Były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego został zatrzymany we wtorek przez CBA i w śląskiej prokuraturze usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia przez inną osobę korzyści majątkowej, za co grozi mu do dziesięciu lat. Prokuratura wystąpi do sądu o jego aresztowanie.

– Przyczyną takiej decyzji są ustalenia, wskazujące na to, że może dojść do obawy matactwa ze strony podejrzanego. Inną przesłanką jest grożąca mu surowa kara – mówi Tomasz Tadla, szef Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.

Zarzuty dla Marka Ch. dotyczą jego rozmowy z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim z marca 2018 r. Wynika z niej (biznesmen to nagrał i potwierdził w zeznaniu), że szef KNF zaoferował mu przychylność dla banku, jeśli zatrudni wskazanego przez niego prawnika.

Marek Ch. we wtorek i środę składał obszerne wyjaśnienia. Dlaczego więc śledczy chcą aresztu? – Te wyjaśnienia w istocie niczego nie tłumaczą. Trzeba je procesowo przerobić, by ustalić, czy Ch. mówi prawdę, czy nie – mówi osoba z wymiaru sprawiedliwości.

Choć wypowiedź, w związku z którą były szef KNF usłyszał zarzut, to kilka słów – to sprawa jest skomplikowana. – Do przesłuchania jest wielu świadków, do analizy setki dokumentów – tłumaczy nasz informator. – Trzeba zbadać cały proces decyzji KNF wobec dwóch banków biznesmena i podmiotów zależnych. Oraz to, czy i jakie decyzje poszły za zatrudnieniem prawnika (forsowanego przez Ch.), który nie znalazł posady w banku Czarneckiego, ale znalazł ją w banku innego milionera – Zygmunta Solorza-Żaka (prawnik zasiada w radzie nadzorczej Plus Banku – red.) – dodaje.