„Nie twierdzę, że wolność sumienia ma charakter absolutny – pisze Autor. – Są takie dobra, jak np. życie człowieka, których ochrona może wymagać ustępstw na szkodę wolności sumienia". Jedynym dobrem ważonym w tym rachunku jest prawo. Z niewiadomych względów osądy sumienia nie podlegają żadnemu ważeniu. Nie zadajemy sobie pytania, czemu właściwie mielibyśmy uznawać za istotniejsze od prawa to, że sumienie zabrania komuś pomagać w korzystaniu przez innych z wolności słowa. Moje sumienie nakazuje mi demontaż kostki Bauma na warszawskich chodnikach, nie uważam jednak, że prawa zabraniające dewastacji mienia powinny ustępować temu osądowi. Przypisywanie własnym przekonaniom moralnym automatycznego pierwszeństwa nad przekonaniami społeczności należy do istoty posiadania przekonań moralnych. Jednakże łamanie norm ustalonych przez społeczeństwo w imię dowolnie nieistotnych przekonań jest zachowaniem aspołecznym. Jeśli na gruncie prawnym sumienie znosiłoby obowiązek przestrzegania prawa – nawet poza skrajnymi przypadkami ochrony życia – prawo nie miałoby mocy wiążącej. Każdy mógłby powołać się na sumienie, by wyłączyć się spod niechcianych obowiązków. Argument o automatycznej wyższości sumienia nie wytrzymuje próby również na gruncie czysto moralnym. Aby moralność nakazywała nieprzestrzeganie niemoralnego prawa, zło wynikłe z tego, że ignorujemy autorytet prawa, musi być mniejsze niż zło, które wynikłoby z przestrzegania niemoralnego prawa. Dlatego też sprawy tak błahe jak niechęć do propagowania poglądów, że jakiejś grupie społecznej należy przyznać nowe uprawnienia, nigdy nie będą zwalniały nas z obowiązku przestrzegania prawa – nawet na gruncie moralnym.
Terroryści z pewnością działają zgodnie ze swoim sumieniem. Doktor Szczucki przyznaje, że wolność sumienia ma swoje granice; pytanie, które powinniśmy sobie zadać, nie brzmi jednak, jakie normy prawne mogą zostać zawieszone przez subiektywny osąd sumienia, ale dlaczego w ogóle sumienie miałoby mieć moc zawieszania norm prawnych. Czemu prawo miałoby nadawać powszechną doniosłość subiektywnym poglądom na moralność? Wyznajemy różne poglądy moralne, ale jako obywatele podlegamy jednemu prawu.
Co więcej, osąd sumienia może być błędny, co zauważył już Tomasz z Akwinu i co akceptuje obecnie Kościół Katolicki. Podawałem wcześniej przykład terrorystów – wszyscy zgodzimy się, że błędny jest osąd ich sumienia. Z zachowaniem wszelkich proporcji, sumienie, które każe kogoś dyskryminować lub tłumić wyrażanie poglądów, jest oczywiście błędne. Powstaje pytanie, jak decydować o tym, które sumienie jest błędne. Na pytanie to odpowiedzieliśmy sobie dawno temu, tworząc prawo. Prawo, które gwarantuje każdemu, że jego działania nie są poddane władzy czyjegoś sumienia, lecz publicznie dostępnym i publicznie dyskutowanym normom. Jeśli ktoś uważa jakieś prawo za niemoralne, może przedstawić stosowną argumentację, jednak w sprawie drukarza nikt takiej argumentacji nie przedstawia, wychodząc z założenia, że prywatna niezgoda na prawo jest wystarczająca.
Rozbite społeczeństwo
O tym, jakie teksty można drukować, decyduje prawo, a nie sumienie drukarza. Ze smutkiem przyglądałem się internetowym dyskusjom, w których zwolennicy lewicy mitygowali swój sprzeciw wobec odmowy druku, powołując się na kontrprzykłady, w których chcieliby odmówić powielenia niewłaściwych treści. Czy pragniemy żyć w społeczeństwie, w którym lewicowi drukarze odmawiać będą druku pamfletów przeciw małżeństwom jednopłciowym? Niezgadzanie się z cudzymi poglądami rzadko uzasadnia próby ich tłumienia zanim zostaną wypowiedziane. W przypadku interwencji władzy państwowej takim uzasadnieniem jest zwykle groźba przemocy; w przypadku cenzury prywatnej takim uzasadnieniem miałoby być ogólne przekonanie o niesłuszności czyjegoś poglądu.
Sumienie jest indywidualne i nieweryfikowalne; powołanie się na nie mogłoby zwalniać z przestrzegania dowolnej normy prawnej. Możemy w każdym przypadku ważyć z jednej strony swobodę sumienia, a z drugiej – dobro chronione prawem. Jest to jednak po prostu test, czy dane ograniczenie wolności przez prawo jest uzasadnione, test proporcjonalności, który musi spełniać każda norma prawna, by być zgodna z konstytucją. Sumienie nic do tego testu nie wnosi – nie ma różnicy, czy powołamy się przeciw danej normie na sumienie czy na ogólną wolność, z której ograniczenia prawo zawsze musi się usprawiedliwić.
Odmowa wydrukowania tekstu nie wchodzi w zakres wolności sumienia, lecz wolności zachowań, z wszystkimi jej ograniczeniami. To, że jakieś nasze zachowanie lub pragnienie powodowane jest moralnością bądź religią, nie czyni tego zachowania częścią swobody sumienia bądź kultu. Nie jest to również wolność gospodarcza – odmowa druku wyłącznie ze względu na treść materiałów nie jest bowiem decyzją gospodarczą. Jeśli w takich samych okolicznościach od równie wypłacalnego klienta przyjęlibyśmy materiał propagujący koty, a nie przyjmujemy materiału propagującego psy, nasze działanie nie ma sensu ekonomicznego. Nie wszystkie działania przedsiębiorcy należą do sfery gospodarczej – te akurat należą do swobody manifestacji poglądów.