Michał Laskowski:
Tryb zmiany konstytucji jest określony w art. 235. Tam też jest mowa o referendum, ale prezydent ma na myśli referendum z art. 125. W jego ust. 3 jest jednak mowa o wiążącym skutku referendum w pewnych sytuacjach. Gdyby się tak stało, że ponad połowa uprawnionych weźmie udział w referendum, to jest pytanie, czy nie będzie to wykorzystane do obejścia konstytucyjnego trybu o zmianie konstytucji? Czy nie powie się potem: no, proszę, suweren domaga się zmiany konstytucji, jest wprawdzie art. 235, ale my przyjmujemy inną opcję. Gdyby temu miało służyć to referendum, to ja jestem temu stanowczo przeciwny.
Jan Majchrowski:
Bardzo mi się podoba, że na wczesnym etapie dyskusji o konstytucji prezydent zwraca się do suwerena z pytaniem: czy chcecie zmian i jakich, i dopiero to może się stać podstawą do zadania konkretnych pytań. To obywatele mają stanowić podmiot władzy publicznej, a odnoszę wrażenie, że za sprawą obecnej konstytucji są oni suwerenem, ale nie w życiu. Bo ta konstytucja nie tworzy mechanizmów, które by rzeczywiście czyniły z nich podmiot władzy publicznej Najlepszy przykład, że referendum było do tej pory instytucją fasadową. Słusznie zrobiono, zadając pierwsze pytanie obywatelom. Teraz okaże się, ilu mamy obywateli de nomine, posiadaczy plastikowych dowodów, którzy nie interesują się sprawami publicznymi, uważają, że od tego są ludzie władzy, a oni mają krytykować i nic więcej. A ilu jest obywateli de facto, którzy chcą być aktywni na różnych forach. To jest okazja dla wszystkich, prezydent zadaje pytanie wszystkim. Chwała dziennikarzom, że się wpisują w tę debatę.
Z tej debaty powinny wyniknąć konkretne wątki i stać się przedmiotem konkretnych pytań. Bardzo dobrze, że naród nie został potraktowany instrumentalnie na zasadzie: oto macie projekt, waszym zadaniem jest głosować nad nim. Inną sprawą jest to, co obywatele z tą propozycją zrobią.
Wojciech Hermeliński:
Nie ma mechanizmu wymuszającego, nie wyobrażam sobie jednak, aby parlament uchylił się od zaakceptowania wyniku referendum. I tu jest problem, jakie kwestie mogą być oddane pod referendum, bo art. 125 jest nieostry, ale powinny to być sprawy ważne dla państwa, a nie jednostkowe. Niedopuszczalne byłoby takie formułowanie pytań, by odpowiedzi były podstawą zmiany konstytucji kuchennymi drzwiami. Sztuka polega na umiejętnym sformułowaniu problemów.
Stanisław Trociuk:
W zależności od tego, czy będzie to otwarty katalog pytań czy projekt konstytucji, inaczej trzeba spojrzeć na wynik referendum. Kiedy mamy projekt ustawy konstytucyjnej, za którym opowiedziała się większość, to parlament jest zobligowany do prac nad nim. Jeśli mamy zaś odpowiedzi na ileś bardzo ogólnych pytań, to powstanie problem. Wypowiada się naród, suweren, ale ktoś będzie interpretował wynik, odpowiedzi na pytania i będzie pisał projekt konstytucji. Wątpię, czy to będzie przełożenie wierne.
Zasługą inicjatywy prezydenta jest to, że rozmawiamy o konstytucji jako żywym organizmie, a nie akcie przypominanym od święta. Jest to też element edukacji prawnej.
Marek Domagalski:
Artykuł 235 mówi, że prezydent może zgłosić projekt konstytucji. Jeżeli może zgłosić projekt, to nie może przeprowadzić konsultacji? Tym bardziej że nigdzie nie ma ograniczenia do spraw rangi podkonstytucyjnej. Rozumiemy systemowo, że jest pewien problem, ale przepisy można interpretować twórczo. Z pewnością jest to okazja do poważnej dyskusji o kształcie naszej demokracji, bo konstytucja uśpiła nas trochę, choćby gdy chodzi o parlament, którego zagubienie, by nie powiedzieć: degenerację, obserwujemy. Czy chcemy takich niesamodzielnych parlamentarzystów? Referendum może nam odpowiedzieć na to pytanie.
Co należałoby zawrzeć w pytaniach?
Genowefa Grabowska:
Większość z nas, a może i wszyscy zgadzają się, że takie referendum będzie pożyteczne nie tylko dlatego, że uruchomi debatę, zwiększy świadomość konstytucyjną obywateli, żebyśmy nie słyszeli co drugi dzień, że politycy, ale niestety też prawnicy, mówią, że to jest sprzeczne z konstytucją. Zgadzam się, że pytania powinny mieć element szczegółowości. Mówiąc o konkretach, należałoby się zastanowić nad możliwością wnoszenia przez Sejm czy Senat skarg do Trybunału Sprawiedliwości UE, przejrzeć funkcjonowanie takich organów, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji czy Rada Gabinetowa. Można też zapytać obywateli, czy są zadowoleni ze swojego wpływu na sprawy państwa, aby zaakcentować, że to ma być konstytucja obywatelska.
Kamil Zaradkiewicz:
Konkretne pytania będą zależały od kierunku wstępnej debaty. Mogą jednak dotyczyć kształtu całego państwa. Debaty i referendum wymagałoby określenie pozycji głowy państwa. Czy nie lepszy byłby któryś z klasycznych modeli: prezydencki bądź parlamentarno-gabinetowy. Poza tym kwestia systemu wyborczego – pytania o JOW, okręgi jednomandatowe. Można zapytać o strukturę samorządu terytorialnego.
Michał Laskowski:
Zawsze warto dyskutować i chwała redakcji, że taką debatę organizuje, jeśli więc idea referendum doprowadzi do tego, że będziemy mieli powszechną debatę o rozwiązaniach ustrojowych i podniesie się poziom wiedzy społecznej o prawie i konstytucji, to będzie to ogromna wartość. Jestem gorącym zwolennikiem demokracji i referendum powinno w demokracji funkcjonować, mam natomiast wątpliwości, czy w tej konkretnie sprawie doprowadzi nas do miarodajnych wyników, czy rzeczywiście wszystkie ugrupowania polityczne i media są w stanie przygotować przeciętnego, rozsądnie rozumującego obywatela do wyrażenia miarodajnej opinii. Jednocześnie czy pokusy wykorzystania politycznego tego referendum nie będą tak silne, że efekt będzie zależał od interpretatora. Tego bardzo się boję.
Jan Majchrowski:
Referendum powinno odpowiedzieć na trzy segmenty problemów. Czy podstawą prawną naszego państwa nadal powinien być manifest PKWN? Pytanie o realne upodmiotowienie obywateli, aby to naród był niekwestionowanym suwerenem. Kwestia sprawności państwa. Mamy wiele hamulców, np. na linii prezydent–rząd, które niejednokrotnie blokują decyzje, a w okresach koabitacji uniemożliwiały racjonalne sterowanie nawą państwową. Dryfowanie to podleganie zewnętrznym wiatrom. A to my powinniśmy nadawać kierunek naszemu państwu.
Wojciech Hermeliński:
Wszyscy oceniamy, że referendum raczej się odbędzie, kwestią jest, jakie będą pytania, z tym zastrzeżeniem, że nie mogą otwierać drogi do zmiany konstytucji w niewłaściwym trybie. Uważam np., że w konstytucji powinna się znaleźć Państwowa Komisja Wyborcza, tym bardziej że w ostatniej fazie prac z niej wypadła, podobnie prokuratura, zwłaszcza w sytuacji, w jakiej działa obecnie.
Stanisław Trociuk:
Podzielam pogląd, że są materie, które powinny się znaleźć w konstytucji, chociażby prokuratura, czy rozbudowane przepisy dotyczące funkcjonowania Polski w Unii. Można wrócić do dyskusji o modelu skargi konstytucyjnej – czy obecny jest optymalny z punktu widzenia ochrony prawa jednostki, obywatela. Obawiam się jednak, aby pytania nie prowadziły do jeszcze większego naruszenia trójpodziału władz.
Marek Domagalski:
Zamiarem prezydenta i jak sądzę także prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest zwłaszcza usprawnienie relacji władzy wykonawczej z rządem.
Status polskiego prezydenta jest znacznym kapitałem, gdyż przypomina króla elekcyjnego. wiele krajów może nam tej tradycji pozazdrościć. Trzeba mu tylko dorzucić kompetencji. Nie zrobimy jednak z niego absolutnego władcy ani republiki prezydenckiej. Skandalem było jednak, że musiał publicznie wzywać szefa MON, a w konstytucji jest nazwany zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, choć to pojęcie nieznane wojsku, a gdyby jutro wybuchła wojna, to nie wiemy, kto by armią dowodził. Należałoby zapytać obywateli, czy tolerują takie niejasności i są za poszerzeniem kompetencji prezydenta nad wojskiem, oraz nad sprawami zagranicznymi, może także nad resortem sprawiedliwości. Można zapytać o prawo łaski czy powoływanie sędziów. Może te trzy resorty powinny być „prezydenckie". Druga fundamentalna rzecz to JOW. Odbudowanie stanowiska posła odpowiadającego nie tylko przed prezesem, ale i swoim okręgiem.
—opracował Marek Domagalski