy wyjechali za pracą do Mediolanu czy Turynu, aby nie wracali do domu. Tak się jednak nie stało. W Pugli jest już dziś blisko 2 tys. zakażonych koronawirusem, podobnie jak na Sycylii i w Kampanii (w Kalabrii wskaźnik ten jest dwa razy niższy).

– Nadchodzi sanitarna tragedia – ostrzega prezydent Kampanii Vincenzo de Luca, odnosząc się do znacznie gorszego niż na północy stanu szpitali.

Ale paraliż działalności gospodarczej także jest znacznie bardziej odczuwalny w południowej części kraju. Tu mieszka nieproporcjonalnie duża część osób trudniących się „lavoro nero": pracą na czarno. Wart 4,3 mld euro pakiet ulg podatkowych i wypłat socjalnych, jakie uruchomił Conte, nie dotyczy większości tutejszych pracowników budownictwa, kelnerów czy osób udzielających korepetycji. Łącznie w całym kraju chodzi o 3,7 mln Włochów, którzy do tej pory wytwarzali nawet 20 proc. dochodu narodowego i z dnia na dzień zostali bez środków do życia.

Od kilku dni supermarkety w Palermo, Neapolu czy Bari zabezpiecza policja. Tak zdecydowano po kilku incydentach, gdy klienci zaczęli wyjeżdżać z pełnymi wózkami z pominięciem kas. Służby porządkowe nie są jednak w stanie zabezpieczyć wszystkich małych sklepików, których właściciele są ostatnio coraz częściej terroryzowani, aby wydali towar za darmo.

Na warunkach mafii

Na Facebooku powstała nawet grupa Rewolucja Narodowa, której członkowie skrzykują się, aby w jednym momencie zaatakować konkretny supermarket. Zdaniem władz za tymi działaniami stoją organizacje kryminalne. Mafia, która ma ogromne nadwyżki finansowe, coraz częściej przychodzi z pomocą upadającym restauracjom czy punktom usługowym, a także zatrudnia osoby bez dochodów, oczywiście na własnych warunkach. I przejmuje na południu funkcje państwa.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu Włosi masowo wychodzili wieczorami na balkony mieszkań, aby wspólnie śpiewać ulubione przeboje. To budziło zachwyt świata. Ale w tym tygodniu właściwie się to nie zdarza.

– Jestem sercem z osobami, które pracowały na czarno – przyznała burmistrz Rzymu Virginia Raggi z radykalnego, lewicowego ugrupowania Ruch Pięciu Gwiazd (M5S). W ostatnich latach tej partii udało się uruchomić zasiłek obywatelski 550 euro/miesięcznie, który jednak dociera tylko do 2,2 mln Włochów.

Aby nieco rozładować atmosferę, premier Conte uruchomił warte 400 mln euro bony żywności. W przeliczeniu na liczbę potrzebujących to jednak tylko kropla w morzu potrzeb.

Najważniejsza będzie odbudowa gospodarki w sytuacji, gdy zdaniem rzymskiego instytutu gospodarczego Prometeia dochód narodowy kraju skurczy się w tym roku o przynajmniej 6,5 proc.

Z powodu ogromnego długu (2,5 bln euro, czyli 132 proc. PKB) Włochy nie mogą jednak uruchomić programu wsparcia gospodarki porównywalnego z Niemcami czy Francją. Co prawda we wtorek rząd z powodzeniem sprzedał dziesięcioletnie obligacje Skarbu Państwa warte 8,5 mld euro przy rentowności ledwie 1,47 proc., bo inwestorzy dobrze przyjęli stabilizację rozwoju wirusa. To zaufanie może się jednak szybko ulotnić. Dlatego Conte coraz bardziej naciska na uruchomienie przez UE euroobligacji i uwspólnotowienie długu.

Premier Giuseppe Conte jako pierwszy w Europie zdecydował się na poddanie całego kraju kwarantannie. Od 9 marca Włosi mogą wyjść z domu tylko po leki i żywność. Kilka dni później wstrzymano także działalność wszystkich, poza strategicznymi, przedsiębiorstw. Te drastyczne restrykcje zaczynają przynosić rezultaty: wzrost liczby zarażonych każdego dnia słabnie (we wtorek był już niższy niż 5 tys.), a umarłych ustabilizowała się na poziomie 800–900 dziennie.

Ale to może się okazać czasowe zwycięstwo, jeśli rząd znów zezwoli na kontakty międzyludzkie. Dlatego w środę minister zdrowia Roberto Speranzo przedłużył przynajmniej do 13 kwietnia obecne zasady.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Groził, wyzywał i wybijał szyby. Policja nie widziała podstaw do interwencji
Społeczeństwo
W Warszawie wyją syreny alarmowe? Wyjaśniamy dlaczego
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm