– To normalne, dlatego że te poprawki są na porządku dziennym. (…) Dlatego jest zupełnie oczywiste, że się na nie powołują – zapewniał rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow, który zdążył już wyleczyć się z koronawirusa.
Rosyjscy dziennikarze wykryli bowiem, że prezydent wniósł pod obrady parlamentu poprawki do ustawy o szkolnym wykształceniu, w których powołuje się na poprawki do konstytucji.
Kilkadziesiąt różnych zmian w ustawie zasadniczej na wniosek Władimira Putina zostało przyjętych przez obie izby parlamentu już 14 marca. Prezydent zarzekał się jednak, że zaaprobowane przez parlamentarzystów poprawki podpisze dopiero po „ogólnorosyjskim głosowaniu” (władze unikają nazwy „referendum”). Mimo to parafował je tego samego dnia, choć od razu ogłoszono, że głosowanie nad nimi powinno się odbyć 22 kwietnia. Nie czekając na nie, poprawki zatwierdził Trybunał Konstytucyjny, a potem i legislatury wszystkich regionów Rosji.
Wśród wielu zmian dotyczących spraw socjalnych znalazły się również te pozwalające Putinowi pozostawać u władzy do 2036 roku, wpisano do preambuły odwołanie do Boga, zakazano „fałszowania historii” oraz uznano język rosyjski za „język narodu państwowotwórczego”.
W zamierzeniach Kremla proces świętowania rozpoczęty głosowaniem 22 kwietnia miał się zakończyć dopiero paradą zwycięstwa 9 maja, w 75. rocznicę zakończenia wojny. Ale obie imprezy w końcu odwołano z powodu pandemii. Władze zaczęły się zastanawiać, czy paradę (możliwe, że wraz z głosowaniem) przenieść na 24 czerwca (w rocznicę parady z 1945 roku), czy też 3 września (w dniu świeżo ustanowionego święta Dnia Zakończenia Wojny).