W debacie publicznej, w różnych kontekstach, dyskutuje się o rządach prawa. Procedura, której wszczęcie wobec Polski rozważa Komisja Europejska, określana jest procedurą monitorowania praworządności. Na czym polega zasada demokratycznego państwa prawnego, która znalazła wyraz także w art. 2 konstytucji? Napisano o niej już dużo. Warto jednak wskazać kilka trudności, które ujawniają się przy głębszym namyśle nad jej treścią.
Można powiedzieć, że praworządność to rządy prawa, a więc takie funkcjonowanie państwa, w którym każda decyzja instytucji publicznej musi mieć podstawę prawną. W rzeczywistości chodzi jednak o coś więcej. Zasadę państwa prawa przywołuje się po to, by ocenić obowiązujące prawo. Gdyby oznaczała ona tylko obowiązek jego przestrzegania, nie miałaby potencjału do oceny prawa. Nieważne, jakie by ono było, ważne tylko, żeby go przestrzegano.
Od kiedy tylko ludzkość prowadzi świadomą refleksję nad prawem, wskazywane są różne kryteria, które powinno ono spełniać. W definicji prawa autorstwa św. Tomasza z Akwinu czytamy, że prawo ma być ustanawiane dla dobra wspólnego przez odpowiedzialnego władcę i musi być ogłoszone. Prawu stawiamy kryteria zarówno materialne – spełnianie określonych celów, jak i formalne – musi być wynikiem odpowiedniej procedury i uprzednio ogłoszone. Źródeł zasady państwa prawa należy jednak szukać w osiemnastowiecznych koncepcjach filozoficznych, zwłaszcza powstających w Niemczech.
Nie budzą wątpliwości takie zasady, jak niedziałanie prawa wstecz czy niemożność pociągnięcia kogoś do odpowiedzialności karnej za zachowanie, które w momencie popełniania nie było przestępstwem. Trudno sobie wyobrazić sprawiedliwe państwo, które by ich nie respektowało. Zastanawia jednak, jak dużo zasad można wyinterpretować z demokratycznego państwa prawnego. Pewien niepokój powinien się budzić, kiedy różne pomysły na rozwiązania prawne, zarówno te gorsze, jak i te lepsze, spotykają się z miażdżącą krytyką, odwołującą się właśnie do kryterium praworządności. Częstym argumentem w polemice jest to, że dany pomysł jest błędny, ponieważ narusza standardy państwa prawa. Warto się zastanowić, kto ma legitymację do oceny, czy w danym państwie określone standardy zostały spełnione, czy też naruszone.
Dawno temu punktem odniesienia było prawo naturalne. Prawem sprawiedliwym były normy zgodne z prawem naturalnym. Prawem niesprawiedliwym zaś te, które prawo naturalne naruszały. W niektórych, skrajnych przypadkach mogło dojść nawet do odmowy przestrzegania prawa niesprawiedliwego, jawnie sprzecznego z naturalnym. Takie spojrzenie na prawo państwowe spotkało się z bardzo poważną krytyką, która wciąż dominuje w nauce prawa. Koncepcjom prawa naturalnego zarzucano, że treść jego norm jest niemożliwa do ustalenia. Wskazywano także, że uzależniają prawo od moralności, a nie ma czegoś takiego jak natura człowieka, z której można by czerpać przekonanie o tym, co dobre i co złe.