Nowa ustawa: lekarze przestaną jeździć karetkami

Ratownicy mają orzekać zgon? Projekt ustawy o ratownictwie medycznym to zagrożenie dla pacjentów – uważają specjaliści.

Aktualizacja: 01.12.2016 09:34 Publikacja: 30.11.2016 17:59

Nowa ustawa: lekarze przestaną jeździć karetkami

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Do końca 2019 r. z polskich ulic znikną karetki oznaczone literą „S", z lekarzem na pokładzie (jest ich 500 na 1400 wszystkich). Zastąpią je ambulanse z zespołem podstawowym, „P", który tworzyć będzie czterech ratowników medycznych – wynika z projektu nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym.

Medycy protestują

To ratownicy mają udzielać pomocy w stanach zagrożenia życia, a z medykiem kontaktować się przez telefon lub za pośrednictwem systemu informatycznego w karetce. Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego tłumaczy, że pozwoli to odciążyć lekarzy, których w Polsce jest za mało. Zamiast jeździć od wezwania do wezwania, będą mogli pomóc większej liczbie osób na szpitalnych oddziałach ratunkowych (SOR).

Anestezjolodzy protestują. – Owszem, ratownik poradzi sobie z częścią stanów zagrożenia życia i niektórymi obrażeniami ciała, ale nie poradzi sobie z utrzymaniem drożności dróg oddechowych w urazach i prowadzeniem wentylacji w tzw. trudnych drogach oddechowych. Może sobie nie poradzić z udrożnieniem przyrządowym dróg oddechowych, m.in. intubacją czy odbarczeniem odmy opłucnej – mówi prof. Waldemar Machała, anestezjolog i specjalista medycyny ratunkowej, prorektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Dodaje, że ratownicy nie mają wystarczającej wiedzy do podawania leków w pewnych stanach zagrożenia życia. – Ból może być na tyle silny, że dawki leków spowodują konieczność wykonania znieczulenia ogólnego, a są to umiejętności przynależne anestezjologowi – podkreśla profesor.

Uważa też, że przy obecnym stanie kształcenia ratowników medycznych nie są oni przygotowani do ratowania dzieci w tzw. skrajnych przedziałach wiekowych – wcześniaków, noworodków, niemowląt i małych dzieci. Związek Zawodowy Anestezjologów podkreśla, że ratownicy nie mogą samodzielnie transportować chorych w ciężkim stanie, wymagających interwencji w razie gwałtownego pogorszenia się ich stanu.

Lekarze krytykują też brak osoby uprawnionej do orzekania zgonu. – Dziś, gdy okaże się, że poszkodowany już nie żyje, lekarz dyskretnie stwierdza zgon, a pracownicy zakładu pogrzebowego zabierają zmarłego z miejsca zdarzenia. Strach pomyśleć, co będzie, gdy do takiego przypadku przyjedzie ratownik, a lekarz dyżurujący w dyspozytorni będzie zbyt zajęty, by przyjechać na miejsce – mówi anestezjolog z Mazowsza.

Podkreśla, że zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych do orzekania zgonu mają prawo tylko medycy i felczerzy. Prawo dopuszcza opłacanie koronerów przez samorządy, ale Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich, podkreśla, że powiaty nie będą tego robić, bo ich na to nie stać.

Czysta ideologia?

Nowelizacja stanowi, że kontrakty na świadczenia z ratownictwa medycznego dostaną tylko samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej i spółki kapitałowe z co najmniej większościowym udziałem Skarbu Państwa. To znaczy, że po ulicach będą jeździć tylko państwowe karetki, a firmy prywatne, którym, zdaniem wielu ekspertów, polskie ratownictwo wiele zawdzięcza, znikną z ulic.

– Kierunek zmian w ratownictwie medycznym powinien umożliwić dalsze funkcjonowanie podmiotów niepublicznych, które w tej sytuacji zgodzą się na rezygnację z konkursów oraz na nakaz inwestowania całej nadwyżki finansowej w system ratownictwa. Zatem jedynym argumentem za ich eliminacją pozostaje czysta ideologia – uważa Wojciech Jóźwiak, rzecznik Falck Medycyna, jednej z firm, których karetki od lat jeżdżą do Polaków z zagrożeniem życia.

Według szacunków nawet co dziesiąta karetka nie jest dziś własnością spółek polskich. Zdaniem specjalistów ich zniknięcie z rynku może doprowadzić do obniżenia jakości świadczeń.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: k.kowalska@rp.pl

Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia