Prokurator z niespłaconym kredytem w SKOK-u Wołomin

Kiedyś Zygmunt K. zajmował wysokie stanowiska, nadzorował kluczowe śledztwa i był jednym z najważniejszych w kraju prokuratorów. Teraz ma kłopoty, bo nie spłacił 100 tys. zł kredytu jaki wziął ze SKOK Wołomin.

Aktualizacja: 28.12.2018 17:24 Publikacja: 28.12.2018 17:18

Prokurator z niespłaconym kredytem w SKOK-u Wołomin

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Prokuratura Regionalna w Lublinie, która bada jeden z wątków nadużyć w SKOK Wołomin dopatrzyła się przestępstwa w zachowaniu emerytowanego prokuratora Zygmunta K.

- Podejrzanemu postawiliśmy zarzut oszustwa na szkodę SKOK Wołomin. Chodzi o wyłudzenie kredytu w wysokości 100 tys. zł - mówi nam Piotr Marko, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

"Rzeczpospolita" dowiedziała się co konkretnie kryje się za zarzutem. Jak się okazuje, chodzi o sytuację sprzed kilku lat, kiedy Zygmunt K. w SKOK Wołomin zaciągnął kredyt. Jak ustaliła prokuratura miał spłacić tylko kilka rat (łącznie kilkanaście tysięcy złotych), po czym przestał regulować zobowiązania. Badając sprawę śledczy odkryli jednak coś jeszcze - że emerytowany prokurator ubiegając się o pieniądze z wołomińskiej kasy, zataił informacje istotne dla określenia jego zdolności kredytowej.

Miał przemilczeć, że już posiada kredyt hipoteczny, oraz "podkoloryzować" informacje związane z drugim kredytem jaki zaciągnął. Dlaczego to zrobił? Być może chodziło o przekonanie banku, że posiada zdolność kredytową, i można mu dać z wołomińskiej kasy pożyczkę - oceniają śledczy.

- Za podanie nieprawdy w dokumentach związanych z ubieganiem się o kredyt w SKOK Zygmunt K. usłyszał zarzut z art. 297 kodeksu karnego, dotyczący tzw. oszustwa kredytowego - tłumaczy nam prok. Piotr Marko.

Zarzuty dla K. dotyczą grudnia 2013 r., a podejrzanym stał się na początku listopada tego roku. Nie był zatrzymywany, ale wezwany do stawiennictwa w prokuraturze. Prokurator zastosował wobec K. najpierw dozór, a później zamienił go na poręczenie majątkowe.

Czy były śledczy się przyznał - prokuratura na obecnym etapie śledztwa nie informuje. Potwierdza  jedynie, że zarzuty w tym postępowaniu mają jeszcze dwie inne osoby (w tym były bankowiec ze SKOK).

Wpadki i plamy

Zygmunt K. w niedalekiej przeszłości był wpływowym prokuratorem - kierował ówczesną Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie, która nadzorowała śledztwa największego kalibru. Tak spektakularne jak chociażby dotyczące tzw. afery Rywina, sprawy Grzegorza Wieczerzaka, któremu zarzucano m.in. działanie na szkodę PZU Życie, czy też śledztwo dotyczące zabójstwa komendanta głównego policji gen. Marka Papały.

W każdej z tych spraw działania prokuratury były oceniane krytycznie, lub co najmniej dawały poczucie niedosytu. W tzw. aferze Rywina tylko producent został oskarżony (o płatną protekcję), a śledczy nie znaleźli dowodów na istnienie "grupy trzymającej władzę". Zygmunt K. w mediach bronił tej decyzji, tyle, że komisja śledcza ds. Rywina wskazała długą listę zaniedbań w tym postępowaniu pod adresem kierowanej przez K. prokuratury.

Kompromitacją zakończyła się tzw. sprawa Wieczerzaka, wobec którego po latach wycofano większość zarzutów. Z kolei na tym śledztwie cieniem położył się wybór niekompetentnej biegłej na którą przystała prokuratura kierowana przez K. Opinia sporządzona przez biegłą, na której śledczy oparli akt oskarżenia, "położyła" sprawę przed sądem, kompromitując i biegłą i prokuraturę.

Fiaskiem zakończyła się także prowadzona wtedy sprawa zabójstwa gen. Papały - dzisiaj już wiadomo, że w tym postępowaniu popełniono wówczas mnóstwo błędów.

To tylko najgłośniejsze sprawy, które z racji zajmowanego stanowiska nadzorował Zygmunt K.

"Pomyłka kadrowa"

Zygmunta K. na stanowisko prokuratora apelacyjnego w powołał w 2001 r. Lech Kaczyński, będący w latach 2000-2001 ministrem sprawiedliwości (w rządzie Jerzego Buzka). Uznanie ówczesnego ministra, Zygmunt K,. zdobył nadzorując w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej śledztwo w sprawie tzw. inwigilacji prawicy (napisał o tym ostatnio portal tvn24.pl).

Jednak wkrótce Lech Kaczyński przyznał, że wybór K. na stanowisko "był jego największą pomyłką kadrową".

"Podejrzewam, że zdecydowana większość decyzji prokuratora Kapusty to były decyzje z czyjegoś polecenia. Na pewno jest to prokurator, który szedł na rękę aktualnej władzy" - mówił wtedy Lech Kaczyński, cytowany w 2004 r. przez tygodnik "Wprost".

O K. było głośno w związku z rzekomą napaścią i kradzieżą notatnika z "cennymi zapiskami", do czego miało dojść jesienią 2004 r. Jak twierdził, koło dworca w Warszawie nieznany sprawca miał mu wyrwać z ręki teczkę, w której znajdował się notatnik zawierający poufne zapiski związane m.in. z zabójstwem komendanta Papały i dotyczące afery z próbą sprzedaży Orlenu. Sprawcy kradzieży nie ustalono. A samo zdarzenie wzbudziło wątpliwości, bo doszło do niego kiedy K. miał stawić się na przesłuchanie w Katowicach w związku ze śledztwem dotyczącym zatrzymania prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego.
Kreując się na niezależnego prokuratora Zygmunt K. zasłynął z ciętej riposty wygłoszonej podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu. "Nie telefonowalibyście do Prokuratury Apelacyjnej w drażliwych sprawach tylko pod jednym warunkiem - gdyby wam telefony z biurek pozabierać" - mówił, chcąc pokazać, że nie ulega politycznym naciskom. Jednak "zapracował" na obraz prokuratury, która bywa postrzegana jako narzędzie w rękach polityków.

Zygmunt K. na stanowisku utrzymał się również za rządów SLD - przestał szefować warszawskiej apelacji w 2004 roku, a dwa lata później przeszedł na prokuratorską emeryturę (w stan spoczynku), i wrócił na Lubelszczyznę, skąd pochodzi.

W 2016 roku doczekał się aktu oskarżenia. Jak informowała w komunikacie z sierpnia 2016 r. białostocka prokuratura za "podrobienie szeregu dokumentów związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą, zarejestrowaną na jego córkę i brata”.

Tym razem za wyłudzenie kredytu ze SKOK Wołomin K. grozi mu do ośmiu lat więzienia. 

Prokuratura Regionalna w Lublinie, która bada jeden z wątków nadużyć w SKOK Wołomin dopatrzyła się przestępstwa w zachowaniu emerytowanego prokuratora Zygmunta K.

- Podejrzanemu postawiliśmy zarzut oszustwa na szkodę SKOK Wołomin. Chodzi o wyłudzenie kredytu w wysokości 100 tys. zł - mówi nam Piotr Marko, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii