Marek Migalski: Strach przed uchodźcami buduje PiS

PiS nie chce rozwiązania problemu uchodźców. Pragnie, by on trwał i by zaostrzał się konflikt z Unią Europejską. Bo właśnie to może dać ponowne zwycięstwo tej partii w 2019 roku.

Aktualizacja: 14.06.2017 17:25 Publikacja: 13.06.2017 20:04

Marek Migalski: Strach przed uchodźcami buduje PiS

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Jarosław Kaczyński jest zbyt mądrym politykiem, by nie wiedzieć, że łatwo dałoby się zejść z kursu kolizyjnego z Komisją Europejską w sprawie uchodźców. Wystarczyłoby zadeklarować gotowość do przyjęcia 7000, do czego zobowiązała się poprzednia ekipa rządowa. A potem przyjąć 2000 z nich. No, może 2500. Wcześniej należałoby zagwarantować, by uchodźcy mieli prawo do podróżowania po UE. Wówczas spokojnie można by było patrzeć, jak masowo przenoszą się do Niemiec czy Szwecji w poszukiwaniu wyższych świadczeń socjalnych i lepszego życia. Żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polaków by z tego nie było, a rząd miałby argument w sporze z Brukselą, że przecież robi co może i nie jest gorszy niż większość innych państw unijnych.

Kaczyński na to nie poszedł. Zaostrza nie tylko retorykę wobec Komisji i jej członków, ale także praktykę. Jego przyboczni buńczucznie oświadczają, że na polskiej ziemi nogi nie postawi ani jeden uchodźca. Nawet w ramach korytarzy humanitarnych. Na pozór wygląda to na szaleństwo i aberrację. Tak jednak nie jest. To dosyć spójny i przemyślany plan, jak wygrać wybory parlamentarne w 2019 r.

Jeśli bowiem spór między Polską a Unią wejdzie w ostrą fazę, minie kilka miesięcy, w czasie których Kaczyński będzie przedstawiał się suwerenowi jako jedyny obrońca przed hordami krwiożerczych muzułmanów. Potem nastąpi kilka lub nawet kilkanaście miesięcy, kiedy sprawa toczyć się będzie w Luksemburgu. Nim sąd orzeknie, kto ma rację, PiS będzie miało czas na utrwalenie w społeczeństwie narracji o tym, że tylko dzięki niemu nie ma w Polsce milionów „ciapatych", których celem jest podrzynanie nam gardeł oraz gwałcenie „naszych" kobiet.

To właśnie temu ma służyć referendum, którego przy okazji elekcji parlamentarnej chce Andrzej Duda. Wszyscy, którzy widzieli w tym pomyśle dowód na usamodzielnianie się prezydenta, powinni przebudzić się ze słodkiej drzemki – jego inicjatywa ma pomóc Kaczyńskiemu utrzymać władzę i na pewno została skonsultowana, a może nawet wykreowana, na Nowogrodzkiej.

Powiedzmy to otwarcie – obóz władzy, zarówno rząd, jak i głowa państwa, w podsycaniu lęku Polaków przed imigrantami widzą gwarancję przedłużenia swej władzy w 2019 i 2020 roku. Dlatego idą na otwarte starcie z Komisją – to przyspawa na stałe większość rodaków do PiS i Dudy oraz – co zapowiadał otwartym tekstem min. Waszczykowski – drastycznie obniży zaufanie Polaków do UE. Jeśli bowiem spór zostanie tak właśnie ustawiony, to efekt zostanie osiągnięty: nastąpi gwałtowny spadek poparcia dla naszego członkostwa w UE i równie gwałtowny wzrost notowań PiS.

Kaczyński byłby idiotą, gdyby nie wykorzystał aberracyjnych lęków suwerena w kwestii uchodźców. Jeśli 75 proc. wyborców nie chce przyjęcia żadnego imigranta, to głupotą ze strony rządu byłoby niepojechanie na tym koniku. Setki tysięcy rodaków ginie rocznie z powodu złego odżywiania, braku ruchu i palenia papierosów; 40 tysięcy Polaków umiera rocznie z powodu smogu, czyli problemu określonego przez ministra jako „teoretyczny"; 3500 ginie w wypadkach drogowych, 500 jest zabijanych przez innych Polaków, 200 kobiet dziennie (sic!) jest obecnie gwałconych w naszym kraju – ale Polacy najbardziej boją się, że zginą z ręki islamskiego terrorysty. To pokazuje skalę szaleństwa. Ale dla polityków nie ma znaczenia, czy mniemania elektoratu są rozsądne, czy też są skrajnym idiotyzmem. Ważne, że można nimi grać i je politycznie obsługiwać. A już najważniejsze, czy można dzięki nim utrzymać się u władzy.

I taki właśnie jest plan obozu rządzącego: podtrzymywać społeczny strach przed uchodźcami, grać tą sprawą, uczynić ją głównym polem starcia w 2019 i 2020 roku, zaostrzać konflikt z Brukselą, stawiać opozycję w roli obrońców terrorystów. Dlatego nie należy spodziewać się kompromisu w kwestii uchodźców między polskim rządem a Komisją. Bo chodzi o zapewnienie Kaczyńskiemu i Dudzie trwania u władzy.

Autor jest wykładowcą UŚ i byłym eurodeputowanym PiS

Jarosław Kaczyński jest zbyt mądrym politykiem, by nie wiedzieć, że łatwo dałoby się zejść z kursu kolizyjnego z Komisją Europejską w sprawie uchodźców. Wystarczyłoby zadeklarować gotowość do przyjęcia 7000, do czego zobowiązała się poprzednia ekipa rządowa. A potem przyjąć 2000 z nich. No, może 2500. Wcześniej należałoby zagwarantować, by uchodźcy mieli prawo do podróżowania po UE. Wówczas spokojnie można by było patrzeć, jak masowo przenoszą się do Niemiec czy Szwecji w poszukiwaniu wyższych świadczeń socjalnych i lepszego życia. Żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polaków by z tego nie było, a rząd miałby argument w sporze z Brukselą, że przecież robi co może i nie jest gorszy niż większość innych państw unijnych.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej