Polska potrzebuje Ukrainy. W naszym żywotnym interesie leży jej wspieranie, także w budowaniu siły militarnej. Ewentualny dwustronny sojusz obronny z Kijowem czy nawet wiązanie się naszych przemysłów zbrojeniowych byłoby jednak krokiem za daleko, który bardziej generowałby ryzyko dla Polski, niż je oddalał. Bezpieczniejszą formą pomocy dla Ukrainy jest szkolenie jej armii do standardów NATO, tak by stała się godnym przeciwnikiem dla Rosjan.
Polityczny projekt sojuszu i współpracy przemysłów obronnych przedstawili na łamach „Rzeczpospolitej" Hanna Hopko, przewodnicząca Komisji Spraw Zagranicznych Rady Najwyższej Ukrainy, i Wiktor Romaniuk, deputowany Rady. Proponują oni porozumienie obejmujące energetykę i obronność, które byłoby odpowiedzią na słabą skuteczność zachodnich sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu.
W teorii taki alians wzmocniłby pozycję Polski w regionie, dałby Warszawie narzędzie wpływu na Kijów, wreszcie powiększałby naszą strefę bezpieczeństwa na wschodzie. W praktyce jednak to gotowa recepta na katastrofę.
Polska zawarła już raz antyrosyjski sojusz z Ukrainą w 1920 r., zakończył się on internowaniem ukraińskich wojskowych w polskich obozach jenieckich, co było hańbą Rzeczypospolitej. Z tamtej współpracy płynie dla Polaków nauka, iż ukraińska armia była wtedy (i jest teraz) za słaba, by być prawdziwym sojusznikiem, główny ciężar toczenia wojny musiało wziąć na siebie Wojsko Polskie. Dla Ukraińców zaś smutny morał jest taki, że Polska potrafi bez skrupułów pozbyć się sojuszników, kiedy przestają być potrzebni.
Dzisiaj nie ma zresztą realnych podstaw do zawarcia sojuszu militarnego. Rosyjski atak na Ukrainę jest dużo bardziej prawdopodobny niż na Polskę, w takiej sytuacji to raczej siły zbrojne RP musiałyby interweniować na ziemi ukraińskiej niż ukraińskie na polskiej. Ukraina nie została ujęta w planach ewentualnościowych NATO, bo nie jest jego członkiem, Polska musiałaby zatem interweniować samodzielnie, bez wsparcia natowskiego. Absolutnie nie mamy takich zdolności – w zakresie sprzętu, logistyki, planowania itd. Polska nie jest też gotowa politycznie do zawarcia postulowanego sojuszu. Musiałby on przecież dokonać się kosztem NATO-wskich gwarancji dla naszego kraju, a to byłoby działanie samobójcze.