Najpierw pożar w magazynie, potem zniknięcie pieniędzy z funduszu policji

Zanim zniknęły pieniądze z policyjnego funduszu operacyjnego, w magazynie spłonął drogi sprzęt, m.in. do podsłuchów. Ogień zatarł ślady niedoborów?

Aktualizacja: 05.05.2020 16:04 Publikacja: 04.05.2020 19:32

228 tys. zł wyniosły straty spowodowane pożarem w policyjnym magazynie

228 tys. zł wyniosły straty spowodowane pożarem w policyjnym magazynie

Foto: Policja

Niedawno ujawniliśmy, że z tajnego wydziału mazowieckiej policji zniknęło co najmniej 255 tys. zł – prokuratura bada, czy pieniądze przywłaszczył sobie jego naczelnik. Teraz odkryliśmy nowe fakty. Okazuje się, że zanim dopatrzono się braków finansowych, w magazynie wydziału operacyjnego spłonął trzymany tam tajny i bardzo drogi policyjny sprzęt. Nikt nie powiązał tych zdarzeń, a śledztwo w sprawie pożaru umorzono.

Niedobory w funduszu

Naczelnik najtajniejszej komórki w policji, czyli Wydziału Techniki Operacyjnej (WTO) Komendy Wojewódzkiej z siedzibą w Radomiu, Karol R. miał pobierać zaliczki na poczet tajnych zakupów sprzętu, ale nie wiadomo, czy wydawał je na ten cel, bo się z nich nie rozliczał. Wykazała to kontrola wewnętrzna, a prokuraturę zawiadomił były już wiceszef komendy w Radomiu. Kilka dni później R. rozpędzonym samochodem służbowym uderzył w latarnię. Trafił do szpitala. Pojawiły się przypuszczenia, że była to próba samobójcza związana ze zniknięciem gotówki z WTO.

„Rzeczpospolita" dotarła teraz do nowych faktów – dziwnego pożaru, który strawił drogie urządzenia i sprzęt, wykorzystywane przez WTO.

Ogień pojawił się 12 lutego ubiegłego roku w gmachu komendy w Radomiu, przed godz. 18.07. W notce z lokalnej prasy czytamy, że miało dojść do „zadymienia w jednym z pomieszczeń gospodarczych", „najprawdopodobniej z powodu zwarcia w instalacji elektrycznej". Jednak – jak ustaliliśmy – pożar był znacznie poważniejszy.

Ogień pojawił się w magazynie sekcji instalacji – jest to miejsce, w którym znajdował się najdroższy, najnowocześniejszy sprzęt całego wydziału, służący m.in. do zakładania podsłuchów i inwigilacji: elektronika, kamery, urządzenia nasłuchowe. Pieczę nad nim miał trzymać wydział operacyjny, którego funkcjonariusze instalują np. podsłuchy czy ukryte kamery. Dostęp do pomieszczenia mieli wyselekcjonowani policjanci.

Ze względu na cenną zawartość, wejścia do magazynu chroniły bardzo solidne drzwi, które wskutek pożaru zostały uszkodzone. – W pomieszczeniu nastąpiła eksplozja. Chwilę po tym, gdy korytarzem w pobliżu przechodził policjant. Gdyby zjawił się wcześniej, mogłoby dojść do tragedii – twierdzą nasi rozmówcy.

Pożar spowodował ogromne straty. Komenda Miejska Straży Pożarnej w Radomiu odpowiedziała nam, że spaleniu uległ m.in. „sprzęt komputerowy, kamery cyfrowe, akumulatory, elektronarzędzia, kamera termowizyjna, kamera endoskopowa, a także wyposażenie biurowe".

Straż Pożarna nie była jednak w stanie ustalić przyczyny powstania ognia. Określiła ją jako „nieznaną".

Dokumenty w ogniu

Śledztwo na wniosek policji prowadziła prokuratura rejonowa i po trzech miesiącach, 22 maja 2019 r., je umorzyła.

– Pożar zakwalifikowano jako zdarzenie losowe, uznano, że brak jest znamion przestępstwa. Straty spowodowane pożarem wyniosły ponad 228 tysięcy złotych – mówi nam prok. Beata Galas, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Biegły uznał, że bezpośrednią przyczyną było nadmierne nagrzanie się akumulatora podczas jego ładowania za pomocą ładowarki – wynika z decyzji o umorzeniu. Przytoczony w niej opis zdarzenia potwierdza, że z pomieszczenia wydobywał się dym, i słychać było „huk eksplodujących pojemników ciśnieniowych".

Kto zostawił włączoną ładowarkę, czy było to zaniedbanie, czy też ktoś mógł działać w sposób celowy i przemyślany, czy w śledztwie zbadano wszystkie okoliczności i wyczerpano wszystkie możliwości ustalenia prawdy – teraz przeanalizuje to prokuratura okręgowa – ta sama, która prowadzi śledztwo w sprawie manka w funduszu operacyjnym i wypadku Karola R.

– Akta śledztwa dotyczącego pożaru zostaną zbadane pod kątem prawidłowości przeprowadzonego postępowania – mówi nam prok. Galas.

Czy prokuratura powiąże te wszystkie zdarzenia?

Według naszej wiedzy, oprócz urządzeń i sprzętu w magazynie znajdowała się także dotycząca go dokumentacja, i ta również miała spłonąć – wraz z informacjami, co kupiono, czy towar był w magazynie, kto z policjantów go wypożyczał, czy i kiedy go zwrócił.

– Pożar zamaskował wszystkie ubytki, jeżeli takie były, jeśli wzięto pieniądze z funduszu operacyjnego, a sprzętu nie kupiono. Albo jeżeli sprzęt zakupiono, a w magazynie go nie było – sugeruje jeden z naszych rozmówców.

Niedawno ujawniliśmy, że z tajnego wydziału mazowieckiej policji zniknęło co najmniej 255 tys. zł – prokuratura bada, czy pieniądze przywłaszczył sobie jego naczelnik. Teraz odkryliśmy nowe fakty. Okazuje się, że zanim dopatrzono się braków finansowych, w magazynie wydziału operacyjnego spłonął trzymany tam tajny i bardzo drogi policyjny sprzęt. Nikt nie powiązał tych zdarzeń, a śledztwo w sprawie pożaru umorzono.

Niedobory w funduszu

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?