Kłopoty Latającego Potwora Spaghetti

Wyznawcy bóstwa złożonego z makaronu, pulpecików i oczu na czułkach nie staną się oficjalnym Kościołem. Plany pokrzyżował im w czwartek sąd.

Aktualizacja: 19.05.2016 13:11 Publikacja: 19.05.2016 13:05

Kłopoty Latającego Potwora Spaghetti

Foto: PAP, Paweł Supernak

Pastafarianie, czyli wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti, wierzą, że jest on miłym bogiem. Stworzył świat pod wpływem alkoholu i bardzo lubi piratów, z których – zdaniem pastafarian – wyewoluowała cała ludzkość. Wyznawcy Potwora nie lękają się też śmierci, bo na najbardziej gorliwych wyznawców czeka raj ze striptizerami obu płci i wulkanem piwnym.

Zdaniem wielu religioznawców ten zestaw wierzeń jest kpiną z religii, mającą na celu ośmieszenie innych wyznań. Podobnie uznało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (obecnie wyznania podlegają MSWiA), które w 2013 roku odmówiło pastafarianom wpisu do rejestru kościołów i związków wyznaniowych. Podparło się przy tym opinią biegłych.

Wyznawcy Potwora mają jednak duże sukcesy w sądowych zmaganiach z ministerstwem. Dwa razy z nim wygrali, choć ostatecznie nie uzyskali wpisu do rejestru. Ostatnio zaszła ważna zmiana w prawie. Sądy administracyjne zyskały możliwość nakazywania urzędom zmiany zaskarżonej decyzji, czyli, w tym przypadku, dokonania wpisu w rejestrze.

Dlatego pastafarianie spodziewali się w czwartek przełomowej, korzystnej dla siebie decyzji. W Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie stawiło się kilkadziesiąt osób, z których niektóre były przebrane za piratów, a inne miały na głowie durszlaki – rytualne nakrycie głowy pastafarian.

Aplikant adwokacki Sebastian Sztorc, który reprezentował pastafarian, mówił przed sądem, że w Polsce faworyzowane jest chrześcijaństwo. – Twórcy religii chrześcijańskiej określili byt transcendentny mianem Boga, a nie Latającego Potwora Spaghetti, jak w ten sprawie. Wizualizacja tego bytu następuje w formie płonącego krzewu, w dodatku mówiącego, a nie Latającego Potwora Spaghetti  – wywodził.

Inny z mecenasów Dariusz Goliński mówił z kolei, że opinia biegłych, na której oparło się ministerstwo jest niewiarygodna, bo stanowi raczej formę eseju akademickiego niż analizę konkretnej wspólnoty działającej w Polsce.

Z tą wykładnią nie zgodził się sąd. Uznał, że ministerstwo ma prawo oceniać, czy kościół ubiegający się o wpis do rejestru rzeczywiście jest wspólnotą osób wierzących, bo z takim wpisem wiąże się szereg przywilejów, m.in. podatkowych. – Sąd uznał, że nie doszło do naruszenia ani Konstytucji, ani konwencji międzynarodowych, ani wolności sumienia i wyznania, gdyż brak rejestracji kościoła nie jest równoznaczny z brakiem możliwości wyznawania religii – mówiła sędzia sprawozdawca Jolanta Dargas.

Tym samym sąd oddalił skargę na decyzję ministra o umorzeniu postępowania o wpis do rejestru kościołów i związków wyznaniowych. Podczas odczytywania uzasadnienia do wyroku część pastafarian ostentacyjnie wyszła z sali. „Potwór ci wybaczy” – krzyknął jeden z wyznawców w stronę sędziów.

– Macka potwora nie dotknęła tak mocno składu sędziowskiego, jak na to liczyliśmy. Sąd na dobrą sprawę podzielił myśl ministerstwa, że my nie wierzymy w Potwora, a jest odwrotnie – mówi rp.pl Artur Mykowski, współtwórca kościoła w Polsce.
Inny z wielebnych kościoła Piotr Podoba mówi, że brak rejestracji jest silnie dyskryminujący dla wiernych. – Czy jesteśmy gorsi od innych związków wyznaniowych? Czy mniej wierzymy? Nie mamy istotnych praw. Cześć z nas chciałaby, wyrabiając dowód osobisty, zrobić sobie zdjęcie w naszym nakryciu religijnym , czyli durszlaku. Mogą to zrobić tylko zarejestrowane związki wyznaniowe – utyskuje Piotr Podoba.

Pastafarianie zapowiadają skargę w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, a jeśli się ona nie powiedzie, chcą pójść do Strasburga. Po ogłoszeniu wyroku i tak udali się jednak na rytualne spożycie makaronu. Wielebni tłumaczyli, że chcą uczcić w ten sposób spotkanie wiernych. Przekonywali przy tym, że w sądzie stawiła się tylko niewielka reprezentacja Kościoła.
– Z miesiąca na miesiąc liczba pastafarian przybywa. Widać to na spotkaniach, które organizowane są co najmniej 13 miastach w Polsce. Co roku odbywa się ogólnopolski zjazd pastafarian. Nie można powiedzieć, że nie wierzymy – mówi Piotr Podoba.

Pastafarianie, czyli wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti, wierzą, że jest on miłym bogiem. Stworzył świat pod wpływem alkoholu i bardzo lubi piratów, z których – zdaniem pastafarian – wyewoluowała cała ludzkość. Wyznawcy Potwora nie lękają się też śmierci, bo na najbardziej gorliwych wyznawców czeka raj ze striptizerami obu płci i wulkanem piwnym.

Zdaniem wielu religioznawców ten zestaw wierzeń jest kpiną z religii, mającą na celu ośmieszenie innych wyznań. Podobnie uznało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (obecnie wyznania podlegają MSWiA), które w 2013 roku odmówiło pastafarianom wpisu do rejestru kościołów i związków wyznaniowych. Podparło się przy tym opinią biegłych.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu