Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu
Zanim jednak zostaną dokładniej na nowo sprecyzowane prawa i obowiązki legitymizujące otrzymanie obywatelstwa, należy tymczasowo wstrzymać nadawanie nowego obywatelstwa uchodźcom i wszystkim migrantom, którzy osiedlają się w Szwecji – wnioskuje Jimmi Akesson. Wyjątek stanowiłyby osoby urodzone w Szwecji i dzieci adoptowane.
Obecnie przy ubieganiu się o obywatelstwo kładzie się nacisk na okres pobytu cudzoziemca w kraju. Wystarczy cztery, pięć lat (mieszkańcy Skandynawii i Islandii kwalifikują do tego po dwóch latach ), zarejestrowanie w ewidencji ludności i potwierdzenie swojej tożsamości dokumentem w oryginale, by otrzymać szwedzkie obywatelstwo. Oczywiście istnieją też inne kryteria, jak nienaganne zachowanie w kraju osiedlenia. Cudzoziemiec, który popełnił przestępstwo, może jednak zostać Szwedem, ale po pewnym czasie. Jak długo musi czekać, zależy od rodzaju orzeczonej kary. Przy rozpatrywaniu wniosku o nadanie obywatelstwa przywiązuje się również wagę do tego, czy kandydat płacił podatki, grzywny i alimenty. Jeżeli migrant ma długi wobec prywatnych firm, długi, które trafiły do rejestru komornika, musi się liczyć z odmową Urzędu ds. Migracji. Gdy długi zostaną uregulowane, musi upłynąć około dwóch lat, zanim wnioskodawca stanie się szwedzkim obywatelem.
Tymczasem – zdaniem Akessona – miernikiem determinującym prawo do obywatelstwa powinny być osiągnięcia migranta. Ile zdobył wiedzy o Szwecji, jak dobrze nauczył się języka i na ile stał się Szwedem, czyli w jakim stopniu opanował obowiązujące w społeczeństwie standardy. Formą sprawdzenia, czy migrant zasłużył sobie na obywatelstwo, byłby egzamin z wiadomości o społeczeństwie i z języka szwedzkiego. To byłoby znacznie istotniejsze niż mierzenie zasług kategorią lat. Choć w opinii lidera SD dobrze by było, gdyby obywatelstwo przyznawano dopiero po dziesięciu latach od dotarcia do Szwecji.
Wobec stawiania takich wymogów otrzymanie obywatelstwa nie oznaczałoby jedynie wręczenia dokumentu potwierdzającego przynależność do nowej nacji. Byłoby bowiem prawdziwą nobilitacją (według zasady noblesse oblige), ponieważ osoba, która się o obywatelstwo ubiega, dąży do wykazania się odpowiednim poziomem wiedzy i wyznawaniem wartości obowiązujących w kraju. Obywatelstwo świadczyłoby o zintegrowaniu się ze społeczeństwem. Byłoby przywilejem par exellence i w praktyce. Osoby, którym by je nadano, cieszyłyby się bowiem większymi prerogatywami niż migranci niekwalifikujący się do tego statusu. Ci ze szwedzkim obywatelstwem mieliby dostęp do całego spektrum świadczeń socjalnych państwa dobrobytu, podczas gdy posiadający jedynie pozwolenie na pobyt w Królestwie musieliby się liczyć z ograniczeniem prawa do transferów, a także usług sektora publicznego. Cudzoziemiec ze statusem nieobywatela mógłby np. korzystać z prawa do opieki służby zdrowia w wypadkach nagłych. Potencjalny dostęp do innych usług sformują Szwedzcy Demokraci w wiosennym budżecie.