Totalitaryzm – nieukojona tęsknota

Czy w imię wolności wszystko wolno?

Aktualizacja: 19.11.2017 09:28 Publikacja: 18.11.2017 23:01

Totalitaryzm – nieukojona tęsknota

Foto: Adobe Stock

Sto lat temu nastąpił przewrót bolszewicki w Rosji . Komunizm sowiecki, a poźniej azjatycki był najbardziej morderczą formą państwa ideologicznego. Jego celem nie była klasyczna dyktatura, lecz totalna władza i stworzenie „nowego człowieka". Wykonanie takiego zadania wymagało gigantycznej inżynierii społecznej wspartej terrorem nadzorowanym ideologicznie na drodze świeckiego zbawienia w historii z bogiem postępu czyniącym opornych „zbędnymi". W totalitaryzmie sowieckim elementy „obce klasowo" przeszkadzające w budowie komunizmu miały być eliminowane. W sierpniu 1919 r. „Czerwony Miecz", organ Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem" ogłosił „Nam wszystko wolno...Nasze człowieczeństwo jest absolutne...jesteśmy pierwszymi ludźmi na świecie, którzy dobywają miecza nie po to by zniewalać i uciskać, lecz w imię wolności".

Cena niewspółmierna do rezultatów

Projekt totalnej inżynierii społecznej według tajemnej wiedzy, jak zbawić ludzkość, nie był wymysłem komunistów. To odrodzona w totalitarnej nowoczesności stara gnostycka idea obecna od tysiącleci, z którą walczyło bezwzględnie chrześcijaństwo. Teraz należało je zniszczyć albo radykalnie sprywatyzować, a dzieci i młodzież odseparować od „przesądów" rodziców. Chrześcijaństwo było niebezpieczne nie jako struktura obrzędu, lecz struktura broniąca człowieka jako wolnego podmiotu moralnego chronionego tabu Boga, którego nie sposób zniszczyć. Było ono niebezpieczne, bo było antytotalitarne.

Upaństwowienie gospodarki i zlikwidowanie własności prywatnej umożliwiło stopniowe skolektywizowanie społeczeństwa. Życie stawało się mieszaniną konformizmu, autocenzury, strachu. Masowy terror – powielany we wszystkich krajach wprowadzających komunizm, środek eliminacji stawiających opór – z czasem zaczął być traktowany jako niszczyciel organicznych relacji międzyludzkich rozbijających wspólnoty, mający zniszczyć pamięć wolności. Rezultatem miał być konformizm i kolektywna uległość, a miliony byłych więźniów gułagu były gwarantem strachu jako stabilizatora.

Żaden system nowożytny nie zaangażował w utopijną modernizację zacofanego społeczeństwa tak gigantycznych środków ideologicznej i fizycznej przemocy za cenę 100 mln ofiar do tak niewspółmiernych rezultatów. Wszystko, co w tym systemie mogłoby mieć walor cywilizacyjnie uniwersalny, przy bliższym poznaniu okazywało się dokonane bardziej wbrew niż dzięki.

Pan najbardziej nikczemny

Komunizm jako pomysł prometejski fascynował od zawsze dużą liczbę intelektualistów, dla których wszechobecny rozum zastąpił Boga. Arogancko uważał ludzi za przedmiot swoich eksperymentów w sojuszu z władzą, rodzaj marzenia o wszechmocy. Pozostaje on też do dzisiaj podświadomie atrakcyjny wśród elit liberalno-lewicowych, niemogących wyjść z szoku po jego klęsce. W końcu komunizm miał zniszczyć społeczeństwo burżuazyjne w imię utopii ostatecznego urządzenia świata. Pod koniec lat 70. czołowy przedstawiciel szkoły frankfurckiej Jurgen Habermas, reprezentujący szkołę krytyczną marksizmu kulturowego jako skuteczniejszego niż prymitywne ekonomiczne narzędzie totalnej transformacji społeczeństwa, zdumiony negatywnym stosunkiem polskich studentów do komunizmu, zauważył, że jako kontynuacja rewolucji francuskiej jest on zaledwie nieudaną formą słusznego skądinąd programu modernizacyjnej emancypacji, wynikiem błędnie zastosowanej metody. Wywołało to ciarki u uczestników spotkania, że impuls totalitarny jest nieukojoną tęsknotą nowoczesnego myślenia. Pokolenie 1968 r. Habermasa usiłuje skierować projekt europejski na prometejski szlak ostatecznego „wyzwolenia" człowieka z jego ograniczeń losu w historii. Nic dziwnego, że tak trudno temu pokoleniu, decydującemu dziś o kształcie UE , rozliczyć się intelektualnie i moralnie z komunizmem.

Choć komunizm dogorywa w Korei Północnej czy w Chinach, myślenie ideologiczne będące jego inspiracją trwa. Totalitarna pokusa zbawienia środkami politycznymi i stworzenia „nowego człowieka" widoczna jest także w społeczeństwach liberalno-demokratycznych, choć w sposób wyrafinowany i często nierozpoznawany. Prometejska tęsknota kształtowania idealnego globalnego ładu przez najsilniejszych nie zniknęła wraz z uczynieniem źródłem moralności autonomicznej woli z człowiekiem stającym się swoim stwórcą i panem. Pojęcie obiektywnej prawdy moralnej, warunku koniecznego wolności i godności ludzkiej zanika. Jak ujął to Nicolas Gomez Davila, jeśli zapomnimy, że być wolnym to poszukiwać prawdy, której powinniśmy służyć, to wolność nie będzie niczym innym niż tylko absolutną pewnością, że rozkazywać nam będzie pan najbardziej nikczemny.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Sto lat temu nastąpił przewrót bolszewicki w Rosji . Komunizm sowiecki, a poźniej azjatycki był najbardziej morderczą formą państwa ideologicznego. Jego celem nie była klasyczna dyktatura, lecz totalna władza i stworzenie „nowego człowieka". Wykonanie takiego zadania wymagało gigantycznej inżynierii społecznej wspartej terrorem nadzorowanym ideologicznie na drodze świeckiego zbawienia w historii z bogiem postępu czyniącym opornych „zbędnymi". W totalitaryzmie sowieckim elementy „obce klasowo" przeszkadzające w budowie komunizmu miały być eliminowane. W sierpniu 1919 r. „Czerwony Miecz", organ Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem" ogłosił „Nam wszystko wolno...Nasze człowieczeństwo jest absolutne...jesteśmy pierwszymi ludźmi na świecie, którzy dobywają miecza nie po to by zniewalać i uciskać, lecz w imię wolności".

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem