Reklama

Witold Waszczykowski: Czy to III wojna światowa? Jeszcze nie...

Irańska reakcja na śmierć Sulejmaniego była przewidywalna.

Aktualizacja: 11.01.2020 16:57 Publikacja: 09.01.2020 23:01

Witold Waszczykowski: Czy to III wojna światowa? Jeszcze nie...

Foto: AFP

Kilka dni temu szyiccy (proirańscy) demonstranci zaatakowali amerykańską ambasadę w Bagdadzie. Amerykanie pozyskali równocześnie informacje, że w tym czasie przebywał w Bagdadzie irański mózg operacji specjalnych, dowódca elitarnej jednostki Gwardii Rewolucyjnej, gen. Kasem Sulejmani. Jego dalszą karierę przerwała rakieta wystrzelona z amerykańskiego drona. Sulejmani przez lata prowadził z Amerykanami niewypowiedzianą wojnę. Na tej wojnie więc zginął.

Niektórzy porównują to wydarzenie do zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie w 1914 roku. Tamten incydent doprowadził do wybuchu I wojny światowej. Niektórzy zakładają więc, że ten doprowadzi do III wojny światowej.

Przeczytaj też: Polska może mieć do odegrania ważną rolę w irańskim kryzysie

Amerykanie mają traumatyczne doświadczenia w zakresie ochrony placówek dyplomatycznych. W 1980 roku zajęto ich ambasadę w Teheranie. Islamscy rewolucjoniści przetrzymywali wówczas ponad 50 Amerykanów przez 444 dni. W 2012 roku islamiści napadli na amerykański konsulat w Bengazi. Zginął amerykański ambasador wizytujący tę placówkę. W ostatnich latach zamachy bombowe dotknęły też placówek USA w Afryce.

Nie można się zatem dziwić, iż tym razem Amerykanie postanowili wykorzystać okazję i wyeliminować zagrożenie. Można oczywiście debatować i wydziwiać, czy to zgodne z prawem międzynarodowym. Czy przystoi demokratycznemu państwu. Terroryści nie działają zgodnie z prawem międzynarodowym. Gen. Sulejmani postępował w nieczysty sposób. Demokratyczne państwa nie mogą być bezbronne wobec terroryzmu. Czasem muszą odpowiedzieć pragmatycznie – w obronie naszych wartości.

Reklama
Reklama

Amerykańskie obawy nie ograniczają się do bezpieczeństwa placówek dyplomatycznych. Waszyngton sądzi, słusznie, że Iran zmierza do radykalnej zmiany porządku na Bliskim Wschodzie, a nawet poza regionem. Od lat był podejrzewany o chęć zdobycia broni jądrowej. Prezydent Donald Trump zakwestionował porozumienie z 2015 roku o zamrożeniu programu nuklearnego Iranu. Właśnie, było to tylko zamrożenie, a nie pozbycie się technologicznych zdolności do produkcji broni nuklearnej. Porozumienie z 2015 roku miało też liczne inne wady. Zrywając je, Amerykanie sądzą, że uda się zmusić Iran do pozbycia się marzeń o broni nuklearnej.

Irańska reakcja na śmierć Sulejmaniego była przewidywalna. Teheran zapowiedział odwet oraz powrót do programu nuklearnego.

To nie może dziwić. Choć przez lata Iran zaklinał się, że program nuklearny ma jedynie aspekt cywilny, energetyczny, co więcej, utrzymywano, że program taki jest niezgodny z religią muzułmańską, wszystko wskazuje, że Teheran chce pozyskać broń jądrową, że okłamywał świat.

Iran chce być mocarstwem światowym. Te aspiracje są pochodną m.in. historii. Iran utrzymuje, że jest kolebką cywilizacji. Irański szach zmierzał do tej mocarstwowości przez sojusz z USA i Izraelem oraz szybką modernizację i militaryzację państwa. W tych koncepcjach Teheran miał być strażnikiem całego Bliskiego Wschodu.

Po rewolucji islamskiej Iran chciał przewodzić obozowi państw niezaangażowanych lub – w planie minimum – Arabom w walce z Izraelem o sprawę palestyńską. Prezydent Chatami starał się jeszcze zainteresować świat dialogiem między cywilizacjami. Kilkanaście lat temu uznano jednak w Teheranie, że biletem wstępu do grona mocarstw będzie broń jądrowa. Iran uwzględnił doświadczenia Korei Północnej oraz Pakistanu.

Konflikt amerykańsko-irański trwa od 40 lat i nie przełoży się na globalną wojnę. Antyamerykańska i antyzachodnia retoryka i działania podobają się Rosji i Chinom, ale nikt nie zamierza umierać za Teheran. Iran jest osamotniony w regionie. Wiele państw arabskich bardziej obawia się jego hegemonii niż polityki Izraela.

Reklama
Reklama

Wojna światowa nie wybuchnie w najbliższym czasie. Sprawa irańska nie jest zarzewiem takiego konfliktu. Rywalizacja między USA, Rosją, Chinami nie wymaga wojennego rozstrzygnięcia.

Autor jest eurodeputowanym, byłym ministrem spraw zagranicznych, w latach 1999 –2002 był ambasadorem RP w Teheranie

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama