IMGW zapowiadał na dziś burze, opady 20-35 mm i silny wiatr, od 60 do 80 km/h.
Mimo to i mimo zamknięcia do odwołania po niedawnej tragedii trasy na Giewont, turyści nie zrezygnowali z górskich wycieczek.
Jak mówił w TOK FM naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR Krzysztof Szczurek, po porannych komunikatach dotyczących możliwych zjawisk atmosferycznych turyści dzwonią do GOPR. Tam słyszą od ratowników rady zrezygnowania z wycieczek, ale zwykle reaguję stwierdzeniem: - Jak coś się stanie, i tak po nas przyjdziecie.
Szczurek podkreśla, że każda akcja ratunkowa generuje koszty, a państwo finansuje pracę ratowników zaledwie w 60 proc., źródeł pozostałych finansów ratownicy muszą szukać sami.
- Kiedy jest wezwanie, nikt nie patrzy na koszty, idzie się ratować człowieka - tłumaczył szef bieszczadzkiego GOPR w rozmowie z TOK FM.