W programie Trzaskowskiego jest kilka zasadniczych obietnic: rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego; w niektórych kategoriach spraw sądy miałyby zastąpić urzędy stanu cywilnego, a także notariusze; usprawnienie sądownictwa poprzez jego informatyzację.
Prezydent Duda zapowiada, że zrobi wszystko, żeby w Polsce wróciło „powszechne poczucie sprawiedliwości sądów. Żeby ludzie w kraju, nie sędziowie, uważali, że sądy są sprawiedliwe". Podczas kampanijnych spotkań wyraża nadzieję, że reforma sądownictwa będzie kontynuowana.
– Z pewnością zmierza ona w dobrym kierunku – uważa prezydent. Nie szczędzi też ostrych słów wobec sędziów, którzy krytycznie oceniają reformy PiS i publicznie przeciwko nim protestują. – Sędziowie nigdy nie powinni się tak zachowywać, jak w ostatnim czasie zachowuje się wielu z nich w Polsce – ocenia prezydent.
– Ostateczny wybór na prezydenta oznacza albo krok do przodu, albo STOP dla reformy – przyznaje sędzia Leszek Mazur, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. Walka więc trwa.
– Wojna o sądy nie rozpoczęła się za władzy PiS, lecz po 1989 r. I dopóki władza wykonawcza będzie chciała podporządkować sobie władzę sądowniczą, dopóty wymiar sprawiedliwości będzie miał kłopoty – uważa prof. Ryszard Piotrowski. A co o niedzielnych wyborach i nadziejach z nimi związanych mówią „sędziowie liniowi"?
– Nie mamy złudzeń. Czekają nas dalsze ataki na niezależność sądów i niezawisłość sędziowską. Nawet jeśli prezydent się zmieni, to i tak większość instrumentów jest w rękach większości parlamentarnej, ze wsparciem propagandy mediów państwowych – mówi „Rz" Monika Frąckowiak, sędzia z Poznania.