4. Po czwarte, epidemia potwierdziła, że polityka to śmiertelnie poważna sprawa. Dosłownie. Bo od właściwych decyzji rządzących zależało, ile tysięcy ludzi umrze lub pozostanie przy życiu. Można zaryzykować tezę, że nieodpowiedzialne decyzje Borisa Johnsona, Donalda Trumpa czy Jaira Bolsonaro kosztowały Wielką Brytanię, USA i Brazylię dziesiątki, a może nawet setki tysięcy zgonów. Podobnie można wnioskować o sytuacji w naszym kraju – rządzący wielokrotnie się mylili, lekceważyli epidemię, świecili fatalnym przykładem, popełniali rażące błędy w walce z chorobą. Części z tych kilkudziesięciu tysięcy śmierci naszych obywateli można było uniknąć. Jakiej części? Tego nie wiemy, ale należy mieć nadzieję, że przyjdzie czas na zadanie sobie tego pytania i pociągnięcie winnych do odpowiedzialności.
5. Piątą lekcją z epidemii jest to, że o ile politycy bardzo często zawodzili, o tyle ratunkiem dla ludzkości okazała się nauka. W ekspresowym tempie wynaleziono szczepionkę i błyskawicznie przystąpiono do jej produkcji. Po raz kolejny potwierdziło się, że tylko nauka, a nie zabobony i fałszywi prorocy od wszystkiego, przynosi ludziom ulgę i realną pomoc. Warto o tym pamiętać, gdy następnym razem będziemy dyskutowali o kształcie budżetu państwa – finansujmy instytutu badawcze, uniwersytety, uczelnie, szkoły, laboratoria i centra badawcze, a zaoszczędźmy na marnowaniu pieniędzy, utrzymując przy życiu instytucje szerzące nieprawdę i fałsz na temat rzeczywistości (takich jak na przykład media państwowe czy Kościół).
6. Po szóste, pomimo naukowych odpowiedzi na zagrożenie covidem, miliony obywateli uległy magicznym zaklęciom, fake newsom, nieprawdziwym hertystykom, które podsuwały fantastyczne opowieści o przyczynach epidemii i jej rzekomych twórcach. Szczególnie niebezpiecznym miejscem produkcji tego typu kłamstw okazał się internet, co udowadnia po raz kolejny, że może być on poważnym zagrożeniem dla demokracji i prawdy. Duża część ludzi w nim zanurzonych ma tendencję do szukania tam raczej sensacyjnych bzdur niż sprawdzonych faktów. Powinno to nas skłonić do wprowadzenia do programów nauczania kursów pomagających młodzieży we właściwym posługiwaniu się „siecią" i umiejętności odsiewania plew od ziaren.
7. Siódmą lekcją niech będzie to, że świat nie jest miejscem bezpiecznym i co rusz pojawiają się „czarne łabędzie", czyli zjawiska niespodziewane, aczkolwiek znacząco zmieniające egzystencję milionów, miliardów ludzi. Historia świata jest tak naprawdę historią katastrof – od samego powstania Ziemi, przez kolejne wydarzenia zabijające większość życia na naszej planecie (na przykład przed 65 milionami lat, gdy wyginęły dinozaury), aż po wybuchy wulkanów, które w najgorszym przypadku powodowały nastania epok lodowych, a w najlepszym paraliżowały transport na kontynencie na kilka dni. Ludzkość, ale także poszczególne państwa, musi przygotowywać się już na następne kataklizmy – kolejne epidemie, wojny, a nade wszystko na wojny i katastrofy cyfrowe. Obecna sytuacja jest niczym w porównaniu z tym, co stałoby się, gdyby na jeden dzień nastąpiła awaria internetu na całym świecie. Trudno sobie, wyobrazić do ilu doszłoby katastrof, jakie niepokoje społeczne miałyby miejsce (jeśli na przykład zniknęłyby oszczędności bankowe wszystkich ludzi). Warto o tym myśleć i do takich scenariuszy się przygotowywać.
Podsumowując: ostatni rok powinien skłonić nas do ostrożności, przygotowywania się na najgorsze, finansowania tych instytucji, które w tragicznych sytuacjach mogą nas ratować, szacunku dla nauki, wybierania poważnych i mądrych polityków, uczenia obywateli umiejętnego obchodzenia się z informacjami, likwidowania różnic między państwami i tworzenia międzynarodowych systemów ostrzegania przed katastrofami, zmniejszania podziałów społecznych, wprowadzania przepisów na stałe broniących naszych praw lub przynajmniej jasno wyznaczających granice interwencji ze strony państwa.
Gdybym jednak miał szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy wierzę, że tak się stanie, musiałbym zaprzeczyć. Bardzo szybko wrócimy do polityki takiej, jaką znaliśmy przed epidemią i wszystko będzie „po staremu". Ludzkość bardzo wolno i bardzo rzadko się uczy, a epidemia koronawirusa nie wydaje się być na tyle tragiczna, by zmieniła nasze umysły i zachowania. Lekcje zatem otrzymaliśmy, ale nie zanosi się, byśmy chcieli odrobić zadania domowe z nich płynące.