Stalking wciąż na topie – statystyki potwierdzają, że ofiary coraz częściej skarżą się na dręczycieli, a ich doniesienia są uzasadnione. Przypadków uporczywego nękania przybywa.
W pierwszym półroczu 2015 r. stwierdzono blisko 1,9 tys. takich przestępstw, czyli o 220 więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Jednej czwartej sprawcy dopuścili się, wykorzystując internet – wskazują dane Komendy Głównej Policji, jakie poznała „Rzeczpospolita".
Przepis (art. 190a kodeksu karnego), który pozwolił ścigać za stalking, obowiązuje od lata 2011 r. Rok później stwierdzono 2,7 tys. takich przestępstw, w kolejnym – 2,9 tys., a w ubiegłym już 3,2 tys. Wszystko wskazuje na to, że trend jest, a w tym roku tego typu przestępstw będzie jeszcze więcej.
O ile sposoby dręczycieli są niezmienne: to głównie nękanie ofiar setkami esemesówi i telefonów, budzenie ich nocą dzwonkiem domofonu czy zapewniające anonimowość dręczenie z wykorzystaniem internetu, o tyle śledczy zauważają, że pojawił się nowy trend: stalkerzy częściej na cel biorą osoby obce, im nieznane.
Tak było w Gilowicach na Śląsku, gdzie 15-letnią dziewczynę i nieco starszą kobietę nękał nieznany sprawca. Dzwonił, pisał, chciał się umówić i wyglądało na to, że je śledzi. Kobiety się nie znały. Okazało się, że na cel wziął je nieznajomy 43-latek.